Tag "czas wolny"

Powrót na stronę główną
Psychologia Wywiady

Stres po urlopie

Powrót do rutyny zawodowej ma być procesem, a nie rewolucją.

Sebastian Antonowicz – terapeuta i psychotraumatolog

Urlop ma być odpoczynkiem i wytchnieniem, a bywa dodatkowym stresem i obciążeniem. Stresujące są zwłaszcza powroty. Dlaczego?
– To zjawisko pourlopowego stresu, nazywane też post-vacation blues, jest bardzo powszechne w okresie wakacyjnym. Chodzi o spadek energii po powrocie z wakacji i konieczność wejścia od nowa w codzienny rytm. Dla wielu osób jest to wyzwanie.

Z jakiego powodu?
– Wchodząc w temat głębiej, z perspektywy terapeuty można powiedzieć, że coś w tej strefie odpoczynku jest w naszym życiu niepoukładane. Widzę to u swoich klientów. Osoby bardziej przewidujące, które wcześniej tego doświadczały, próbują się przygotować już na etapie planowania urlopu. Biorą wolne wtedy, kiedy jest mniejsze natężenie pracy. Dzięki temu zapewniają sobie większy spokój umysłu przed wyjazdem i wolność od obaw dotyczących piętrzących się obowiązków. Nie muszą myśleć o tym, że kiedy odpoczywają, na ich biurku rośnie sterta rzeczy do zrobienia. Warto też na etapie planowania urlopu poinformować o nim z jak największym wyprzedzeniem nie tylko bezpośredniego przełożonego, ale także kolegów, podwładnych czy klientów. Najlepiej to zrobić parę tygodni wcześniej. To pozwoli wszystkim współpracownikom oswoić się z faktem, że wyjeżdżamy.

Zwykle jednak robimy odwrotnie: bierzemy więcej pracy przed samym urlopem, staramy się wykonać obowiązki na zapas, nadgonić. Wyjeżdżamy zmęczeni i zestresowani.
– To naprawdę bardzo powszechne zjawisko, szczególnie w Polsce. Ale fakt, że coś jest powszechne, nie oznacza, że to dla nas strategia dobra i pożyteczna.

Polacy ponoć pracują najwięcej w Europie, długo nazwanie kogoś pracoholikiem poczytywane było za komplement. Czy w związku z tym zjawisko stresu pourlopowego wygląda tak samo w Stanach Zjednoczonych, Polsce lub w Skandynawii, która testuje np. czterodniowy tydzień pracy i ma inne podejście do niej?
– Przekonanie, że pracoholizm jest cnotą, a odpoczynek objawem słabości, może wynikać po części z kręgu kulturowego, z którego się wywodzimy. Oczywiście w innych krajach też stykamy się z tym zjawiskiem. Jednak moje doświadczenie w pracy terapeutycznej zarówno z Polakami, jak i Brytyjczykami, Holendrami czy Irlandczykami, podpowiada mi, że my doświadczamy stresu pourlopowego trochę boleśniej. Zupełnie jakbyśmy mieli wgrane od pokoleń, że to wyłącznie praca kształtuje człowieka i nadaje jedyny sens życiu. Jeśli tak jest, nic dziwnego, że wielu z nas zwyczajnie trudno pogodzić się z tym, że w pewnym momencie po prostu trzeba odpocząć. Zauważam też zależność, że w tych częściach świata, gdzie na urlop wyjeżdża się częściej niż raz w roku, post-holiday blues nie jest aż taki uporczywy i dojmujący.

Dlaczego?
– Choć dla wielu z nas to niewygodny fakt, w większości jesteśmy potomkami i potomkiniami chłopów pańszczyźnianych, ludzi przyzwyczajonych do ciężkiej pracy, przywiązanych do miejsca, w którym żyli i pracowali, do ziemi, którą uprawiali. Dla wielu naszych przodków to oznaczało przywiązanie do pracy, która bardzo często była opresyjna. Swego rodzaju pozostałością po doświadczeniach dawnych pokoleń jest nasze nadmiarowe przywiązanie do pracy trudnej, wyniszczającej, a jednocześnie uzależniającej. Wciąż dla wielu z nas praca to główny element, który daje nam poczucie wartości i tożsamości. Niektórzy bez swojej obecnej pracy nie wyobrażają sobie życia.

