Gdyby udało się zajrzeć za kulisy działania PiS i PO i zobaczyć, jaki problem najbardziej spędza im sen z powiek, to sądzę, że politycy obu obozów, ich doradcy i eksperci za najważniejsze uważają utrzymanie obecnego duopolu. Co w praktyce oznacza bezwzględne duszenie w zarodku wszelkich nowych inicjatyw politycznych. By nie zdążyły okrzepnąć i zagrozić duopolowi. A z drugiej strony jest to ciągły proces wasalizacji tych partii, które już są. Modelowym przykładem jest los Solidarnej Polski w obozie PiS czy Nowoczesnej w Koalicji Obywatelskiej. W zachowaniach liderów pożerających konkurencję nie ma ani odrobiny finezji. Jest tylko brutalna rozgrywka. Z najbardziej prymitywnymi metodami. I takimi działaniami jak kuszenie, przekupywanie i oszukiwanie ofiar. Jak widać, nie za wiele trzeba umieć, by być w Polsce liderem dużej formacji. Kaczyński i Schetyna nie zapiszą się w historii Polski jako politycy, którzy zbudowali coś trwałego. Takiego z wyobraźnią i sensem. I z pożytkiem dla ludzi na długie lata. Ich rządy oznaczają stagnację i grę pozorów. Takie mieszanie łyżeczką herbaty bez cukru. Nie są zdolni do reform, które likwidowałyby albo przynajmniej ograniczały nasze największe problemy. To, co PiS i PO robią ze służbą zdrowia, edukacją i nauką, jest wystarczającym powodem, by szukać nowych rozwiązań politycznych. Z oczywistych powodów najbliżej mi do idei i pomysłów, które pojawiają się po lewej stronie. Lewica może być w polskim stawie szczupakiem pobudzającym rozleniwione duże partie do większego wysiłku. Ale musi mieć idee, które oparte są na głębszych wartościach, a nie na taktycznej grze o władzę. Taka lewica ma w dłuższym planie szansę przedstawienia Polkom i Polakom zwycięskiej oferty wyborczej. Dobrze więc się stało, że Waldemar Witkowski, Adrian Zandberg i Piotr Ikonowicz zdołali się porozumieć i utworzyć na wybory europejskie koalicję Lewica Razem. Są przecież wyborcy o poglądach lewicowych, którzy już nie zagłosują na PO i PiS, bo nie chcą wybierać między złym a jeszcze gorszym. Dla nich ważne jest to, że dostali wreszcie ofertę, która nie ukrywa swojej lewicowości – koalicję, którą tworzą ludzie o konsekwentnie lewicowych poglądach. Bo jak mówi lider Unii Pracy Waldemar Witkowski, ktoś musi dźwigać sztandar lewicy. A szanse wyborcze? Jest jeszcze 10 tygodni, by je zwiększyć. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint