Słynny radziecki dysydent i izraelski minister ideologicznym doradcą prezydenta USA Natan Szaranski spędził dziewięć lat w więzieniach i obozach KGB, był najsłynniejszym żydowskim dysydentem w Związku Radzieckim. Jako izraelski polityk sprzeciwiał się ustępstwom na rzecz Palestyńczyków. Obecnie Szaranski znów znalazł się w centrum uwagi świata – wielu uważa go za ideologicznego doradcę prezydenta Busha. Gospodarz Białego Domu ma opinię człowieka, który niewiele czasu poświęca lekturze. Złośliwi mówią, że czyta tylko Biblię oraz książeczkę dla dzieci „Mała, żarłoczna gąsienica”. Od kilku miesięcy Bush poleca jednak pewną książkę współpracownikom, a także zagranicznym mężom stanu. Zarekomendował ją m.in. kanclerzowi Niemiec, Gerhardowi Schröderowi. „Jeśli chcecie wiedzieć, co myślę o polityce zagranicznej, czytajcie książkę Natana Szaranskiego „The Case for Democracy” („Argumenty na rzecz demokracji”). To wspaniałe dzieło”, zachęcał amerykański przywódca na łamach dziennika „Washington Times”. Powiedział też, że ta 286-stronicowa praca jest częścią jego prezydenckiego DNA i filozofii politycznej. W listopadzie ub.r. Bush zaprosił Szaranskiego do Białego Domu i dyskutował z nim przez godzinę. Szczerze przyznał, że dotarł tylko do 211. strony, lecz zamierza przeczytać do końca. „Był bardzo podekscytowany. Powiedział: „To są rzeczy, w które ja wierzę, ale pan stworzył teoretyczne fundamenty pod moje poglądy””, wspominał później Szaranski. Bush prawdopodobnie dokończył lekturę, wspomniał bowiem polityczny traktat izraelskiego polityka w swej mowie inauguracyjnej, a także w orędziu o stanie państwa. Praca Szaranskiego nosi podtytuł „The Power of Freedom to Overcome Tyranny and Terror” („Potęga wolności, która pokona tyranię i terror”). Nie przypadkiem amerykański lider w swym przemówieniu inauguracyjnym zapowiadał walkę z „tyranią”. Także sekretarz stanu, Condoleezza Rice, wyznała: „Prezydent przeczytał tę książkę, a więc także ja musiałam ją przeczytać”. Podczas przesłuchań w Senacie pani Rice oświadczyła: „Świat powinien zastosować to, co Natan Szaranski nazywa testem placu miejskiego. Jeśli człowiek może wyjść na środek placu miejskiego i wyrażać swe poglądy, nie lękając się aresztowania czy też fizycznej napaści, oznacza to, że żyje w społeczeństwie wolnym, a nie w społeczeństwie strachu. Nie możemy spocząć, dopóki każda osoba żyjąca w społeczeństwie strachu nie odzyska w końcu wolności”. Nie wydaje się, aby Szaranski wywarł znaczący wpływ na ideologię George’a W. Busha. Prezydent USA już wcześniej myślał podobnie. Powiedział przecież byłemu dysydentowi, że wolność nie jest wynalazkiem amerykańskim, lecz darem Boga dla wszystkich narodów. Brytyjski magazyn „The Economist” napisał, że Szaranski nie jest guru czy mentorem Busha, lecz raczej jego głosem. Przesłanie dawnego więźnia gułagu jest proste, niemalże manichejskie. Zimna Realpolitik zbankrutowała. Ameryka nie może już hołubić tyrańskich reżimów, takich jak w Arabii Saudyjskiej, ponieważ reżimy zawsze usiłują zachować stabilność wewnętrzną, eksportując do innych krajów terror i nienawiść. Monarchia Saudów jest ogniskiem wahabityzmu, radykalnej, antyzachodniej odmiany islamu. Szaranski głosi, że prawdziwe zabezpieczenie przeciw agresji i terrorowi nazywa się demokracja. Świat podzielony jest między dobro i zło, na społeczeństwa wolności i społeczeństwa strachu. Obowiązkiem zachodnich demokracji, a zwłaszcza Stanów Zjednoczonych, jest przyniesienie tym ostatnim wolności. Szaranski twierdzi, że polityka prowadzona przez Waszyngton w tym duchu już dała owoce – cedrowa rewolucja w Libanie, reforma prawa wyborczego w Egipcie. W wywiadzie dla niemieckiego tygodnika „Der Spiegel” były dysydent powiedział: „Widzimy w świecie arabskim te same siły, które doprowadziły do upadku, bez jednego strzału, totalitarnego reżimu w ZSRR”. Zdaniem Szaranskiego, należy czynić naciski na rzecz bardziej radykalnych przemian. Ci, którzy ostrzegali, aby nie naciskać zbyt mocno na Gorbaczowa, nie mieli przecież racji. 57-letni Szaranski wie, do czego są zdolne reżimy totalitarne. Urodził się w Doniecku na Ukrainie. Niezwykle uzdolniony, studiował nauki komputerowe w Moskwie, gdzie zaprzyjaźnił się z późniejszym laureatem nagrody Nobla, Andriejem Sacharowem. Wtedy Natan nosił jeszcze imię Anatolij. Pewnego razu, czytając „Morning Star”, organ brytyjskiej partii komunistycznej, zorientował się, że „czerwoni” w Wielkiej Brytanii mogą bezkarnie krytykować swój rząd. Doszedł wtedy do wniosku, że obywatele ZSRR powinni mieć te same prawa. KGB szybko zwróciło uwagę na młodego dysydenta. Szaranski
Tagi:
Krzysztof Kęciek