Szalone pomysły Giertycha

Szalone pomysły Giertycha

„Zero tolerancji” to głośne, nośne, ale puste hasło. W ten sposób nie zreformuje się szkoły Jurek Owsiak – (ur. 6 października 1953 r. w Gdańsku) dziennikarz radiowy i telewizyjny, założyciel i prezes Zarządu Fundacji Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Główny pomysłodawca i realizator corocznego Finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, twórca jednej z największych cyklicznych imprez muzycznych, Przystanku Woodstock, witrażysta, posiada uprawnienia psychoterapeuty. – Jurek, powiedz, tak z ręką na sercu, jak ty to robisz, nie będąc walecznym ministrem Giertychem, tylko liberalnym i charyzmatycznym działaczem społecznym, że dajesz sobie radę z młodzieżą? Tą na Przystanku Woodstock na przykład? – Ufam tej młodzieży. Mogę się komuś podobać bardziej lub mniej, można mnie lubić albo nie, ale bez względu na to każdy, kto wybiera się na Przystanek Woodstock, wie, że jak już dojedzie na miejsce, jego oczekiwania będą spełnione. Poza tym jestem konsekwentny w swoich działaniach i przewidywalny. Nie zmieniam się ni stąd, ni zowąd w kogoś innego, niż jestem. Staram się też dbać o bezpieczeństwo. Teraz na przykład zastanawiamy się, co zrobić z alkoholem, nad którym jednak młodzi ludzie nie panują. – Jednak sam dopuszczasz piwo na Przystanku, co jest nie tylko wyrazem zaufania, ale i aktem odwagi. – Tak, ale jednocześnie mówię: przeżyjmy tę imprezę jak najbardziej trzeźwo. Alkohol jest dla dorosłych ludzi, nikomu poniżej 18. roku życia piwa nie sprzedajemy. Być może w przyszłym roku wprowadzimy jakieś nowe zasady w tym względzie, na przykład żeby alkohol sprzedawać ludziom od 21. roku życia, ale nikogo nie zaskoczymy, że od jutra koniec i już. Raczej wyjdziemy z tym do ludzi: patrzcie, mamy pewien problem, poznajcie go, trzeba coś z tym zrobić. Roman Giertych ma natomiast inną filozofię: walnąć piąchą i wszystkiego zakazać od zaraz. On nie mówi: patrzcie, jest problem z przemocą, więc zastanówmy się, co z tym zrobić. Coś takiego w żadnym młodym człowieku nie obudzi zaufania. Przyznanie się do błędu buduje zaufanie – Jednak jesteś liderem na swoim podwórku, tak jak u siebie jest nim Giertych. – Nie, no jasne, że o pewnych sprawach nie może decydować masa, nadal jednak chodzi o zaufanie. Giertych nie ufa młodzieży, ja ufam, oto różnica. Nie zmienia to jednak faktu, że trzeba dbać o pewne zasady. W tym punkcie też jestem konsekwentny i przewidywalny. Kiedyś przerwałem koncert zespołu Die Toten Hosen, gwiazdy niemieckiego rocka. Wiedziałem, że się narażam widzom, także młodym Niemcom, ale powiedziałem: „Dalej nie będziecie grali, bo złamaliście wszystkie zasady związane z techniczną obsługą koncertu”. Potem Zbyszek Hołdys powiedział mi, że postąpiłem głupio, bo nikt na świecie wcześniej czegoś takiego nie robił, ale skoro już tak zrobiłem, to dałem cynk na przyszłe lata: nie próbujcie kombinować, bo ten facet potrafi przerwać występ. – W Jarocinie, jak pamiętam, też kiedyś przerwałeś koncert, bo ktoś rzucił petardę z gazem łzawiącym w tłum. – Wtedy opieprzyłem ze sceny ochronę, bo to oni zaniedbali swoje obowiązki. Chcieli mnie za to zabić, wyjeżdżałem z Jarocina ukryty na tylnym siedzeniu samochodu pod kocami. Potem się przeprosiliśmy. Jednak po latach jestem przekonany, że postąpiłem słusznie, ponieważ rozładowałem narastającą pod sceną agresję, wskazując prawdziwego sprawcę, ale także tych, którzy źle wykonywali swoją robotę, ludzi, którzy mieli dbać o spokój i porządek, a część z nich była po prostu pijana. Ktoś musiał postawić granicę, ja zrobiłem to pod wpływem emocji, ale dało to w sumie pozytywne efekty. – Skąd miałeś pewność, że to akurat ochrona? – W tym przypadku to było pewne. Ale gdybym się pomylił, przeprosiłbym. Tak jak podczas ostatniego Przystanku Woodstock, kiedy stałem na scenie i nagle od strony publiczności pod moje nogi wleciał kawał drewna. W pierwszym odruchu krzyknąłem: „Jeśli jeszcze raz wrzucisz coś na tę scenę, to się źle skończy!”. Podniosłem to coś, przyjrzałem się, a to była drewniana rzeźba z napisem: „Dla Jurka Owsiaka, dzięki za Woodstock”. Przeprosiłem. Myślę, że takie przyznanie się do błędu też buduje zaufanie. – Myślisz, że Giertycha stać na przeprosiny za reklamówkę Ligi Polskich Rodzin, na której bramy szkoły zamykane są przed ludźmi, którzy wyglądają jak co drugi uczestnik Przystanku Woodstock? – On powinien za to przeprosić, gdyż jako minister edukacji narodowej złamał pryncypialną zasadę przypisaną temu

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2006, 47/2006

Kategorie: Wywiady