Nie ma grobu wielkiego rzeźbiarza, jego prochy zostały rozrzucone na Wyspie Wielkanocnej Pełnometrażowy film dokumentalny o uśmierconym milczeniem w Polsce i za granicą rzeźbiarzu Stanisławie Szukalskim „Walka: Życie i zaginiona twórczość Stanisława Szukalskiego” („Struggle: The Life and Lost Art of Szukalski”) to największy i dotychczas najdroższy film opowiadający o jakimkolwiek polskim artyście. Wyświetlany jest na platformie Netflix w 160 krajach, w 60 wersjach językowych, dla prawie 200 mln subskrybentów. Producentami filmu o szaleńczym samouku, synu kowala z Warty koło Sieradza, porównywanym do Michała Anioła i Rodina, przed którym chylili głowę najwięksi polscy rzeźbiarze z Xawerym Dunikowskim na czele, są właśnie Netflix i aktor Leonardo DiCaprio, a całość wyreżyserował dokumentalista Irek Dobrowolski. DiCaprio zrealizował ten film, nie tylko aby opowiedzieć o tragicznym losie wyklętego rzeźbiarza wyprzedzającego swoją epokę, ale również by spłacić dług wobec Polaka, który pomógł mu stać się artystą. Do skromnie urządzonego domu na przedmieściach Los Angeles młody Leonardo przychodził często z ojcem George’em, rysownikiem komiksów. Szukalski tłumaczył mu, że wielka sztuka jest wytworem wyobraźni, a nie kopiowaniem rzeczywistości. Jak twierdzi dzisiaj Leonardo DiCaprio, rozmowy z „polskim dziadkiem”, bo tak go nazywał, pomogły mu w karierze filmowej, a ten dokument był jego obowiązkiem wobec zapomnianego artysty. Odkryty po latach Przy filmie o Stanisławie Szukalskim pracowało niemal 300 osób, zdjęcia trwały pięć lat, korzystano z pomocy amerykańskich wytwórni filmowych mogących tworzyć efekty niestosowane dotąd w dokumentach. Oryginalnych dzieł Szukalskiego zachowało się bowiem niewiele, praktycznie cała jego twórczość, znajdująca się w pracowniach w Warszawie i Katowicach, została zniszczona przez hitlerowców w pierwszych miesiącach II wojny światowej. Dzięki dzisiejszej technice filmowej udało się z zachowanych zdjęć odtworzyć całe piękno tych rzeźb. Najpierw zdjęcia były fotografowane przez pięć kamer, następnie specjaliści składali wygenerowany komputerowo model rzeźby, nakładali kolor, fakturę, nadawali ruch. Tym sposobem udało się wirtualnie zrekonstruować rzeźby z najdrobniejszymi szczegółami. Reżyser Irek Dobrowolski, autor głośnego „Portrecisty”, opowiadającego o Wilhelmie Brassem, fotografie w Auschwitz-Birkenau, o Szukalskim wiedział niewiele. – W 2013 r. przypadkowo znajomy powiedział mi, że amerykański kolekcjoner Glenn Bray poszukuje polskiego reżysera, który zrealizowałby dokument o Stanisławie Szukalskim. Moja żona Anna, z którą od 2001 r. wspólnie realizujemy filmy, była w tym czasie w Stanach Zjednoczonych. Postanowiła odwiedzić mieszkającego w Kalifornii Braya i po zobaczeniu zgromadzonych materiałów stwierdziła, że powinniśmy ten film zrobić – wspomina i dodaje: – Wielką przyjemnością była praca z Leonardem DiCaprio. On załatwiał wszystkie sprawy w Netflixie, umawiał nas na wywiady z najważniejszymi ludźmi, do dyspozycji mieliśmy studia filmowe i najlepszych producentów. Leonardo był z nami od pierwszych zdjęć do ostatnich. Na końcu, 11 grudnia 2018 r., poprowadził pierwszy pokaz filmu w Los Angeles County Museum of Art (LACMA), na który przybyły sławy Hollywoodu. Po projekcji niektórzy mieli łzy w oczach, wzruszony był też DiCaprio, bo dla niego to bardzo osobista opowieść o przyszywanym polskim dziadku, który zaraził go sztuką. Kopernik z antykwariatu Nie tylko DiCaprio chciał przypomnieć twórczość Polaka. Film jest przede wszystkim efektem wielkiej przyjaźni Szukalskiego z mieszkającym w Los Angeles kolekcjonerem Glennem Brayem, który w latach poprzedzających śmierć artysty zapisywał na taśmach wideo rozmowy z nim, pomagał mu materialnie i któremu Szukalski powierzył opiekę nad swoją spuścizną. Zaczęło się w 1978 r., gdy młody kolekcjoner komiksów Glenn Bray w antykwariacie w Los Angeles znalazł wydany w 1923 r. album o nieznanym mu Stanisławie Szukalskim. Zamieszczone tam fotografie rzeźb zachwyciły go. Kilka lat później w innym antykwariacie zobaczył plakat z wizerunkiem Kopernika i od razu rozpoznał, że to dzieło Szukalskiego. Księgarz powiedział, że ten plakat dał mu osobiście Szukalski, który mieszka w pobliżu. Bray znalazł numer w książce telefonicznej i tak zaczęła się trwająca kilkanaście lat wielka przyjaźń. To dzięki Brayowi wiemy o ostatnich latach Szukalskiego, o jego często ekscentrycznych pomysłach i przemyśleniach. I to on namówił Leonarda DiCaprio do zrobienia filmu. Irkowi Dobrowolskiemu udało się zrobić film bardzo prawdziwy, niczego nieukrywający, przedstawiający różne oblicza samorodnego geniusza, ekscentryka, człowieka pełnego sprzeczności. Dla Szukalskiego nie było podziałów między