Tag "internet"

Powrót na stronę główną
Kraj

Ciemna strona szkoły

Przemoc ze szkolnych korytarzy przeniosła się do sieci. Nastolatki hejtują się za pomocą specjalnych stron i aplikacji. W każdej szkole. Bez wyjątku

 

Poradnia Dziecko w sieci dla ofiar cyberprzemocy:

22 826 88 62

poradniadws@fdds.pl

 

Telefon zaufania dla dzieci i młodzieży:

116 111

116111.pl

 

Bezpłatna i anonimowa pomoc telefoniczna i online dla rodziców i nauczycieli w sprawach bezpieczeństwa dzieci:

800 100 100

 

„Zabij się”, „Zrobimy ci pogrom Żydów w kiblu”, „Jebany pedale”. To tylko próbka hejterskich odzywek, które do niedawna można było przeczytać na instagramowej grupie Spotted założonej przez uczniów jednej z lepszych podstawówek w Polsce. Spotted to internetowa przestrzeń, w której anonimowo dzielono się zdaniem na dany temat, zadawano pytania czy wyrażano swoje poglądy. Narzędzie szybko zmieniło się w potężną broń do hejtowania rówieśników.

Dzisiaj każda szkoła ma swoje Spotted. Strony powstają w mediach społecznościowych z inicjatywy uczniów, a nie placówek. Specjaliści, w tym policjanci zajmujący się przemocą rówieśniczą, twierdzą, że każda szkoła ma swoją ciemną stronę. Co najgorsze, to wszystko dzieje się pod nosem rodziców i nauczycieli. Szkoły umywają ręce, bo chociaż grupy do hejtowania zawierają ich nazwy, to telefon należy do sfery prywatnej. Rozwiązywanie problemu pozostaje więc po stronie rodziców.

Hejt głęboko ukryty (ale tylko przed rodzicami)

– Trudno uwierzyć, że te cudowne, cukierkowe dziewczynki, które w szóstej klasie nadal noszą kucyki, tak ostro jadą z tematem na grupach Spotted. Trudno uwierzyć, że tak małe dzieci w ogóle znają taki kaliber wyzwisk. O istnieniu Spotted naszej szkoły i o tym, co tam się wyrabia, dowiedziałam się od jednej z matek. Przerażona wysłała mi screeny, na których anonimowi grupowicze namawiają jednego z uczniów do samobójstwa. Wszystko dzieje się na grupie, która nosi nazwę naszej szkoły – opowiada matka 12-letniej Aliny.

Grupy Spotted są dziś powszechne. Mają je zarówno szkoły średnie, jak i podstawówki. W wielu przypadkach w tej patologii uczestniczą nawet najmłodsi uczniowie, którzy dopiero co zaczęli naukę. Spotted prowadzone są przez anonimowych administratorów, których bardzo trudno namierzyć. Sytuację utrudnia fakt, że wszystko dzieje się na platformach społecznościowych należących do zagranicznego kapitału. Jeśli już rodzice zgłoszą hejt na takiej grupie, policja ma bardzo ograniczone pole działania, bo serwery są prywatne i znajdują się poza Polską. Słowem, Mark Zuckerberg musi się zgodzić na to, aby dzieci przestały się nawzajem dręczyć.

O grupach wiedzą oczywiście uczniowie, część nauczycieli i niewielu rodziców. W cyklicznym badaniu, które przeprowadza Naukowa i Akademicka Sieć Komputerowa (NASK), „Nastolatki 3.0”, co piąty uczeń i uczennica deklarują, że doświadczyli przemocy w internecie, jednocześnie aż 75% rodziców twierdzi, że takie zjawisko nigdy nie dotknęło ich dzieci. To duża rozbieżność, świadcząca o tym, że rodzice są mocni w gębie, ale z praktyką u nich słabiutko. 15% przyznaje, że nic nie wie o przemocy w internecie. Zorientowanych w temacie jest zaledwie 10%.

Szkoła za słaba

 

k.wawrzyniak@tygodnikprzeglad.pl

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Aktualne Promocja

Czy opłaca się prowadzić sklep na Allegro w 2024 roku?

W 2024 roku wiele osób nie tyle zastanawia się, jak założyć sklep na Allegro, ale czy wciąż ma to sens. Jeśli znajdujesz się wśród nich, to świetnie się składa. Aby nieco rozjaśnić bieżącą sytuację, postanowiliśmy zebrać kilka danych

Aktualne Promocja

Jak rozpoznać legalne kasyno online: kluczowe wskazówki dla graczy

W dobie cyfrowej rewolucji, wybór legalnego kasyna online staje się coraz bardziej istotny. Kluczowe jest, aby sprawdzić, czy kasyno posiada licencję wydaną przez renomowaną instytucję regulacyjną. Bez tego, gracze narażają się na ryzyko oszustwa i utraty

Kraj

Pozbawieni niewinności

Średni wiek, w którym dziecko w Polsce ma pierwszy kontakt z pornografią, to 11 lat.

