Czy w operacji łużyckiej musiało zginąć tak wielu żołnierzy z 2 Armii Wojska Polskiego? Schyłek II wojny światowej cechował się nie tylko natężonymi działaniami militarnymi, lecz także rosnącą wzajemną nieufnością dotychczasowych sprzymierzeńców. Praktycznie gdyby nie fakt, że w odpowiedzi na prośbę dowódców zachodnich – zagrożonych ostatnim, ale poważnym niemieckim atakiem w Ardenach – ZSRR przyspieszył zimową ofensywę oraz zobowiązał się wziąć udział w wojnie z Japonią, sprzeczności między interesami sojuszników mogły doprowadzić do poważnego kryzysu. Prawdą jest, że każda ze stron rywalizowała o zajęcie Berlina. Na froncie zachodnim podjęto już taką próbę w 1944 r. podczas niesławnej operacji „Garden Market”, zakończonej sromotną klęską wojsk sprzymierzonych. Niemniej w dalszym ciągu w lutym 1945 r. obaj dotychczasowi sojusznicy mieli mniej więcej równe szanse na dojście do stolicy Niemiec. Nie jest też bynajmniej prawdą, że w tym okresie wojny faszyści stawiali aliantom zachodnim mniejszy opór niż Rosjanom. Zjawisko takie było widoczne, ale dopiero w kilkunastu ostatnich dniach działań wojennych. Zimowa ofensywa Rosjan dotarła z dużym logistycznym trudem i przy coraz twardszym oporze Niemców do linii Odry-Nysy Łużyckiej. Stalin chciał kontynuować ofensywę i z marszu forsować Odrę. Skłaniały go do tego fatalne decyzje, w tym kadrowe, Hitlera. Mianowicie Niemcy zamierzali uderzyć w lewą flankę wojsk radzieckich spod zasłony Wału Pomorskiego. Chroniona tą fortyfikacją rozwijała się niemiecka Grupa Armii Wisła, stanowiąca mniej więcej równoważność radzieckiego frontu. To silne zgrupowanie miało uderzyć w odsłonięte tyły 2. Frontu Białoruskiego. Zamiar był bardzo dobry i w pełni wykonalny, tyle że na czele tego zgrupowania Hitler postawił zupełnie nieudolnego pod względem sztuki wojennej Heinricha Himmlera. To głównie temu faktowi 1. Armia WP – rzucona z marszu i z olbrzymimi brakami w zaopatrzeniu – zawdzięcza swój sukces zdobycia frontalnym atakiem węzłowych pozycji Wału Pomorskiego. Ówczesny szef Sztabu Generalnego Naczelnego Dowództwa Wojsk Lądowych, gen. Heinz Guderian, dosłownie wymógł na Hitlerze zmianę dowódcy GA Wisła. Bo też na to zgrupowanie, stojące teraz po zachodniej stronie środkowej i dolnej Odry, miało spaść główne uderzenie maszerujących na Berlin Rosjan. Führer z wielkim trudem zgodził się na kandydaturę gen. Gottharda Heinriciego, którego po prostu nie lubił, gdyż ten miał własne zdanie i czelność krytykowania „genialnych” decyzji wodza. Natomiast zanegował zmianę dowódcy Grupy Armii Środek, broniącej zachodniego brzegu Nysy Łużyckiej i zajmującej również tereny środkowych i zachodnich Czech, niedawno mianowanego na stopień feldmarszałka Ferdinanda Schörnera – zagorzałego hitlerowca, lecz miernego wojskowego. 1 kwietnia 1945 r. w Moskwie odbyła się narada na temat zakończenia wojny w Europie. Stalin – obawiając się, że strona zachodnia szybciej dojdzie do Berlina – chciał już 3 kwietnia rozpocząć forsowanie Odry i Nysy. Jednak wojskowi, szczególnie formalny zastępca dyktatora, Gieorgij Żukow, marszałkowie Aleksander Wasilewski i Konstanty Rokossowski oraz szef tyłów Armii Czerwonej gen. Stiepan Chrulew i minister przemysłu obronnego gen. Dmitrij Ustinow, wyperswadowali ten pomysł. Argumentem było zobrazowanie sytuacji, w której atakujące wojska nie miały na tyle zapasów materiałowych, żeby przy zakładanej intensywnej obronie niemieckiej dojść w jednym rzucie operacyjnym do Berlina i zająć go. Stalin po perswazjach przychylił się do sugestii i wyznaczył ostateczny termin ataku na 16 kwietnia 1945 r. Dokonał przy tym ostatecznych ustaleń personalnych. 2. Frontem Białoruskim dowodził marsz. Rokossowski. Zgromadził on wojska nad dolną Odrą i z naturalnych przyczyn nie mógł ich użyć do forsowania rzeki w połowie kwietnia. Odra była wezbrana, ponadto w dolnym biegu płynęła dwoma korytami. Wiadomo było z góry, że wojska Rokossowskiego mogą jedynie wiązać broniącą linii dolnej Odry niemiecką 3. Armię Pancerną. Kierunek wprost na Berlin miał obrać marsz. Żukow dowodzący 1. Frontem Białoruskim. Jego wojska stały nad środkową Odrą. Natomiast na południu z zadaniem forsowania Nysy stały wojska 1. Frontu Ukraińskiego marsz. Iwana Koniewa. Obaj dowódcy niezbyt się lubili, a Stalin swoim zwyczajem podsycał animozje. Linie rozgraniczenia między frontami Żukowa i Koniewa doprowadził tylko na odległość ok. 50