Sztuka samodzielnego myślenia

Sztuka samodzielnego myślenia

Uczniowie nie potrafią patrzeć krytycznie na kulturę Nauka samodzielnego dokonywania ocen to ciężka praca. – I czasem mam wrażenie, że na dłuższą metę nieopłacalna. Pytanie: „Co o tym myślicie?” zwykle trafia na mur milczenia. Oni nie czekają na możliwość wypowiedzenia się, tylko na gotową interpretację, którą najwyżej będą musieli ubrać w inne słowa, na ocenę, którą przedstawią jako własną – przyznaje Olga, polonistka w warszawskim liceum plasującym się zwykle na środkowych miejscach rankingów. Z obserwacji nauczycieli i kulturoznawców coraz częściej wynika, że choć dostęp do kultury jest dziś łatwiejszy niż kiedykolwiek, młodzieży brakuje słów i pojęć, aby sformułować własną opinię. Internet pozwala na obcowanie z kulturą bez wychodzenia z domu, ale wciąga użytkowników w homogeniczną masę, w której to, co wartościowe, miesza się z tym, co po prostu popularne. Na forach dyskusyjnych nastolatki polecają filmy i programy telewizyjne, z reguły jednak nie tłumacząc wyboru inaczej niż „fajny” czy najwyżej: „Oglądałem już pięć razy i nadal mi się podoba!”. W ten sam sposób oceniają „Salę samobójców” i „American Pie”. Przykład? Na jednej ze stron internetowych dla młodzieży ambitniejszy nastolatek napisał tekst publicystyczny ubolewający nad uwielbieniem rówieśników dla kultury masowej i niezrozumieniem kultury wysokiej, symboli i pojęć abstrakcyjnych. Pierwszy komentarz pod artykułem brzmiał: „Czytając ten artykuł, miałam wrażenie, że krytykujesz Dodę i Hannah Montanę tylko dlatego, że to Ty ich nie lubisz. Ja również za nimi nie przepadam, każdy ma prawo do własnego zdania, pod warunkiem że nie obraża innych osób”. Ani śladu refleksji i zgody na to, że zaliczenie Dody do kultury popularnej bynajmniej nie obraża jej wielbicieli… Fabuła czy metafora 29 marca Polski Instytut Sztuki Filmowej rozdał nagrody dla laureatów konkursu „Skrytykuj”, promującego świadomą dyskusję o kinie wśród młodzieży. Trwa właśnie jego druga edycja: 12-, 14-latki wysyłają na stronę internetową konkursu wideokomentarze do oglądanych filmów. – Dopóki młodzież nie będzie miała możliwości rozmawiania o metaforach w filmie, dopóty będzie traktować film jako ruchomą wersję tabloidu z ulubionymi aktorami – mówił dr Jacek Wasilewski z Instytutu Dziennikarstwa UW, promując akcję. Problem w tym, że młodzież w ogóle ma niewiele okazji do rozmowy o metaforach w kulturze – a na pewno do ich samodzielnego, osobistego rozumienia. Szkoła już od dawna nie wspiera w poszukiwaniu własnej interpretacji. Nastolatek nie dostaje narzędzi, które pozwolą wyrobić sobie własny sąd i go obronić – uczy się jedynie doszukiwać wskazówek, jaka interpretacja jest właściwa z punktu widzenia osoby układającej zadania na egzamin. Ratunkiem może być dobry nauczyciel, ale i on jest rozliczany z wyników egzaminu maturalnego bądź gimnazjalnego, a nie z nabycia przez ucznia umiejętności krytycznego myślenia i podważania utartych opinii. Dobitnie pokazują to prezentacje maturalne, które miały pozwolić na rozwinięcie skrzydeł i podzielenie się swoimi pasjami. W najlepszym wypadku, kiedy zostaną przygotowane samodzielnie, przypominają wyuczone na pamięć wypracowanie, bez śladu inwencji. Jeśli członek komisji spyta maturzystę o opinię na temat przedstawionych dzieł sztuki, egzaminowany wpada nieraz w panikę. O tym przecież nie było niczego w opracowaniach bibliograficznych. Koncert w tablecie Pytany o umiejętność krytycznego myślenia wśród studentów prof. Maciej Mrozowski, medioznawca od lat badający komunikację społeczną, mówi z goryczą: – Oni na nic, co nie jest ich bezpośrednim interesem, nie potrafią patrzeć krytycznie i samodzielnie. Młodzi zwykle nie umieją skupić i utrzymać uwagi na jednym przedmiocie, przeczytanie ze zrozumieniem tekstów – tych samych przecież od lat – o semiotyce czy teorii kultury staje się z roku na rok coraz trudniejsze. Oglądają programy telewizyjne, rozmaite talent show, ale nie są w stanie odpowiedzieć, dlaczego prowadzący je muzycy i celebryci są autorytetami. O kulturze tradycyjnej wiedzą niewiele i jeśli w ogóle mają z nią kontakt, to raczej nie na żywo, np. podczas koncertu w filharmonii, tylko w komórce, na tablecie. Nie potrafią głębiej wejść w tekst, w otaczający świat, oglądać dzieła sztuki ze zrozumieniem. Nie są w stanie wykonać tego, co nazywamy mechanizmem identyfikacji: utożsamić się, dokonać krytycznej analizy świata. Lubią nowoczesną popkulturę, płytką, ale z efektowną formą. Preferują bodźce zewnętrzne, a nie odnoszenie wartości płynących z kultury do świata wewnętrznego. Skąd się to bierze? – Przyczyną jest chyba przede wszystkim zmiana cywilizacyjna, za którą nie nadąża zmiana sposobu

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 15/2013, 2013

Kategorie: Kultura
Tagi: Agata Grabau