Tag "feminizm"
Wulgaryzmy Lempart
Odrzucenie ustawy depenalizującej aborcję wywołało irytację nie tylko kobiet. Środowiska feministyczne zorganizowały protesty, w których dały jasny sygnał, że nie zrezygnują z walki o zmianę ustawy aborcyjnej. Wśród wielu aktywistek zabierających głos w proteście przed Sejmem była Marta Lempart. Z całego wystąpienia zapamiętany zostanie tylko stek przekleństw, które miotała z trybuny. To, co ona robi – a dokładnie mówi – jest nie tylko psuciem debaty politycznej, ale pokazywaniem, że nie obowiązują w niej żadne normy.
Gdyby jakiś Iksiński publicznie wyrzucał z siebie tyle wulgaryzmów, zainteresowaliby się nim policja i prokurator, a pewnie i sąd. Nie brakuje głosów prawników, że Marta Lempart podpada pod Kodeks wykroczeń, a nawet Kodeks karny. Jej bezkarność będzie też obciążeniem dla nowej władzy. Wcześniej czy później podwładni ministra Adama Bodnara będą musieli zareagować na te bluzgi.
Wszyscy, którzy chcieliby złagodzenia przepisów dotyczących przerywania ciąży, a przede wszystkim środowiska feministyczne, muszą sobie zadać pytanie, czy wystąpienia Marty Lempart sprzyjają im i pomagają w osiągnięciu celów. Uchwalenie ustawy aborcyjnej i uzyskanie dla niej aprobaty prezydenta Dudy to nierealna perspektywa. Bardziej prawdopodobne jest referendum w tej sprawie.
Dziś Marta Lempart jest sojuszniczką mediów prawicowych, bo atakuje Donalda Tuska i Władysława Kosiniaka-Kamysza, ale w kampanii referendalnej przeciwnicy zmian w tej ustawie będą w swoich spotach pokazywać bluzgającą Lempart z komentarzem: patrzcie, kim są te wściekłe feministki.
Marta Lempart sprawi jeszcze niejeden kłopot środowiskom feministycznym. Im prędzej się z nią rozstaną, tym lepiej dla nich i dla sprawy ustawy aborcyjnej.
Olga Tokarczuk i Góry Literatury
Jak czytelnictwo, ekologia i równość promują Dolny Śląsk.
Przyjeżdżają tu tysiące uczestników i niezwykli prowadzący, a atmosfera bliskości wciąż jest jednym z najważniejszych elementów wydarzenia – mówi Olga Tokarczuk o swoim 10. już Festiwalu Góry Literatury.
Głównym celem festiwalu jest aktywizowanie kulturalne i obywatelskie uczestników, promocja kultury i czytelnictwa, upowszechnianie postaw ekologicznych i równościowych oraz promocja regionu. W tym roku działo się to w 23 miejscowościach Dolnego Śląska i Opolszczyzny, m.in. w Nowej Rudzie, Kłodzku, Wałbrzychu, Świdnicy, Ludwikowicach Kłodzkich i tak małych ośrodkach jak Dzikowiec czy Opolnica. Centrum akcji stanowił Zamek Sarny w Ścinawce Górnej. Uczestnicy festiwalu mogli wybierać spośród 153 wydarzeń, w tym przedstawień teatralnych, koncertów, pokazów filmowych, warsztatów, seminariów i dyskusji. Wśród 230 gości znaleźli się wybitni artyści, naukowcy, pisarze i politycy. Bezpośrednio w wydarzeniach uczestniczyło ponad 50 tys. osób, w transmisjach online – 300 tys. Namieszała trochę pogoda, bo w Zamku Sarny wszystko działo się pod gołym niebem, i gwałtowna ulewa zmusiła do przerwania spotkania z prezydentem Aleksandrem Kwaśniewskim.
Dzień na Zamku Sarny.
Głośnym echem odbiła się dyskusja o kobietach. Joanna Kuciel-Frydryszak i Marta Strzelecka w rozmowie o swoich głośnych książkach wspomniały, że ta lektura często ośmielała czytelniczki do opowiedzenia mrocznych rodzinnych historii. Przekazy są tak intrygujące, że mogłyby wystarczyć na kolejne „Służące” i „Chłopki”.
