Szlakiem Francisca de Orellany

Szlakiem Francisca de Orellany

Jacek Pałkiewicz w dorzeczu Amazonki Drukujemy fragment książki Jacka Pałkiewicza „Pasja życia”. Nowa publikacja to zbiór fascynujących reportaży z dalekich wypraw, o niezwykłych odkryciach i nieznanych cywilizacjach. Bogactwo unikalnych tematów imponującej książki zilustrowane jest atrakcyjnymi kolorowymi fotografiami. Po raz drugi jestem na historycznym szlaku Francisca de Orellany, hiszpańskiego konkwistadora, który swego czasu wyruszył z Quito w Ekwadorze w poszukiwaniu cynamonu i legendarnego złota Inków. Wprawdzie nie znalazł bogactwa, za to odkrył Amazonkę, największą rzekę na świecie, i spłynął nią do jej ujścia. Tym razem kierowanej przeze mnie wyprawie przyświeca troska o nie najlepszy stan zdrowia naszej planety. Zamierzamy ukazać rozmiary agresji człowieka w regionie uważanym za zielone płuca Ziemi. Inicjatywa zyskała uznanie w Discovery Network Europe, która podpisała kontrakt na zrealizowanie filmu dokumentującego realia dzisiejszej Amazonki. Dzięki uczynności konsula Tomasza Morawskiego, wytrawnego znawcy realiów Ekwadoru, oraz Haliny Lachowicz, przemiłej właścicielki Cayman Hostel, jesteśmy gotowi do drogi. Podróż rozpoczynamy w Coca na wschodnim przedgórzu Kordyliery Andyjskiej. Nabrała ona znaczenia na początku lat 70., kiedy w tym rejonie odkryto pokłady ropy naftowej. Pojawienie się Texaco i Gulf Oil zburzyło odwieczny ekosystem lasu tropikalnego, rzucając na kolana jego rdzennych mieszkańców. Eksploatacja ropy wiąże się z budową dróg w dziewiczej puszczy, a te przynoszą same nieszczęścia indiańskim plemionom. Niespodziana inwazja białego człowieka oznaczała dla nich gwałt, epidemie, choroby, alkoholizm, upokorzenia. W wiosce Huaorani „Tam, gdzie pojawia się ropa, dżungla pokrywa się krwią”, ostrzega antropolog Hector Vargas. Poszukiwania ropy przyczyniły się do zniszczenia około 100 tys. ha lasów. Wycieki z ropociągów, przecinających niczym pajęczyna rejony nietknięte przedtem ludzką stopą, zaczęły niszczyć lasy, a skażone wody rzek stały się przyczyną wielu groźnych chorób. Przed rejsem z nurtem wielkiej rzeki wybieramy się do najbardziej prymitywnej w Ekwadorze wspólnoty indiańskiej Huaorani. Awionetką docieramy do indiańskiej wioski Bameno nad rzeką Cononaco, gdzie żyją Huaorani, znani jako Aucas, co w języku keczua znaczy dzicy lub barbarzyńcy. Już od pierwszego kontaktu z naszą cywilizacją w 1958 r. plemię to jest niezbyt przyjaźnie ustosunkowane do białego człowieka. Osada składa się z czterech chat, które zamieszkuje kilkanaście rodzin. Ich dobytek ogranicza się do niezbędnego minimum. To, co posiadają, pochodzi z lasu, z wyjątkiem maczet i garnków zdobytych w najazdach grabieżczych lub wymienionych za swoje produkty. Dobrze zbudowani mężczyźni, niektórzy zupełnie nadzy, noszą naszyjniki z zębów jaguara i piranii, kobiety zaś lubują się w ozdabianiu płatów usznych klockami drzewa balsa. Ziemia wydarta dżungli Następny etap to peruwiańska osada Francisco de Orellana, na styku Rio Napo i Amazonki. Kiedyś hiszpańscy jezuici zbudowali tu fort, który miał bronić przed wjazdem Portugalczyków. W 1942 r. powstało tu osiedle dla upamiętnienia 400. rocznicy odkrycia Amazonki przez Orellanę. Odkrywca uczestniczył w 1541 r. w wyprawie Gonzala Pizarra. Po wielu miesiącach uciążliwej przeprawy przez Andy, wyczerpani i wygłodzeni Hiszpanie znaleźli się nad rzeką Napo, gdzie w styczniu 1542 r. Pizarro zdecydował się wysłać na rekonesans w dół rzeki swojego zastępcę Francisca de Orellanę na czele 54 żołnierzy. Młody, ambitny oficer nie znalazł ani pożywienia, ani śladów bogactwa i – co gorsza – nie miał możliwości powrotu, gdyż osłabieni ludzie nie byli w stanie wiosłować pod prąd. Podjął zatem odważną decyzję płynięcia w dół rzeki i 12 lutego znaleźli się w miejscu, do którego teraz dotarliśmy. Dalsza ich podróż to nieustanna walka z zabójczym klimatem, komarami, ulewnymi deszczami, głodem, a także z tubylcami. Największą udręką musiała być jednak niepewność własnego losu i trudność w określeniu swego położenia. Po ośmiu miesiącach żeglugi i walki o przetrwanie, w której trzech ludzi zginęło od zatrutych strzał, a ośmiu zmarło z głodu, śmiałkowie wpłynęli na Atlantyk. Orellana bez map i przyrządów nawigacyjnych, kierując się instynktem, dokonał historycznego odkrycia Amazonki. Od czasu do czasu ukazują się na brzegu upiorne krajobrazy, wykarczowane, czerwone pustynie ziemi spalonej przez tropikalne słońce. Worldwatch Institute, najbardziej wiarygodna, niezależna instytucja kontroli ekologicznej, w swoim raporcie „Stan Ziemi”

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2006, 51-52/2006

Kategorie: Obserwacje