Szaron odłącza Gazę

Szaron odłącza Gazę

Izrael wycofuje się z „największego więzienia świata z widokiem na morze” Ariel Szaron śpi z pistoletem pod poduszką z obawy przed zamachem. Fanatyczni rabini obłożyli premiera kabalistyczną klątwą. Podczas nocnej ceremonii na cmentarzu wezwali anioła zniszczenia, aby zgładził szefa rządu Izraela. W mrocznym rytuale uczestniczył rabin Josef Dajan, który już raz, w 1995 r., rzucił klątwę na innego szefa gabinetu. W kilka tygodni później premier Icchak Rabin zginął z rąk religijnego fanatyka. Teraz Ariel Szaron wie, że wielu rodaków pragnie jego śmierci. Lider państwa żydowskiego, stary bojownik, „Buldożer” Szaron podjął najbardziej ryzykowną operację swego życia. 17 sierpnia Izrael rozpocznie operację wycofania się ze Strefy Gazy. Osadnicy i żołnierze opuszczą ten wąski skrawek lądu nad Morzem Śródziemnym, który Izrael okupował od 1967 r. Komentatorzy zastanawiają się, czy odwrót z Gazy zwiększy szansę na pokój. Operację ewakuacji czy też, jak wolą ją określać władze w Tel Awiwie, „odłączenia” osłaniać będzie 55 tys. izraelskich policjantów i żołnierzy. Podczas odwrotu z Gazy może dojść do niebezpiecznych aktów przemocy. Radykalni Palestyńczycy zapowiedzieli, że pożegnają odchodzących „syjonistów” gradem kul i rakiet. Może to spowodować zmasowany izraelski odwet – ataki z lądu, morza i z powietrza. Niewykluczone, że bandy arabskich łupieżców rzucą się jak szarańcza na opuszczone osiedla żydowskie. Nie wiadomo, czy liczne, ale niezdyscyplinowane siły bezpieczeństwa Autonomii Palestyńskiej zdołają powstrzymać rabusiów. Izraelscy stratedzy przewidują różne komplikacje. Być może operacja „odłączenia”, zaplanowana na trzy do czterech tygodni, potrwa znacznie dłużej. Pewne jest jednak, że Izrael wycofa się z Gazy. Osadnicy żydowscy, podżegani przez ekstremistów i fanatycznych rabinów, głosili, że do końca będą stawiać opór „diabelskiemu dekretowi Szarona”. Symbolem oporu były pomarańczowe flagi i koszulki. Ale większość osadników szybko zrozumiała, że sprawa jest beznadziejna. Spośród 1701 rodzin osadniczych 1018 złożyło wnioski o odszkodowanie od państwa. Wielu wyjechało przed ostatecznym terminem, wyznaczonym przez armię izraelską. Ci, którzy zostaną do 17 sierpnia, zostaną usunięci siłą. Policja przygotowała już stalowe klatki. Jeśli co bardziej bezpardonowi osadnicy zabarykadują się na wyższych piętrach lub na dachach, klatki będą spuszczane z helikopterów na linach, policjanci zaś wepchną do nich opornych. Ale tak bezpardonowych obrońców osiedli będzie zapewne niewielu. Osadnicy, którzy nie posłuchają wezwania do ewakuacji, utracą prawo do znacznej części odszkodowania (w wysokości 100-300 tys. dol. na rodzinę). Ariel Szaron jako minister zachęcał niegdyś swych rodaków do osiedlania się w Strefie Gazy, którą uważał za bufor przeciw inwazji egipskiej. Teraz rozkazał Żydom opuścić tę krainę. Decyzja o „odłączeniu” wzbudziła ogromne kontrowersje w Izraelu. Państwo żydowskie już raz wycofało swych osadników z ziem arabskich – w 1982 r. z egipskiego Synaju. Ale, w przeciwieństwie do Gazy Synaj nie jest częścią „biblijnego Izraela”, czyli ziem, które, jak uważają pobożni Żydzi, zostały im dane przez Boga. Minister finansów i najważniejszy rywal Szarona w partii Likud, Benjamin Netanjahu, na znak protestu przeciw „odłączeniu” podał się do dymisji. Wielu rabinów wzywało do masowych protestów. Nawoływano żołnierzy, by nie wykonywali rozkazów – daremnie. 55% Izraelczyków popiera ewakuację. Decyzja Szarona jest bowiem racjonalna. Strefa Gazy to mały pas wybrzeża o powierzchni zaledwie 360 km kw., ma 11-kilometrową granicę z Egiptem i 51-kilometrową z Izraelem. To jeden z najgęściej zaludnionych regionów świata. Mieszka tu 1,3 mln Palestyńczyków, wśród których w 21 osiedlach żyło 8,5 tys. osadników żydowskich, osłanianych przez silne oddziały wojskowe. Dwie trzecie ludności palestyńskiej wegetuje poniżej granicy ubóstwa. Osadnicy zajęli najlepsze miejsca, pola uprawne, źródła wody – ogółem niewielka grupa Izraelczyków zagarnęła prawie 20% Strefy Gazy. Palestyńczycy zostali zepchnięci do roli pariasów we własnym kraju. Osiedla izraelskie przypominały prawdziwe twierdze – otoczone murami z betonu, wieżami strażniczymi i zasiekami z drutu kolczastego. Siły bezpieczeństwa Izraela kontrolowały drogi, pokryły wąski skrawek ziemi siecią swych punktów kontrolnych. Swoboda poruszania się ludności palestyńskiej była mocno ograniczona. Palestyńczycy mówili z goryczą, że żyją w „największym więzieniu świata

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2005, 33/2005

Kategorie: Świat