Im mniej ludzi niepotrzebnie unikających szczepień, tym bezpieczniej będziemy żyli Prof. Jacek Wysocki – pediatra, specjalista chorób zakaźnych, kierownik Katedry i Zakładu Profilaktyki Zdrowotnej Wydziału Nauk o Zdrowiu Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu, wiceprezes Polskiego Towarzystwa Wakcynologii. Jesteśmy na etapie odmrażania życia społecznego. Jak przeprowadzić je bezpiecznie pod kątem profilaktyki chorób zakaźnych? – Bezpieczne odmrażanie życia społecznego jest możliwe tylko ze szczepieniami ochronnymi. Do połowy marca br. sezon zachorowań na choroby zakaźne wśród dzieci przebiegał jak każdy inny. Gdy zamknięto żłobki, przedszkola i szkoły, odnotowaliśmy szybki spadek liczby przypadków grypy, zakażeń pneumokokami, a nawet meningokokami. Obecnie przedszkola i żłobki wracają do aktywności, a dzieci szkolne wyjeżdżają na zorganizowane wakacje. Mamy więc dwa problemy. Po pierwsze, obawiamy się, że powrót dzieci do zbiorowości zwiększy liczbę zakażeń na SARS-CoV-2, a ofiarami tego będą niekoniecznie dzieci, które często chorują bezobjawowo i stanowią 1-2% chorych na COVID-19 w Polsce, tylko ich rodzice i dziadkowie. Po drugie, chcielibyśmy uniknąć sytuacji, gdy sezonowy wzrost zachorowań na grypę czy pneumokoki nałoży się na zakażenia SARS-CoV-2. Dlatego tak potrzebne są szczepienia. Na ich temat wciąż krąży wiele mitów… – Te mity są najczęściej tworzone przez osoby lub organizacje niemające nic wspólnego z ochroną zdrowia. Przeciętny rodzic nie zdaje sobie sprawy z tego, jak zmieniło się życie dzieci w ciągu ostatnich 100 lat. Polski rocznik statystyczny z roku 1920 podaje, że wskaźnik umieralności niemowląt wynosił 187 na 1000 żywo urodzonych (czyli tyle niemowląt nie dożyło końca pierwszego roku), a dzisiaj wynosi pięć. W 80% jest to zasługa szczepień ochronnych. One zmieniły świat. Jak wygląda polski kalendarz szczepień na tle Europy i świata? – Jest średni, ani bardzo ubogi, ani bardzo bogaty. W jednym przypadku używamy starej szczepionki pełnokomórkowej – przeciwko krztuścowi. Problem z nią polega na tym, że nie występuje w szczepionkach wieloskładnikowych. Poza tym wiele szczepionek, np. przeciwko ospie wietrznej, rotawirusom czy meningokokom, które u nas są wśród szczepień zalecanych, a więc płatnych, w innych krajach jest refundowanych. Jak ważne są szczepienia zalecane? – Są bardzo istotne i warto je wykonać. Dobrym przykładem jest szczepienie przeciwko rotawirusom, odpowiedzialnym za zakażenia przewodu pokarmowego. Wywołują biegunkę z wymiotami i gorączką. W naszych warunkach nie są groźne dla życia, ale powodują, że dziecko musi trafić do szpitala. Poza tym zakażenia rotawirusowe szerzą się na oddziałach szpitalnych, więc dziecko, które trafi tam z powodu innej choroby, może się nimi zakazić. Jak pandemia koronawirusa wpłynęła na szczepienia ochronne? – Początkowo obawiano się, że objawy infekcji koronawirusem nałożą się na ewentualne działania niepożądane szczepień, dlatego zostały one zawieszone. Wiele organizacji międzynarodowych zwracało jednak uwagę, że nie ma przeciwwskazań do prowadzenia szczepień w czasie pandemii, trzeba tylko robić to bezpiecznie. Nie samo szczepienie stwarza bowiem zagrożenie, lecz gromadzenie się wielu pacjentów w poradniach. 17 kwietnia br. Ministerstwo Zdrowia wydało więc dyrektywę, zgodnie z którą nie wolno przerywać szczepień u noworodków, a w dalszej kolejności należy zorganizować szczepienia dla dzieci w pierwszym i drugim roku życia oraz – w miarę możliwości – dla pozostałych. Niektórzy rodzice w czasie pandemii odwlekają szczepienia zalecane. – Takie postępowanie nie ma merytorycznego uzasadnienia. Przykładem może być dziecko sześciotygodniowe, które ma dostać, według programu podstawowego, cztery zastrzyki w czasie jednej wizyty. Rodzic, sięgając po szczepienia zalecane, może zdecydować o podaniu ich w dwóch zastrzykach, co jest mniej obciążające. Jest też druga grupa szczepień zalecanych, które mają swoje okienka podań. Należy do nich m.in. szczepionka przeciw rotawirusom. Można – w zależności od produktu – zaszczepić na nie dziecko w wieku pomiędzy szóstym a 24. (lub 32.) tygodniem życia, nie później. Szczepionka składa się z dwóch lub trzech doustnych dawek. Jeśli więc rodzice postanowią, że dziecko dostanie ją, gdy np. skończy pół roku, to takiej możliwości już nie będzie. A co z meningokokami? – Jest to kolejne ważne szczepienie, którego nie należy odkładać. Meningokoki sieją największe spustoszenie w organizmie niemowląt, stanowią bezpośrednie zagrożenie dla ich życia. Biorąc pod uwagę epidemiologię, w Polsce najpilniejsze jest