Codzienna rutyna, choć nudna i czasem męcząca, daje nam poczucie bezpieczeństwa. Urlop nas z niej wytrąca. Co wtedy się dzieje?
– Decydując się na urlop, wielu z nas wychodzi poza swoją strefę komfortu, tego, co znane, utarte, codzienne. Wtedy stajemy przed serią trudnych decyzji: dokąd się wybrać, jak zapłacić za wycieczkę, gdzie znaleźć nocleg, polecieć czy pojechać, a także czy w ogóle jesteśmy gotowi wydać sporą sumę pieniędzy. Wszystko to może być stresujące. W dodatku, mimo że wielu z nas traktuje pracę jako formę opresji, daje nam ona pewne poczucie bezpieczeństwa, nawet jeśli często pozornego. Rutyna i powtarzalność sprawiają, że sporo osób łatwiej odnajduje się w codziennej rzeczywistości. Wstaję rano, idę do pracy, spędzam w niej osiem godzin, wracam, robię zakupy, gotuję obiad, zajmuję się domem i dziećmi, idę spać. To jest w miarę przewidywalne, dobrze znane, a więc potencjalnie niegroźne. W wakacje przerywamy tę rutynę. I choć robimy to, aby doświadczyć czegoś przyjemnego, i tak wówczas tracimy to swoiste poczucie bezpieczeństwa wynikające z powtarzalności.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Aktualne Promocja

Work-life balance – jak odnaleźć spokój i wewnętrzną równowagę?

W dobie kultury nad produktywności każda chwila odpoczynku może być przez nas uznana za objaw lenistwa, braku motywacji do pracy czy skłonności do prokrastynacji. Czy faktycznie tak jest? Już od kilkunastu lat udowadnia się, że najlepiej czujemy się w pracy wtedy, gdy potrafimy

Felietony Wojciech Kuczok

Jedna dusza, jeden głos

Wszystkiego nie sposób obejrzeć, a nawet nie warto, życia coraz mniej, a lista filmów do zobaczenia topnieje zbyt wolno, o książkach do przeczytania już nawet nie myślę, doczytuję tylko te, które wprawiają w zachwyt od pierwszego zdania, w najgorszym razie od pierwszego rozdziału – dopóki zdrowie dopisuje, skupiam się na dolinach i graniach, których nie przedeptałem, na jaskiniach, których nie spenetrowałem, na czytanie/oglądanie być może jeszcze przyjdzie czas, kiedy ciało już przestanie nadążać za umysłem. 

U syna zdiagnozowano ADHD, po matce na pewno tego nie dostał w genach, zatem wyjaśniła się nazwa medyczna tego, co brałem za swoją wrodzoną niecierpliwość. Zawsze żyłem w poczuciu, że życie jest zbyt krótkie, by się skupiać na jednej rzeczy; „najwięcej cię tam, gdzie cię nie ma”, powiadali o mnie przyjaciele poirytowani moim rozproszeniem, bo w rzeczy samej, słuchając ich (czego nie byli pewni), myślałem już o tym, kogo będę słuchał za chwilę, gdzie mnie nogi poniosą; myślałem równolegle, tłumaczyłem to podzielnością uwagi, ale ludzie, którzy ci się zwierzają, pragną uwagi niepodzielnej, być może dlatego nawiązywałem przyjaźnie równie łatwo, co je traciłem. Gdybym dopisał choć połowę książek z tych, które zacząłem, ba, gdybym dokończył co trzecie zaczęte opowiadanie, być może mój status pisarza nie podupadłby tak dramatycznie.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Aktualne Promocja

Jak spędzić wolny weekend? Zainspiruj się!

