Bagdad w głębokim impasie politycznym Ostatnie dwie dekady w Iraku trudno nazwać stabilnymi. Od czasu amerykańskiej inwazji w 2003 r., która obaliła rządzącego od 24 lat Saddama Husajna, w kraju trwały walki wewnętrzne. Toczyły je rozmaite milicje, które zarówno sprzeciwiały się amerykańskiej obecności wojskowej, jak i rywalizowały między sobą, nierzadko krwawo. Jednym ze skutków tych walk było wyłonienie się w 2013 r. Państwa Islamskiego, powstałego na gruncie lokalnej Al-Kaidy, ale także szyickiej partyzanckiej Armii Mahdiego, na czele której stanął duchowny Muktada as-Sadr. Rok bez rządu Dzisiaj jest o nim głośno za sprawą kryzysu politycznego, w którym Irak utknął po wyborach z października ub.r. To właśnie As-Sadr stanął na czele bloku, który zdobył najwięcej mandatów w parlamencie, ale do tej pory nie udało mu się stworzyć rządu koalicyjnego mimo rozmów z kurdyjskimi i sunnickimi sojusznikami. Z drugiej strony rywalizujące z As-Sadrem proirańskie ugrupowania szyickie także nie osiągnęły sukcesu w negocjacjach. A lider sadrystów kategorycznie odmówił układania się z grupami jawnie wspierającymi działalność Iranu w kraju. Nic w tym dziwnego. Kiedy na czele Armii Mahdiego zwalczał amerykańską okupację Iraku, dorobił się na Zachodzie opinii antyamerykańskiego radykała. Słusznej jedynie częściowo, gdyż As-Sadr sam siebie uważa raczej za nacjonalistę, który chce ograniczyć wszelkie zagraniczne wpływy w polityce i ułatwić Bagdadowi obranie własnego kursu politycznego, odrębnego od Teheranu i Waszyngtonu, do których przylgnęło wiele innych sił w kraju. Muktada obarczany jest winą za przedłużający się kryzys, po tym jak w czerwcu zarządził, by parlamentarzyści z jego bloku złożyli mandaty, i przeniósł swoją politykę na ulicę. Według Haley Bobseine, analityczki zajmującej się Bliskim Wschodem, ruch ten był błędem i nie przyniósł sadrystom spodziewanych zysków politycznych. Nie przewidzieli oni, że ich mandaty szybko obejmą przedstawiciele konkurencyjnych ugrupowań szyickich, powiązanych tym razem z irańskim reżimem i nazywanych zbiorczo Radą Koordynacyjną. W rezultacie właśnie te ugrupowania zdobyły aż 130 mandatów w złożonym z 328 deputowanych parlamencie – Radzie Reprezentantów. Konkurencja jednak również popełniła błąd, jak przekonuje Bobseine w artykułach dla waszyngtońskiego think tanku Middle East Institute, lekceważąc As-Sadra i licząc, że będzie on biernie się przyglądał, jak Rada Koordynacyjna spróbuje w przyśpieszonym tempie zbudować własną koalicję rządową. Sadryści, którzy w Muktadzie widzą silnego przywódcę, szybko odpowiedzieli na te działania. W lipcu i sierpniu szturmowali budynek Rady Reprezentantów oraz atakowali biura ugrupowań wchodzących w skład Rady Koordynacyjnej, zarówno w Bagdadzie, jak i innych miastach. Wzrastające napięcie wymusiło zawieszenie prac parlamentu, a premier Mustafa al-Kazimi wezwał oba rywalizujące bloki, by przystąpiły do negocjacji, które sadryści jednak zbojkotowali. Bojówki wspierające Muktadę as-Sadra okupowały Zieloną Strefę, część Bagdadu, w której mieści się parlament, wiele ambasad i biur rządowych. Nieoczekiwane odejście mardży 29 sierpnia nastąpił zwrot akcji – ajatollah Kazim al-Hairi ogłosił, że z powodów zdrowotnych rezygnuje z pozycji mardży. W islamie szyickim mardżą jest najwyższy rangą duchowny, którego opinia stanowi źródło prawa dla podążających za nim wiernych. Nie istnieje żadne oficjalne ciało przyznające duchownym taką pozycję, wynika ona przede wszystkim z zaufania wiernych. Opinie Al-Hairiego w różnych sprawach były sprzeczne z fatwami wydawanymi przez innego irackiego mardżę, Alego as-Sistaniego, który stał się znany przede wszystkim za sprawą spotkania z papieżem Franciszkiem w marcu ub.r. Al-Hairi w 2003 r. przekonywał, że Irakijczycy powinni zabijać członków partii Baas Saddama Husajna, „mających krew na rękach”. As-Sistani uważał zaś, że powinny ich sądzić miejscowe sądy, karając w ramach obowiązującego prawa. Dla As-Sadra wybór na mardżę jego ruchu Al-Hairiego był wręcz osobistą wendetą, gdyż to właśnie baasistów podejrzewa się o zabicie ajatollaha Muhammada as-Sadra, ojca Muktady. Rezygnując ze stanowiska, Al-Hairi wezwał wiernych, by teraz słuchali nauk ajatollaha Chameneiego, najwyższego przywódcy Iranu, którego wpływy Muktada as-Sadr chciałby ograniczyć. Przywódca sadrystów w reakcji na to po raz kolejny zapowiedział wycofanie się z polityki (robił to już wiele razy i nie dotrzymywał słowa), sugerując też, że w odejściu mardży maczał palce Teheran. Nie zmienia to faktu, że stracił mandat dla swojej władzy. Szyiccy duchowni bowiem, aby
Tagi:
Adil Abd al-Mahdi, Al-Kaida, amerykański imperializm, Arabowie, Armia Mahdiego, Bagdad, Bliski Wschód, geopolityka, Haley Bobseine, imperializm, Irak, Iran, ISIS, islam, Kazim al-Hairi, konflikty zbrojne, Middle East Institute, Muktada as-Sadr, Państo Islamskie, papież Franciszek, Saddam Husajn, sunnici, świat arabski, szyici, Teheran