Los polskiej szkoły pod rządami Giertycha widzę marnie. On jej nie zmieni, tylko zatrzyma. A w edukacji zastój to katastrofa Dr hab. Magdalena Środa, (ur. w 1957 r.) etyczka, filozofka, publicystka, feministka, redaktorka („Przegląd Filozoficzny”, „Etyka”); zajmuje się historią idei etycznych, etyką stosowaną, filozofią polityczną i problematyką kobiecą. W gabinecie Marka Belki pełniła funkcję pełnomocnika rządu ds. równego statusu kobiet i mężczyzn. Pracuje w Zakładzie Etyki Instytutu Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. – Grupa gimnazjalistów na oczach całej klasy zgwałciła swoją koleżankę, która nie wytrzymała psychicznie tego upokorzenia i popełniła samobójstwo. Reakcja ministra edukacji jest taka: trzeba przywrócić w szkołach dyscyplinę, zaostrzyć kary i odseparować trudną młodzież od innych uczniów. To dobry trop? – Przede wszystkim trzeba oddzielić to, co dzieje się w polskich szkołach, od szukania pretekstów przez ministra Giertycha do zaistnienia na scenie politycznej. To są dwie różne sprawy. Bycia nauczycielem trzeba się nauczyć – Zacznijmy więc od sytuacji w szkołach. Co się tam dzieje? – Niewątpliwie przemoc staje się dziś znacznie bardziej widoczna z racji naszej rosnącej wrażliwości na nią. Przemoc jest poza tym okropnie nagłaśniana przez media. I dobrze. Nie znaczy to jednak, że mamy do czynienia z jakąś jej ogromną eskalacją. Po prostu nagle widzimy w niej zło. Gdy 50 lat temu nauczyciele bili dzieci w szkołach (linijką, ścierką, czym popadnie), nikt się temu nie dziwił i gdy 100 lat temu katowano dzieci dość regularnie, i to w tzw. bogobojnych, normalnych rodzinach, nikt nie grzmiał o przemocy, bo bicie traktowano jako konieczny element wychowawczy. Jeszcze teraz w wielu domach (na przykład Cymańskiego, Nowiny-Konopczyny czy Marcinkiewicza – sami o tym mówią) bije się dzieci, co za kilkanaście lat będzie traktowane jako zbrodnia. W szkołach zawsze było dużo agresji i molestowania, ale teraz nareszcie o tym mówimy. Według posła Bestrego, nie ma nic złego w sadzaniu sobie dziewcząt na kolana, choć nie wiem, czy chciałby, aby jego córkę przytulał jakiś obleśny facet, mówiąc, że to zwykła troska. Nie wierzę w to, że młodzież jest coraz bardziej okrutna, to raczej my, dorośli, uczymy się pomału dostrzegać zło przemocy i molestowania. A to, że niektórzy chcą ubić na tym przy okazji interes polityczny, to inna sprawa. – Ze swoich czasów szkolnych pamiętam prawie wszystko, bo to było ledwie dwie dekady temu, jednak nie pamiętam tak „perwersyjnych” zachowań, o jakich dziś słyszymy. Owszem, paliliśmy papierosy, piliśmy piwo, zdarzały się różne głupoty, ale nasze kontakty z koleżankami były raczej typu werterowskiego, nauczycielom zaś, choćbyśmy myśleli o nich najgorsze rzeczy, nikt nie wkładał kosza na głowę. Mam wrażenie, że pewien rodzaj niechlubnego postępu jednak się dokonał. – Ja mam inne wspomnienia. Pamiętam nauczyciela, który uczył nas polskiego. Był on takim autorytetem, że na jego lekcjach było jak makiem zasiał. Pamiętam też inne lekcje, na przykład łacinę, gdzie moja spokojna klasa zachowywała się okrutnie, bo nauczycielka nie potrafiła nad nią zapanować. Według mnie, ogromnie dużo zależy od formacji nauczycieli. Jeśli komuś uczniowie zakładają kubeł śmieci na głowę, to prawdą jest, że są oni okrutni, ale też prawdą jest, że ten nauczyciel nie nadaje się do pracy w szkole. Nie każdy, kto ma określoną wiedzę, ma zarazem umiejętności pedagogiczne czy wolę pracowania w szkole. Jestem nauczycielem akademickim od prawie 30 lat. Wprawdzie to jest trochę inny poziom, inni ludzie, ale uważam, że mnóstwo zależy od umiejętności dydaktycznych, od umiejętności panowania nad grupą. Tego się można nauczyć i tego trzeba wymagać od nauczycieli. Tymczasem w zawodzie tym panuje selekcja negatywna, a skandalicznie niskie zarobki powodują, że już prawie nie ma nauczycieli z prawdziwego zdarzenia. Formacja nauczycieli i troska o ich status materialny – to jest klucz do poprawy sytuacji w szkole. Tworzenie poprawczaków natomiast to być może klucz do krótkiej i spektakularnej kariery ministra Giertycha, ale na pewno nie do zmiany wizerunku polskiej szkoły. – No właśnie, nauczyciele, wyłączając wyjątki, mało zarabiają, często nie lubią swojego zajęcia, chodzą do pracy z obowiązku. Taki klimat nie sprzyja formacji, o której pani mówi. – Dlatego trzeba ten klimat zmienić. Pojęcie formacji nauczycieli jest