Inny punkt programu też wstrząsnął uczestnikami. Niby wiemy, że z klimatem i z planetą jest źle, ale Edwin Bendyk i Robert Skrzypczyński z naukową konsekwencją wykazali, jak blisko nam do katastrofy. Jednak wcale nie musi dojść do najgorszego, ale czy ludzie, a ściślej przywódcy państw, posłuchają naukowców? Nasza w tym rola, musimy to wymóc na rządzących, decydując się nawet na obywatelskie nieposłuszeństwo. Z rad naukowców wspomnę o pilnej konieczności wystudzenia wzrostu gospodarczego i poddaniu się prawom ekonomii ekologicznej. Ważne, by wszelkie transformacje były przeprowadzane sprawiedliwie, bo zrzucanie kosztów przemian na najsłabszych wywołuje bunt i protesty. Rady naukowców nie są popularne, wręcz obsesyjnie zwalczane. Oni sami mówią, że już przyzwyczaili się do hejtu i epitetów, wśród których ekoterroryści należą do łagodniejszych.
Paneliści Martin Kremer, konsul generalny Niemiec, i wiceminister spraw zagranicznych Marek Prawda mówili o drogach demokracji, ale nie pominęli problemów klimatu. – Cieszy – stwierdzili – że po latach skąpych kontaktów może nastąpić właściwa współpraca między naszymi krajami.
Festiwalowe dyskusje inspirowały książki lub inne publikacje. Tę o transpłciowości zapowiedziano w programie tak: „O zawiłościach związków między sztuką, tożsamością a reprezentacją porozmawiają osoby transpłciowe z różnych sfer działalności – aktywistycznej i edukacyjnej”. Gośćmi byli Nina Kuta i Kacper Potępski, a dyskusją kierowała Karolina Gierdal.
Na finał dnia odbył jeszcze koncert i dyskusja z udziałem Olgi Tokarczuk.
Opowieści z podziemia
Jest jeszcze miejsce, gdzie można spokojnie porozmawiać o aborcji, mając za plecami kościół – to wiedeński teatr.
Korespondencja z Wiednia
Najpierw było słowo na A. Potem przeżycia i historie kobiet, z których zrodził się w 2021 r. komiks Beaty Rojek i Soni Sobiech „Opowieści aborcyjne” (wyd. Centrala). Pierwszy taki na polskim rynku. Reżyserka, aktorka i twórczyni teatralna Agnieszka Salamon zwróciła na niego uwagę dzięki znajomej aktywistce, która znała jej poprzedni spektakl – „Tkaczki” oparte na książce dokumentalnej Marty Madejskiej o kobietach w przemyśle tekstylnym.
– Temat mnie „złapał”, jest niezmiennie aktualny – mówi o „Opowieściach…” Agnieszka Salamon, mieszkająca na stałe w Wiedniu. W Austrii niedługo minie 50 lat od wprowadzenia „aborcji na żądanie”, która nie podlega karze w ciągu pierwszych trzech miesięcy ciąży, jeśli została wykonana w gabinecie lekarskim. Legalne zabiegi zaczęto przeprowadzać po wejściu przepisów w życie 1 stycznia 1975 r. Te pół wieku relatywnego bezpieczeństwa aborcyjnego ma znaczenie, bo od lat korzystają z niego także Polki.
Komiks na scenę.
Salamon, lalkarka po wrocławskiej Akademii Sztuk Teatralnych, związana jest z niemieckojęzyczną sceną artystyczną, m.in. kolektywem Signa. Z mężem Maciejem Salamonem działają w tandemie, on też wspierał Agnieszkę przy teatralnej adaptacji „Opowieści…” zatytułowanej „ABORTIONStories”. Najpierw jednak musiała przekonać wiedeński magistrat, że warto wydać cząstkę miejskiego budżetu na skromną międzynarodową obsadę i komiksową historię, która opowiada o temacie tabu.
W tym czasie pod hasłem „piekło kobiet” przetaczały się przez Polskę kolejne protesty związane z wyrokiem trybunału Julii Przyłębskiej z 22 października 2020 r. Umierały kolejne młode matki. Demonstrowano także pod ambasadą RP w Wiedniu, a o sytuacji Polek obszernie donosiły austriackie media. Wtedy również zawiązał się nieformalny kolektyw Ciocia Wienia, pomagający z Wiednia w dostępie do aborcji. Być może okoliczności i solidarność z Polkami nie miały na to wpływu, ale spektakl dostał dotację.
Scena miejska, Theater am Werk, podziemie w ścisłym centrum. Idealne miejsce dla aborcyjnych historii, które społeczeństwo i politycy pod rękę z Kościołem chcieliby zepchnąć na margines. Podczas pięciu majowych przedstawień zawsze pełna sala, przekrój wieku i tożsamości płciowych. Może dlatego, że spektakl w uniwersalny sposób oddaje poczucie samotności, zakłamania, to, jak źle traktowane są kobiety.
