Tag "Edward Mikołajczyk"

Powrót na stronę główną
Felietony Jerzy Domański

1200 i dalej

To już 1200. numer „Przeglądu”. Jubileusz i refleksja, że od 23 lat zawracamy głowę Czytelnikom. Co robimy chętnie, choć szron na głowie i włosów ubyło, z tą samą energią, z jaką startowaliśmy 20 grudnia 1999 r. A zaczęliśmy z przytupem. Cały zespół redakcyjny ówczesnego „Przeglądu Tygodniowego” rozstał się z właścicielem, który kupił tytuł za skromne pieniądze, bo chciał mieć trampolinę do kariery politycznej. Kapitalizm w polskim wydawnictwie wyleczył nas ze złudzeń, z którymi Polacy wchodzili w lata 90. Rzeczywistość była zbyt ponura

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Kraj

Pamiętamy

Listopad. Czas zadumy i myśli o tych, których znaliśmy, którzy z nami pracowali, wspierali nas radą, byli dla nas autorytetami, zapisali się w historii PRZEGLĄDU, a teraz możemy ich tylko wspominać. Ten rok był dla nas szczególnie bolesny. Pożegnaliśmy naszych nieocenionych felietonistów, wielkie postacie polskiej kultury i mediów, błyskotliwych erudytów. 7 marca odszedł prof. Ludwik Stomma – antropolog kultury, historyk, autor książek, który nadzwyczaj skutecznie zaprzeczał tzw. prawdom oczywistym, z zapałem niszczył

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Sylwetki

Prawdziwy redaktor w społecznej służbie

Edward „Edi” Mikołajczyk (1940-2020) Przyjaźń to była wartość trwająca przez lata. Przyjaciół łączyły inteligencja, poczucie humoru i dziennikarstwo. W telewizyjnej redakcji, w latach 70., siedzieli w jednym pokoju, dzieląc się biurkiem: Edward Mikołajczyk, Tomek Hopfer, Mariusz Walter, Eugeniusz Pach i Jacek Snopkiewicz. Pukali przez ścianę do naczelnego Jerzego Ambroziewicza. Było ich w sumie sześciu – to był problem, kiedy wieczorami, zwłaszcza w stanie wojennym, siadali do brydża. Musiały być dwie czwórki, dołączał więc Andrzej

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Aktualne Pytanie Tygodnia

Co warto przeczytać w trakcie wakacji?

Co warto przeczytać w trakcie wakacji? Prof. Ludwik Stomma, antropolog kultury Zależy, po co się czyta. Żeby poobcować ze świetną i nietrudną literaturą – Hrabala i Cendrarsa, przede wszystkim „Gwiezdną Wieżę Eiffla”. Z Polaków Marcina Wichę. Żeby oprzytomnieć – książki Łagowskiego i Walickiego o Rosji, a także Pawła Petryki „Polska Ludowa – prawdy niechciane”. Żeby wiedzieć, z kim mamy do czynienia – Tomasza Piątka o Macierewiczu i Morawieckim. Z historii – „Saladyna”, świetną monografię pióra Geoffreya Hindleya.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

SZOŁKEJS

Najmiłościwszy samodzierżco nasz!

W każdej stolicy szanującego się państwa jest jakiś zamek, a jeżeli nie, to przynajmniej są dwa pałace: duży i mały, jakiś belweder, podchorążówka, koszary i plac do pokazywania ludności, że nasi żołnierze są najładniejsi i najrówniej na świecie maszerują. Warszawa nie jest żadnym wyjątkiem, przeciwnie, tutaj chyba wszyscy użytkownicy najważniejszych gmachów i placów mają do siebie najbliżej i tylko dwa kroki od Traktu Królewskiego do swojego kościoła w mieście (ulica Świętojańska) i do swojej telewizji (plac Powstańców Warszawy). Miasto ma przy tym

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

SZOŁKEJS

Dajcie robotę Ziemkiewiczowi

Upominanie się na tych łamach o akt dobroczynności dla pisarza i publicysty Rafała Ziemkiewicza jest pewną ekstrawagancją, i to z wielu powodów. Pierwszy i najważniejszy to ten, że dzisiaj Ziemkiewicza wszędzie jest tyle, ile było Włodzimierza Iljicza Lenina w czasie obchodów w Polsce setnej rocznicy urodzin wodza rewolucji październikowej; ludzie z obawą włączali nie tylko radia i telewizory, ale nawet zaglądali do lodówki. W tej sytuacji każda nowa robota dla Rafała Z. to z pozoru gotowe nieszczęście, ale w tym właśnie cały smaczek.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

SZOŁKEJS

Ściema z domieszką lengwidżu

Jackowi Kurskiemu brakuje pieniędzy. To nie jest sytuacja komfortowa dla mężczyzny, a mimo to wielu mężów stanu zazdrości mu wszystkich wyrzeczeń, dzięki którym zdobywa tak pożądaną w partii pozycję prostego człowieka z ludu, któremu permanentnie brakuje. Prezes TVP poskarżył się na los kilka dni po tym, jak jeden z jego poprzedników, dr Juliusz Braun, ujawnił publicznie, że jego następca dostaje 250% Braunowej pensji. Oczywiście żal mi prezesa Brauna, ale bardziej przejmująca jest bieżąca sytuacja spółki. Jej dzisiejszy

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.