Nie da się negocjować z prezydentem, który straszy wprowadzeniem całkowitego paraliżu prawodawczego Prof. UJ, dr hab. Dobrosława Szumiło-Kulczycka – prawniczka, adwokat; kieruje Centrum Alternatywnego Rozwiązywania Sporów na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego. Autorka licznych publikacji naukowych. Kieruje pani Centrum Alternatywnego Rozwiązywania Sporów na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego. Uczy pani niekonwencjonalnych i skutecznych metod mediacji. Czy w imieniu obywateli pragnących żyć w praworządnym państwie mógłbym prosić o podjęcie mediacji pomiędzy rządem, prezydentem, Trybunałem Konstytucyjnym i Sądem Najwyższym? Zna pani prezydenta Andrzeja Dudę, bo studiował i pracował na pani wydziale. – Nie widzę takiej możliwości. W tej chwili to konflikt chyba niemożliwy do szybkiego rozwiązania. Nasze centrum uczy pomagać w rozwiązywaniu nawet bardzo poważnych konfliktów, ale warunkiem pomyślnego ich zakończenia jest chęć obydwu stron do zawarcia kompromisu, znalezienia konstruktywnych rozwiązań. Gdy strony nie mają wyznaczonego celu, wspólnego mianownika, mediacja nic nie przyniesie. Powiem więcej, po ostatnich posunięciach pana prezydenta, zapowiedziach kierowania każdej uchwalanej ustawy do Trybunału Konstytucyjnego – którego skład, jak wiemy, jest wadliwie obsadzony – czyli dalszych działań obliczonych na pogłębianie chaosu prawnego, nie widzę żadnych szans na porozumienie, mediacje, negocjacje. Uważam wręcz, że byłoby to demoralizujące dla społeczeństwa. Nie da się negocjować z kimś, kto bez jakiejkolwiek refleksji straszy wprowadzeniem całkowitego paraliżu prawodawczego. Tym wspólnym mianownikiem jest dążenie społeczeństwa do życia w praworządnym państwie. – Tego pragną obywatele i do tego powinniśmy dążyć. Niestety, dla niektórych polityków, a mam tu na myśli przedstawicieli partii rządzącej przez ostatnie osiem lat, nie jest to oczywiste, gdyż oni wolą tworzyć sztuczne spory. Jeżeli ktoś z góry odrzuca porozumienie i nie chce wysłuchać argumentów drugiej strony, mediacja nic tu nie da. Uważa pani, że te spory są sztucznie generowane? – Oczywiście, jestem tego pewna. W sztuce wymyślania nowych sporów PiS doszło do perfekcji. Chodzi nie o przestrzeganie prawa, ale o podnoszenie gorączki politycznej, co ma przynieść partii korzyści. Jak mogę się podjąć mediacji, skoro w dużej mierze to, co eksponuje się jako spór prawny, żadnym sporem prawnym nie jest? Jako prawnicy widzimy ten mechanizm tworzenia sporu i część społeczeństwa również w te wojny prawne nie wierzy. Cała sprawa dotycząca ważności mandatów poselskich Kamińskiego i Wąsika jest sztucznie wygenerowana. To produkt maszynki do podgrzewania nieporozumień. Nie trzeba żadnych skomplikowanych narzędzi prawnych, aby stwierdzić, że oni nie są już posłami. Ci panowie zostali skazani prawomocnym wyrokiem za bardzo poważne przestępstwo tworzenia fikcyjnych dowodów w celu skierowania sprawy karnej przeciwko niewinnej osobie, a wszystko to służyło osiągnięciu doraźnych korzyści politycznych. Tu nie ma żadnego konfliktu prawnego, jest to celowe mącenie i mydlenie obywatelom oczu. Produkowanie sztucznych sporów jest rzeczą bardzo niebezpieczną i szkodliwą dla państwa. My jako prawnicy czujemy, gdy ktoś próbuje kreować sztuczny konflikt. Niestety, dla społeczeństwa nie zawsze jest to jasne i zrozumiałe. Co jeszcze może utrudniać dojście do konsensusu między stronami? – Mamy dwie blokady, które ograniczają szybkie zmiany – to prezydent Andrzej Duda i Trybunał Konstytucyjny. Skoro nie ma zgody, to minister sprawiedliwości może wprowadzać tylko takie zmiany, które mieszczą się pomiędzy wetem prezydenta a decyzją Trybunału Konstytucyjnego. Dla obydwu stron fundamentalną granicą powinna być konstytucja. Choć powołują się na nią obie strony, każda interpretuje ją na swój sposób, co powoduje, że często społeczeństwo nie wie, o co chodzi. To przeciąganie konstytucji zgodnie ze swoimi potrzebami przypomina trochę scenę z „Potopu” Sienkiewicza, gdy książę Radziwiłł tłumaczy Kmicicowi, że „Rzeczpospolita to postaw czerwonego sukna”, za które każdy ciągnie w swoją stronę. Ludzie czekają i coraz bardziej się niecierpliwią. – Społeczeństwo oczekuje, że państwo zorganizuje wymiar sprawiedliwości, który będzie dobrze funkcjonował, a sprawiedliwe i bezstronne rozstrzygnięcia nie będą podważane. Społeczeństwo wie, czego chce. Paradoksem jest, że my, prawnicy, łatwiej porozumiewamy się ze społeczeństwem niż z politykami. Obserwując, czym karmiła się partia rządząca przez ostatnie dwie kadencje, dochodzi się do wniosku, że znalezienie wspólnego języka z politykami nie będzie łatwe. PiS opierało swoją pozycję na konfliktowaniu ludzi, nastawianiu ich przeciwko osobom