Tabloidy idą na śmierć

Tabloidy idą na śmierć

Jesienią na polskim rynku prasowym dojdzie do starcia trzech tytułów brukowych „Autobus podjechał”, tak w „Super Expressie”, obecnie jedynym polskim dzienniku brukowym, komentuje się kolejny odpływ dziennikarzy i pracowników technicznych. Redakcja straciła już kilku dziennikarzy zajmujących się sprawami politycznymi i społecznymi, odszedł też prawie cały dział sportowy. Na nic się zdały obietnice podwyższenia pensji. Atmosfera jest napięta. Tym bardziej że dwie inne redakcje pracują nad tytułami w podobnym stylu. Jesienią wejście na rynek z nowymi gazetami o charakterze bulwarowym planują dwaj wydawcy, Axel Springer oraz Agora. O polskich czytelników zawalczą więc między sobą tytuły lekkie, łatwe i przyjemne. Wszystkie trzy firmy dysponują znacznymi środkami finansowymi i zapleczem profesjonalistów. Dr Zbigniew Bajka z Ośrodka Badań Prasoznawczych Uniwersytetu Jagiellońskiego spodziewa się, że starcie będzie pasjonujące. I na pewno wyłoni zwycięzcę. Żółta prasa Klasyczne cechy prasy brukowej (inaczej określanej mianem tabloidów, prasy bulwarowej) to: wiele informacji o skandalach towarzyskich, przestępstwach kryminalnych i wypadkach, rozbudowany dział wiadomości sportowych. Czasami takie tytuły są też określane mianem „żółtej prasy”. Dlaczego? Bartłomiej Golka pisze w książce „Wybrane zagraniczne systemy informacji masowej”, że nazwa ta sięga korzeniami drugiej połowy XIX w. Bohaterem jednego z komiksów w gazetach ówczesnych potentatów prasowych, Pulitzera, a następnie Hearsta, był chłopiec w żółtym ubraniu, Yellow Kid. Właśnie stąd wzięło się określenie „żółta prasa” jako synonim pism sensacyjnych. W Wielkiej Brytanii pisma poświęcone nie polityce, lecz sensacji społecznej i obyczajowej święciły triumfy już na początku XX w. Powstały wówczas „The Daily Mirror” osiąga dziś nakład 2,7 mln egzemplarzy, a jego największy konkurent, „The Sun” – o milion wyższy. W Niemczech „Bild” codziennie rozchodzi się w milionie egzemplarzy i jest najlepiej sprzedającą się tam gazetą. Przy okazji również jedyną ogarniającą terytorium całego kraju. W Polsce pierwszym dziennikiem tego typu z prawdziwego zdarzenia miał być „Super Express”. Skierowany do odbiorców z małych miasteczek, zawierający krótkie informacje pisane przystępnym językiem i dużo fotografii, zdobył popularność. Problemy zaczęły się, gdy do gazety trafiali kolejni naczelni i wprowadzano coraz to nowsze koncepcje. Zlikwidowano mocne oddziały regionalne, zmieniono szatę graficzną. – „Super Express” zaczął zmieniać formułę. Czytelnicy nie bardzo to lubią – tłumaczy dr Zbigniew Bajka. Osłabienie pozycji „Super Expressu” spowodowało, że powstała nisza. Wykrył ją Axel Springer. Koncern zdecydował się na założenie nowego dziennika, gdyż z badań wynikało, że na polskim rynku prasowym jest miejsce na jeszcze jeden tytuł tego typu. Co to będzie? Niemiecki koncern Axel Springer dotychczas był kojarzony jako wydawca magazynów. Na naszym rynku jest autorem sukcesów takich tytułów jak „Pani Domu”, „Na żywo”, „Popcorn”, „Dziewczyna”, „Profit” i „Newsweek Polska”. Kilka miesięcy temu szefowie koncernu uznali, że przyszedł czas na inwestycje w inne segmenty rynku prasowego. Zainteresowali się dziennikami w Polsce, Czechach i na Węgrzech. – Wejście na rynek dzienników to drugi krok w naszej międzynarodowej strategii – tłumaczył Andreas Wiele, członek zarządu Axel Springer Verlag, odpowiedzialny za zagraniczną działalność koncernu. Potwierdził też, że koncern wykorzysta raczej model „Bilda” (co oznacza rywalizację z „Super Expressem”) i nie zamierza atakować rynkowego lidera, „Gazety Wyborczej”. Wszystkim poczynaniom nowego dziennika koncernu Axel Springer towarzyszy aura tajemniczości. Wiadomo tylko, że od maja redakcja trenuje wydawanie gazety. Znaczną część zespołu stanowią dziennikarze PAP, podkupieni z „Super Expressu” i nieukazującego się już „Życia”. Pismo nie będzie stronić od polityki, dział zajmujący się tymi sprawami liczy kilku reporterów. Język tekstów będzie zupełnie inny niż w „Super Expressie”. Pracownicy nie chcą ujawniać żadnych informacji, bo w podpisanych umowach o pracę wszyscy mają klauzule o zachowaniu milczenia w związku z powstającym projektem. Polska wersja niemieckiego „Bilda”, jak roboczo określa się dziennik niemający jeszcze tytułu, postawiła też twardy warunek firmom zajmującym się reklamą zewnętrzną. Jeżeli ktoś chce reklamować na billboardach dziennik koncernu Axel

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2003, 30/2003

Kategorie: Media