Szyici walczą o Irak

Szyici walczą o Irak

Iraqi anti-government demonstrators wave the national flag as they attend a protest in the capital Baghdad on October 1, 2022. - Scuffles broke out between protesters and security forces injuring dozens as thousands gathered Saturday in Iraq's capital to mark three years since nationwide demonstrations erupted against endemic corruption. (Photo by Sabah ARAR / AFP)

Bagdad w głębokim impasie politycznym Ostatnie dwie dekady w Iraku trudno nazwać stabilnymi. Od czasu amerykańskiej inwazji w 2003 r., która obaliła rządzącego od 24 lat Saddama Husajna, w kraju trwały walki wewnętrzne. Toczyły je rozmaite milicje, które zarówno sprzeciwiały się amerykańskiej obecności wojskowej, jak i rywalizowały między sobą, nierzadko krwawo. Jednym ze skutków tych walk było wyłonienie się w 2013 r. Państwa Islamskiego, powstałego na gruncie lokalnej Al-Kaidy, ale także szyickiej partyzanckiej Armii Mahdiego, na czele której stanął duchowny Muktada as-Sadr. Rok bez rządu Dzisiaj jest o nim głośno za sprawą kryzysu politycznego, w którym Irak utknął po wyborach z października ub.r. To właśnie As-Sadr stanął na czele bloku, który zdobył najwięcej mandatów w parlamencie, ale do tej pory nie udało mu się stworzyć rządu koalicyjnego mimo rozmów z kurdyjskimi i sunnickimi sojusznikami. Z drugiej strony rywalizujące z As-Sadrem proirańskie ugrupowania szyickie także nie osiągnęły sukcesu w negocjacjach. A lider sadrystów kategorycznie odmówił układania się z grupami jawnie wspierającymi działalność Iranu w kraju. Nic w tym dziwnego. Kiedy na czele Armii Mahdiego zwalczał amerykańską okupację Iraku, dorobił się na Zachodzie opinii antyamerykańskiego radykała. Słusznej jedynie częściowo, gdyż As-Sadr sam siebie uważa raczej za nacjonalistę, który chce ograniczyć wszelkie zagraniczne wpływy w polityce i ułatwić Bagdadowi obranie własnego kursu politycznego, odrębnego od Teheranu i Waszyngtonu, do których przylgnęło wiele innych sił w kraju. Muktada obarczany jest winą za przedłużający się kryzys, po tym jak w czerwcu zarządził, by parlamentarzyści z jego bloku złożyli mandaty, i przeniósł swoją politykę na ulicę. Według Haley Bobseine, analityczki zajmującej się Bliskim Wschodem, ruch ten był błędem i nie przyniósł sadrystom spodziewanych zysków politycznych. Nie przewidzieli oni, że ich mandaty szybko obejmą przedstawiciele konkurencyjnych ugrupowań szyickich, powiązanych tym razem z irańskim reżimem i nazywanych zbiorczo Radą Koordynacyjną. W rezultacie właśnie te ugrupowania zdobyły aż 130 mandatów w złożonym z 328 deputowanych parlamencie – Radzie Reprezentantów. Konkurencja jednak również popełniła błąd, jak przekonuje Bobseine w artykułach dla waszyngtońskiego think tanku Middle East Institute, lekceważąc As-Sadra i licząc, że będzie on biernie się przyglądał, jak Rada Koordynacyjna spróbuje w przyśpieszonym tempie zbudować własną koalicję rządową. Sadryści, którzy w Muktadzie widzą silnego przywódcę, szybko odpowiedzieli na te działania. W lipcu i sierpniu szturmowali budynek Rady Reprezentantów oraz atakowali biura ugrupowań wchodzących w skład Rady Koordynacyjnej, zarówno w Bagdadzie, jak i innych miastach. Wzrastające napięcie wymusiło zawieszenie prac parlamentu, a premier Mustafa al-Kazimi wezwał oba rywalizujące bloki, by przystąpiły do negocjacji, które sadryści jednak zbojkotowali. Bojówki wspierające Muktadę as-Sadra okupowały Zieloną Strefę, część Bagdadu, w której mieści się parlament, wiele ambasad i biur rządowych. Nieoczekiwane odejście mardży 29 sierpnia nastąpił zwrot akcji – ajatollah Kazim al-Hairi ogłosił, że z powodów zdrowotnych rezygnuje z pozycji mardży. W islamie szyickim mardżą jest najwyższy rangą duchowny, którego opinia stanowi źródło prawa dla podążających za nim wiernych. Nie istnieje żadne oficjalne ciało przyznające duchownym taką pozycję, wynika ona przede wszystkim z zaufania wiernych. Opinie Al-Hairiego w różnych sprawach były sprzeczne z fatwami wydawanymi przez innego irackiego mardżę, Alego as-Sistaniego, który stał się znany przede wszystkim za sprawą spotkania z papieżem Franciszkiem w marcu ub.r. Al-Hairi w 2003 r. przekonywał, że Irakijczycy powinni zabijać członków partii Baas Saddama Husajna, „mających krew na rękach”. As-Sistani uważał zaś, że powinny ich sądzić miejscowe sądy, karając w ramach obowiązującego prawa. Dla As-Sadra wybór na mardżę jego ruchu Al-Hairiego był wręcz osobistą wendetą, gdyż to właśnie baasistów podejrzewa się o zabicie ajatollaha Muhammada as-Sadra, ojca Muktady. Rezygnując ze stanowiska, Al-Hairi wezwał wiernych, by teraz słuchali nauk ajatollaha Chameneiego, najwyższego przywódcy Iranu, którego wpływy Muktada as-Sadr chciałby ograniczyć. Przywódca sadrystów w reakcji na to po raz kolejny zapowiedział wycofanie się z polityki (robił to już wiele razy i nie dotrzymywał słowa), sugerując też, że w odejściu mardży maczał palce Teheran. Nie zmienia to faktu, że stracił mandat dla swojej władzy. Szyiccy duchowni bowiem, aby

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2022, 42/2022

Kategorie: Świat