Tag "12/2000"

Powrót na stronę główną
Felietony Jerzy Domański

Przestępcy w pałacu sprawiedliwości

To, że coraz bardziej rozzuchwalony świat przestępczy złamie jedno z ostatnich tabu, było tylko kwestią czasu. Taka strzelanina, jak ta w jeleniogórskim sądzie, mogła przecież zdarzyć się wszędzie. W każdym polskim sądzie. Przypadek sprawił, że stało się to w Jeleniej Górze i właśnie tam sąd przestał być świętym miejscem. Do tragedii musiało dojść. bo z jednej strony, pogłębia się zapaść materialna i kadrowa sądownictwa, a z drugiej rośnie agresja i bezczelność środowisk przestępczych. Każdy, kto choć raz

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Felietony

Mister Twister, były minister?

Niektórzy czytelnicy z pewnością pamiętają ze szkoły podstawowej, a może z liceum, proletariackie czytanki i wiersze poświęcone chłostaniu imperialistycznych kapitalistów, rekinów finansjery, jakich nikt wówczas nad Wisłą nie widział. Czasami nad Wartą, w mieście Targów, dzieciaki mogły zobaczyć, tak jak ja na własne wybałuszone oczy widziałam Bentleya z klamkami z prawdziwego złota, siedzeniami obitymi białą skórą, na których panoszył się boss, obcy socjalistycznym dzieciom, karnie dążącym wraz z rodzicami śliską drogą do komunizmu. Przybysze z kosmosu, nawet ci w kolorze zielonym

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Kraj

Notes dyplomatyczny

W MSZ wciąż się zastanawiają, co też ukąsiło ministra Geremka, że tak mocno zaatakował prezydenta Kwaśniewskiego, gdy ten skrytykował naszą politykę wobec Rosji. Efekty tej polityki widać gołym okiem, prezydencka krytyka była oględna, więc skąd taka riposta? Jest kilka teorii na ten temat – ograniczmy się do jednej. Otóż głosi ona, że Kwaśniewski zadzwonił do Putina, a potem wypomniał rządowi Buzka potknięcia w polityce wschodniej za wiedzą i aprobatą Amerykanów. Także mocno zainteresowanych w odprężeniu na linii

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Felietony

Może to z głupoty?

Przeczytałem reklamowany głośno artykuł w ”Gazecie Wyborczej”, zawierający ostry atak na Janusza Wojciechowskiego, prezesa Najwyższej Izby Kontroli. Poznałem prezesa, gdy był jeszcze posłem w tej kadencji Sejmu, w której byłem wicemarszałkiem Izby Poselskiej. Ceniłem wysoko pracę i moralną postawę tego posła i byłem jednym z tych, co wypromowali go na stanowisko prezesa NIK. Zarzuty postawione przez gazetę wydały mi się zwyczajnie kłamliwe. Prezydium Sejmu uważnie obserwowało pracę Najwyższej Izby Kontroli i nie pamiętam choćby nawet sygnałów informujących

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.