Szczęśliwego Nowego Roku 5778

Szczęśliwego Nowego Roku 5778

Rosz ha-szana. fot. Marcin Rychly

Rosz ha-Szana w Humaniu Korespondencja z Ukrainy W wyjątkowo ciepły środowy wieczór 20 września okolice ulicy Puszkina, nazywane przez mieszkańców Turokiem, przypominają jerozolimską Mea Szearim w czasie szabatu. Tysiące ortodoksyjnych Żydów w koszulach z frędzlami, zwanych cicitami, i w białych kitlach lub czarnych chałatach maszerują między blokami. Jedni na głowach mają jarmułki, drudzy ogromne futrzane kapelusze. Przemieszczają się z prowizorycznych synagog w namiotach na uroczystą kolację. Ta jest serwowana w kilkunastu tymczasowych jadłodajniach. Część idzie w zadumie, inni głośno rozmawiają, żywo gestykulując. Wszystkie nazwy hoteli i restauracji są w języku hebrajskim, podobnie jak tablice informacyjne i reklamy. Mnóstwo leżących na drodze ulotek, pustych butelek i tekturowych tacek po jedzeniu, a także kurz w rozgrzanym powietrzu potęgują wrażenie, że to obrazek z miasta na Bliskim Wschodzie. Niezadowolona gospodyni Nie jest to jednak Jerozolima ani inne miasto Lewantu, ale Humań, nieduża miejscowość w centralnej części Ukrainy. To tu każdego roku przybywają Żydzi z całego świata, by przy grobie cadyka Nachmana z Bracławia świętować przez dwa dni Rosz ha-Szana, czyli nadejście nowego roku (znane w Polsce jako Święto Trąbek). Tym razem na wspólne powitanie 5778 r. przyjechało ok. 30 tys. mężczyzn. Wielki rabin był wnukiem jednego z twórców chasydyzmu – Baal Szem Towa, Pana Dobrego Imienia. Mędrzec na krótko przed śmiercią miał obiecać zbawienie wszystkim Żydom, którzy odmówią 10 psalmów, zatańczą i zaśpiewają przy jego mogile właśnie na przełomie roku. – Straszny nieporządek robią w moim mieszkaniu. Tylko żeby ogniska w środku mi nie rozpalili. Wciąż trzeba przychodzić i ich pilnować, to są bardzo nieczyści ludzie – mówi wyraźnie zdenerwowana 60-letnia kobieta w chustce na głowie. Zamyka drewnianą furtkę do parterowego, porośniętego bluszczem domu wciśniętego pomiędzy dwa bloki typu chruszczowka. Pani Ludmiła wynajmuje swoje mieszkanie kilkunastu chasydom z Hajfy. Przyjazdy gości z Izraela na Rosz ha-Szana i inne święta żydowskie, takie jak Chanuka czy Purim, są ogromnym wsparciem dla Ukrainki. Trudno jej bowiem wyżyć z państwowej emerytury (równowartość kilkudziesięciu euro). – Wszystkie meble szwagier wywiózł, a i tak duże straty będą, najgorsze, że co roku jest to samo. Po czym dodaje, jakby się tłumacząc: – Wiesz, za pieniądze, jakie mi zapłacą, mogę żyć pół roku na dobrym poziomie, poza tym chciałabym jeszcze wyremontować łazienkę. Po chwili, śmiejąc się, stwierdza: – Ta ich wiara jest bez sensu. Ich rytuały są śmieszne. Nie dość, że noszą rajtuzy, to jeszcze poważają tylko swoje jedzenie, nie wiadomo skąd sprowadzane. Jakby naszego barszczu nie mogli pojeść. Źródło gospodarczego wsparcia Podobnie dorabiają inni mieszkańcy 80-tysięcznego Humania. Wynajmując mieszkanie bądź dom na pięć dni, można zarobić od kilkuset dolarów do kilku tysięcy. Cena zależy od standardu i lokalizacji. Coraz więcej Żydów jest zainteresowanych również zakupem mieszkań na własność. Największą popularnością cieszą się okolice grobu Nachmana, gdzie władze radzieckie postawiły bloki na terenie dawnego kirkutu. Cadyk miał się osiedlić na skraju cmentarza i tam umrzeć. – Żydzi próbują wykupywać nasze mieszkania. Mają ich coraz więcej. Ci bezbożnicy wierzą, że w ten sposób zostaną szybciej zbawieni – dodaje pani Ludmiła z wyraźną pogardą w głosie, wskazując dziewięciopiętrowe bloki. Wielu mieszkańców Humania podchodzi sceptycznie do napływu pielgrzymów. Jednak miasto wiele zyskuje na tych wizytach. Żydzi nie tylko dają możliwość dorobienia, ale i rozsławiają okolicę. Dzisiaj żydowskie święta to największy wyróżnik Humania, większy niż niedawno oddane do użytku fontanny multimedialne. Ukraińcy zarabiają również na transporcie, dostarczaniu koszernej żywności, tłumaczeniach, stawianiu namiotów polowych i zapewnianiu ochrony całemu przedsięwzięciu. Przyjeżdżają Żydzi o różnym statusie materialnym. Biedniejszym Izraelczykom wyjazd dofinansowuje rząd, na wyjazdy tych spoza Izraela często zrzuca się bogatsza część diaspory. Dlatego Ukraińcy muszą być przygotowani na obsługę zarówno biednych, jak i bogatszych gości. Na tej pierwszej grupie skupia się właściciel firmy Mechometer produkującej transformatory. Na ogromnej przestrzeni największej hali zakładu rozstawiono ok. 1 tys. łóżek polowych. Warunki noclegu są bardzo skromne. Do dyspozycji każdego gościa

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2017, 46/2017

Kategorie: Reportaż