Seksualność nie pochodzi od szatana, ale jest darem Boga
Kościół ewangelicko-metodystyczny nie widzi w antykoncepcji nic niestosownego, w naszym rozumieniu jest ona czymś pozytywnym Monika Zuber – pastorka w Kościele ewangelicko-metodystycznym Po raz pierwszy mam okazję rozmawiać z kobietą, która jest księdzem, a mówiąc precyzyjnie – pastorką. Jestem pod wrażeniem i pani funkcji, i pani urody. Czy wypada powiedzieć pastorce, że jest piękną kobietą? – Dlaczego nie? Dziękuję bardzo. Czy pastorka może chodzić w szpilkach? – Tak, jak najbardziej. Strój pastorki nie jest ściśle określony,
I obiecuję, że cię nie poślubię
Chcą kochać i związać się z kimś, ale niekoniecznie stawać na ślubnym kobiercu. A miłości młodzi Polacy i Polki szukają w internecie Miłość dla młodych Polek i Polaków wciąż jest wielką wartością. Z sondażu „Jak kochają Polacy?” wynika, że dla aż 90% to właśnie miłość nadaje życiu sens. 79% wierzy zaś w miłość na całe życie. Jednak przekonanie, że niezbędnym elementem tej miłości jest ślub, w ciągu ostatnich dekad znacząco zmalało, co widać po liczbie zawieranych małżeństw. W 2008 r. w Polsce
Baśń ku przestrodze
Od kiedy Reymont napisał „Chłopów”, mieliśmy sufrażystki, feminizm, ruch #MeToo, a mimo to nadal istnieje przemoc wobec kobiet DK Welchman (Dorota Kobiela) – reżyserka filmu „Chłopi”, polskiego kandydata do Oscara Gdy ktoś ekranizuje powieść Władysława Reymonta z początku XX w., nasuwa się pytanie: dlaczego? Po co wracać do „Chłopów”? – To ciekawe, bo takie pytania pojawiały się od początku. Jak pomysł się rodził i podzieliłam się nim z Robertem Gulaczykiem, który gra Antka Borynę, a wcześniej
Barbie u czarodzieja
Ostatni raz widziałam lalki w poczekalni u czarodzieja. Leżały na korytarzu w kartonowych pudłach – większość na golasa. Sterczały im biednie sfilcowane włosy. Niektóre w ogóle nie miały głowy, inne zachowały nawet cekinowy strój albo suknię z naderwaną falbanką. Był deszczowy styczeń, przyszłam do czarodzieja z bólem kręgosłupa – na akupunkturę. Ludzi przygnały tam różne bolączki: migrena, zaniemówienie, spuchnięta ręka, utrata równowagi, śmierć przyjaciela, ból i smutek. Matki przywiozły na wózkach bardzo chore dzieci. A i tak najsmutniejsze
To nie były paprotki
Po 1989 r. komunistki nie tyle zastąpiono, ile wymazano z historii. Nasze feministki uznały, że jedyna rewolucja, jaka dokonała się w Polsce, to rewolucja Solidarności Dr Agnieszka Mrozik – Instytut Badań Literackich PAN, autorka książki „Architektki PRL-u. Komunistki, literatura i emancypacja kobiet w powojennej Polsce” Czy to, co się wydarzyło po 1945 r. na ziemiach polskich, można nazwać rewolucją płci? – Zdecydowanie tak, choć ta rewolucja zaczęła się już wcześniej, wojna bowiem była jej katalizatorem, w jakimś
Poziome życie w domkach
Mogą Państwo pomyśleć, że nie trzeba promować marzenia, a jednak wokół dobrych utopii warto czasem się zakręcić, skupić na nich uwagę i lepiej je dystrybuować. Wiadomo, niektóre niosą w sobie impuls zmiany, inne są tylko formą obrony lub sposobem na radzenie sobie w tym nie zawsze taktownym i ofiarnym świecie. Jak zwykle, każdy wybiera marzenie na własną miarę: jedni idą po Koronę Wodospadów, drudzy szukają poziomek na Jazdowie. Nie jest to wcale łatwe, zrozumiemy, kiedy uświadomimy sobie, że owoce
Spacer po Muzeum Mężczyzn
Nasze muzeum jest instytucją wyjątkową, nie tylko dlatego, że podobnych jest niewiele, ale również z tego powodu, że wiele z nas może się zastanawiać, po co w ogóle takie miejsce, dlaczego poświęcać na nie czas i wysiłek, co to za temat albo dlaczego nie nazywa się choćby Muzeum Przemocy albo Tego o Czym Nie Musimy Pamiętać. Podczas wypracowywania koncepcji naszej placówki wyszłyśmy od konstatacji, przecież już od pokoleń nieoczywistej, że mężczyźni naprawdę istnieli oraz – co gorsza – stworzyli i zostawili po sobie świat potworny, pełen przemocy i władzy