Artykuł sponsorowany Wolny weekend to czas, który można przeznaczyć na odpoczynek, rozrywkę i odkrywanie nowych pasji. Weekend to doskonały czas na odprężenie i ładowanie baterii. Zamiast marnować te cenne dni na nudę lub bezproduktywne czynności, warto wykorzystać je w sposób twórczy

Psychologia Wywiady

Święta prowadzące do miłości

W zbliżające się wolne dni znajdźmy czas na rozmowę o naszych potrzebach w związku, nie tylko seksualnych Andrzej Gryżewski – seksuolog, psycholog kliniczny, psychoterapeuta poznawczo- -behawioralny, terapeuta schematów i certyfikowany edukator seksualny. Autor książek, m.in. „Sztuka obsługi penisa”, „Niekochalni. Lęk przed bliskością”, współautor podcastu „Dialogi waginy i penisa”. Założyciel Instytutu Psychoterapii i Seksuologii Arte Vita. Już niedługo świąteczny odpoczynek od pracy. Życie seksualne rodaków chyba nabierze wówczas rumieńców? – Pary będą miały

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Kraj

Szkoło, daj żyć!

Cały naród odrabia zadania domowe – W dniu debaty wyborczej w TVP Hołownia rzucił, że usunie prace domowe. Popatrzyliśmy z żoną na siebie i wybuchnęliśmy śmiechem, mówiąc, że właśnie nas przekonał, żeby zagłosować na kogoś z Trzeciej Drogi. Oczywiście były to żarty, bo nie jest nam do marszałka Sejmu specjalnie blisko, jeśli chodzi o poglądy. Ale mamy dwójkę dzieci w wieku szkolnym, które „konsultują” z nami swoje zadania domowe non stop – opowiada 37-letni Albert. I dodaje: – Problemem

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Kraj Wywiady

Prace domowe tak, ale sensownie

Szkoła ma uczyć, nauczyć się musi jednak sam uczeń Radosław Potrac – Nauczyciel Roku 2023 W kampanii przedwyborczej niektóre partie opozycyjne zaproponowały, by w szkołach znieść prace domowe. – To temat od dawna podejmowany w dyskusjach i przestrzeni publicznej, ale także w domowych pieleszach i pokojach nauczycielskich. W przypadku pana przedmiotu, czyli historii, to chyba nie ma znaczenia, bo pan i tak pisemnych prac nie zadaje. Jak uczniowie przyjęli tę propozycję? – Nie wiem, bo nie rozmawialiśmy o tym. Uczniowie niespecjalnie – zwłaszcza w szkole

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Felietony Wojciech Kuczok

Permanentne wakacje

Nie znoszę słowa urlop, bynajmniej nie z powodu niechęci do germanizmów. Jako urodzony hanys, kery poradzi godać, spolszczenia lub ześląszczenia słów niemieckich wyssałem z mlekiem matki, niektóre z nich poważam szczególnie, jak choćby cudownego szmaterloka. Jest w tym słowie cała chaotyczna trajektoria motylego lotu, w przeciwieństwie do ciężkiego schmetterlinga, który jakoś od razu kojarzy się z messerschmittem, lecącym prosto do celu, przy gęstym ostrzale broni maszynowej. Per analogiam nie lubię „urlopu”, bo jest krótki i surowy

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Agnieszka Wolny-Hamkało Felietony

Praca utopii

Produkcja zewnętrznego, czyli relacji, spółdzielni, pól i miejsc, które istnieją poza obiegiem kapitału – np. na obrzeżach uczelni (w salach po godzinach), na ławeczkach pod blokiem – jest czymś, w co warto inwestować. Wymiany ubrań, dzielnicowe konkursy na najsmaczniejszą pastę, skrzykiwanie się na szachy pod dębem oraz – powiedzmy to wprost – każdego rodzaju imprezowanie to dobre składki w nasze wspólne życie. Prawdopodobnie należy to po prostu odwrócić: wszystko, co nazywamy marnowaniem czasu, to przecież czysty zysk. Nieopatrznie spędzona na rozmowie

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Obserwacje

Maleńki, omączony i wyniosły

Pierwiosnki mają niezwykłą wolę walki i chęć kwitnienia Wiosna w ogrodzie Ani się obejrzysz, a marzec namiesza w twoim ogródku jak w przysłowiowym garncu. Ziemia zacznie powoli rozmarzać, a na wierzch wyklują się pierwsze kiełki i nieśmiałe pączki. Początkowo wszystko to będzie bardziej przypominać bezkształtną, budyniową szarą masę niż wykwintne danie, ale pod koniec miesiąca ogród będzie już nie do poznania. W tym czasie zmiany widać gołym okiem. Z godziny na godzinę przybywa nowych smaczków i apetycznych

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.