Granice śmieszności są najwyraźniej po to, aby je przekraczać. Właśnie dowiedzieliśmy się, że Polska zdecydowała, że jej komisarzem w Unii ma być Krzysztof Szczerski. Tak, ten sam, który dwa tygodnie temu miał być wiceszefem NATO, ale go nie chcieli i wybrali Rumuna. A jeszcze wcześniej był dyżurnym kandydatem na różne inne stanowiska, m.in. w ONZ. Oto więc Krzysztof Szczerski, szef gabinetu prezydenta Andrzeja Dudy, prezentuje się nam jako typowy człowiek PiS – na każde stanowisko się nadaje, byle tylko dobrze płacili. Tak go zresztą przedstawiają inni pisowcy. Chwali go też Mateusz Morawiecki, mówiąc, że jego kandydatura to efekt wspólnych przemyśleń z prezydentem. No, jeżeli tak, to ktoś kogoś wsadza na minę. Przypuszczam, że Morawiecki Dudę. Po pierwsze, Szczerski nie ma kompetencji, by być komisarzem unijnym. Jest politologiem, całe życie zawodowe był wykładowcą akademickim i doradcą. Funkcje urzędnicze pełnił krótko i źle. Za to dał się poznać jako pomysłodawca „katolickiego paszportu” oraz autor książek i artykułów, w których przepowiada rozpad Unii Europejskiej i przestrzega przed unijną biurokracją. Ale – jak widać – już tę hydrę pokochał. Czym więc może w Unii zarządzać? Handlem wewnętrznym? Finansami? Po drugie, jego kandydatura wygląda bardzo skromnie na tle kandydatów innych państw unijnych, które stawiają na ludzi w Brukseli osadzonych, od lat zajmujących stanowiska komisarzy (Słowak będzie komisarzem po raz czwarty), albo na ministrów z wieloletnim doświadczeniem. A my do tego towarzystwa wysyłamy polityka nie z tej sfery. Jest jeszcze po trzecie – kandydaturę Szczerskiego musi zatwierdzić Parlament Europejski. A tu, sądząc po losie Beaty Szydło, wszystko może się zdarzyć. W przeszłości europarlament już parokrotnie różnych kandydatów utrącał. To jest przesłuchanie przed odpowiednią komisją, to są szczegółowe pytania i jesienią może się okazać, że Krzysztof Szczerski do pokaźnego zbioru stanowisk, do których próżno aspirował, dołączy kolejne. I nie jest tak, że będzie nam wtedy wesoło, bo kolejny pisowiec zostanie ośmieszony. Tu nie chodzi o śmiech, tylko o powagę państwa, które powinno mieć kompetentnych polityków i urzędników. I prowadzić skuteczną politykę. Bo państwo to nie biuro turystyczne ani agencja oferująca dobrze płatne posady, tylko coś znacznie poważniejszego. O czym przypominam paniom i panom z PiS i innych organizacji. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint