Jacek Pałkiewicz obala mit syberyjskiego zesłańca skazanego na katorgę Zakończona niedawno wyprawa znanego podróżnika Jacka Pałkiewicza „Szlakiem polskich badaczy Syberii” (zob. www.syberia2013.com) przybliżyła Rosjanom współczesną Polskę, jednocześnie pokazując Polakom Syberię XXI w. Przypomniała o doniosłych zasługach na polu badawczym i naukowo-odkrywczym zesłańców politycznych, elity intelektualnej i patriotycznej. Jan Czerski, Aleksander Czekanowski, Benedykt Dybowski czy Karol Bohdanowicz pozostawili po sobie trwałe ślady uwiecznione m.in. w nazwach geograficznych. Uczestnicy wyprawy spotkali się z ciepłym przyjęciem zarówno ze strony władz obwodu irkuckiego oraz okręgu kamczackiego, jak i miejscowej ludności. Jednym z efektów przedsięwzięcia było uzyskanie w Pietropawłowsku Kamczackim zgody na umieszczenie w centrum miasta tablicy pamiątkowej poświęconej Benedyktowi Dybowskiemu, etnografowi, lingwiście, zoologowi i lekarzowi rządowemu na Kamczatce. To musi być miła informacja dla specjalisty od tematu miejsca Syberii w historii i kulturze narodu polskiego, prof. Antoniego Kuczyńskiego, który swego czasu bezskutecznie o to zabiegał. Syberia już od końca XVI w. stała się symbolem zniewolenia, świadectwem tłumienia niepodległościowych dążeń przez carat rosyjski, a potem totalitaryzm radziecki. Półtora wieku temu na ziemie zauralskie trafiało, nie tylko z przymusu, ale i dobrowolnie, „za chlebem”, dziesiątki tysięcy Polaków. – Sybir to niekoniecznie przeklęta ziemia – twierdzi Jacek Pałkiewicz. – Niejeden oskarża mnie, że lansuję jakąś „antylegendę”, ale przypomnę, że np. Czerski czy Dybowski uważali, że ich życie bez Syberii byłoby niepełne. Od martyrologii napiętnowanego katorgą i zesłaniami Sybiru już dużo wcześniej odstępowali tacy pisarze jak Igor Newerly czy Stanisław Maria Saliński. Pierwszy pokazał we „Wzgórzu Błękitnego Snu” krainę życiowych możliwości i szans. Książka „Ptaki powracają do snów” Stanisława Marii Salińskiego jest natomiast sagą dziejów samorealizacji inżynierów, lekarzy, sędziów. Obywatele Imperium Rosyjskiego narodowości polskiej mocno wrośli w ziemię, która ich do głębi oczarowała. To jedna z historii, którą można porównać do migracji swego czasu do bogatej Kanady czy na Alaskę, gdzie na przyjezdnych czekały lepsze warunki egzystencji. Narodowy XIX-wieczny mit pomaga też obalić kronikarski zapis Juliana Glaubicza Sabińskiego. W mało znanym, wydanym cztery lata temu monumentalnym dziele „Dziennik syberyjski” Sabiński demitologizuje obraz katorżnika wywiedziony z literatury wspomnieniowej. Jacek Pałkiewicz podkreśla, że chciał, by jego projekt zaowocował ociepleniem relacji dobrosąsiedzkich, co byłoby przeciwwagą dla historycznej nieufności między Polakami a Rosjanami. – Najwyższy już czas pozbyć się ciężaru uprzedzeń i animozji narodowych, wciąż jeszcze uwikłanych w bieżącą politykę – zauważa. – Czas przysłania gorzką prawdę, interpretacja uciekającej historii zmienia się wraz z postępującym życiem. Nie można być zakotwiczonym w schematach przeszłości. Dawne dzieje, kojarzone zbyt jednostronnie w umyśle Polaków, ustępują miejsca zupełnie nowym realiom. Ciesząc się moralnym poparciem sojuszników, takich jak senator Jarosław Lasecki oraz licznych przyjaciół rosyjskich, Pałkiewicz podjął się dużego wyzwania. Wystąpił w roli nie tylko orędownika odnowy polskości i osiągnięć rodzimych badaczy na dalekiej Syberii, którą pokochali jak własną ziemię, ale i rzecznika idei pojednania. – Przezwyciężmy przeszłość, skupmy się na tym, co nas może połączyć, nie zaś na tym, co dzieli – podkreśla w swoich wypowiedziach. Takie obywatelskie inicjatywy dobrze zdają egzamin tam, gdzie nie mogą sobie poradzić władze centralne. Wsparcia wyprawie udzielił zaprzyjaźniony z Pałkiewiczem Andrzej Mańkowski, biznesmen z sektora informatyki, który od kilku lat zajmuje się projektem modernizacji uzdrowiska Szczawnica, niegdyś należącego do jego dziadka Adama Stadnickiego. W środkach masowego przekazu ukazała się co najmniej setka różnego rodzaju informacji. Głównie w mediach rosyjskich, począwszy od wiodących gazet centralnych po lokalne radia, telewizje i prasę. Temat śledziła oficjalna agencja informacyjna Federacji Rosyjskiej Itar-Tass oraz RIA Novosti. Dwa razy w dzienniku rządowym „Rossijskaja Gazieta” pisała o wyprawie Ariadna Rokossowska, dużo miejsca poświęcił jej ceniony w środowisku biznesmenów i inteligencji centrowy dziennik „Niezawisimaja Gazieta”, a „Nowyje Izwiestia”, które wraz z „Rzeczpospolitą” udzieliły patronatu medialnego i drukowały cykl relacji. „Posłannictwo” Pałkiewicza wysoko oceniła moskiewska Fundacja „Rosyjsko-Polskie Centrum Dialogu i Porozumienia”, której celem jest podejmowanie i wspieranie