– Do szkoły moje dziecko chodzi z telefonem, w którym zainstalowałam nie tylko lokalizator, ale też aplikację pozwalającą monitorować treści, z jakich korzysta. Jedną z pierwszych czynności było zresztą zaznaczenie funkcji: „Blokuj treści 18+”. Uważam się za sprytną mamę, bo znalazłam jeszcze opcję blokowania konkretnych stron. Wyłączyłam dostęp do 25 najpopularniejszych witryn z pornografią. Taką listę znalazłam, wpisując hasło „popularne strony porno” w wyszukiwarkę. Jestem jednak bezsilna w momencie, kiedy dziecko przekroczy próg szkoły i ma kontakt z rówieśnikami. Każde z nich nosi komórkę i może komunikatorem wysłać link albo gifa z fragmentem porno. Jest to zresztą powszechne już od drugiej klasy podstawówki – opowiada Jola, matka 11-letniej Marysi.

Rodzicu, blokuj do woli.

Nie przez przypadek rozmawiamy z mamą tak małej dziewczynki. Na łamach PRZEGLĄDU wspominaliśmy już kilkukrotnie, że obecnie średni wiek, w którym dziecko w Polsce ma pierwszy kontakt z pornografią, to zaledwie 11 lat. Wskazują na to zarówno dane Naukowej i Akademickiej Sieci Komputerowej (NASK), jak i opracowania badań przygotowanych przez Fundację Dajemy Dzieciom Siłę. W raporcie NASK „Nastolatki wobec pornografii cyfrowej” opublikowanym w 2022 r. ponad 72% ankietowanych dzieci i nastolatków deklaruje, że w internecie łatwo znaleźć treści o charakterze pornograficznym. Przynajmniej 50% respondentów chociaż raz je oglądało. Co czwarty nastolatek ogląda treści pornograficzne codziennie, wśród dzieci – ponad 20% badanych. To pokazuje, że kontrola rodzicielska nie stanowi dla młodszych użytkowników bariery przed dostępem do porno – 38% ankietowanych stwierdziło, że tego typu zabezpieczenie nie jest żadną przeszkodą w oglądaniu treści pornograficznych.

„Wystarczy pokonanie iluzorycznej blokady, która polega jedynie na potwierdzeniu, że ma się 18 lat. Eksperci mówią o legendzie, że ktoś kiedyś kliknął, że tych 18 lat nie ma. Żeby łatwiej zobrazować to zjawisko, rozważmy sytuację, kiedy na ulicach stoją automaty z alkoholem i dziecko może podchodzić, naciskać guzik, brać butelkę, a następnie drugą, trzecią i kolejną. Nie jesteśmy w stanie sobie nawet wyobrazić takiej sytuacji. Prawda? A z pornografią tak to właśnie wygląda – jest dostępna siedem dni w tygodniu, 24 godziny na dobę, na kliknięcie. Najczęściej dzieci trafiają na takie strony za pomocą smartfona”, wyjaśnia w rozmowie z Katarzyną Gawron z Fundacji Zdrowie Dziecka Katarzyna Nowicka, redaktor naczelna portalu oPornografii.pl.

Już w 2019 r. francuska organizacja non profit The Shift Project szacowała, że pornografia stanowi aż 16% całkowitego przepływu danych w internecie. Jeden z największych serwisów dla dorosłych, Pornhub, dzieli się co roku swoimi statystykami. W 2022 r. czarno-pomarańczową stronę odwiedzano codziennie 150 mln razy. Aby unaocznić skalę zjawiska, powiem, że to tak, jakby każdego dnia serwis oglądali wszyscy mieszkańcy Polski, Hiszpanii i Francji razem wzięci.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Technologie

Sieć w silosie

Rewolucja związana ze sztuczną inteligencją może niedługo przynieść koniec otwartego internetu.

Żeby dobrze zrozumieć, o co chodzi, trzeba zrobić kilka kroków wstecz i zyskać perspektywę na sposób, w jaki wszyscy korzystamy z sieci internetowej. Intuicyjnie każdy z nas odpowiedziałby, że spędzamy tam czas w sposób zindywidualizowany, ale wciąż jest to ten sam internet. Można oczywiście niuansować, mówić o darknetach, przestrzeniach niedostępnych z powodu bezpieczeństwa, cyfrowych cenzorach w Rosji, Chinach czy Korei Północnej. To wszystko mniejsze lub większe, ale jednak didaskalia, jeśli chodzi o powszechny odbiór cyfrowej sfery naszego życia.

Ideą założycielską samego internetu, ale też późniejszych jego wytworów, jak media społecznościowe, była pełna otwartość. Internet z definicji miał być jeden, globalny, powszechnie dostępny dla wszystkich. Tak myśleli o nim pierwsi twórcy, tak go rozumiał Mark Zuckerberg, opowiadając o Facebooku jako o „globalnej agorze” łączącej ludzi z najodleglejszych zakątków planety. Wystarczy sobie przypomnieć efekt, jaki wywołała arabska wiosna z 2011 r. Przez kraje Maghrebu przetoczyła się wówczas fala protestów przeciwko rządom autokratów, a ludzie, zwłaszcza młodzi, wychodzili na ulice napędzani mobilizacją w mediach społecznościowych. Facebook i Twitter stały się narzędziami obywatelskiego nieposłuszeństwa, bastionami – no właśnie – cyfrowej wolności w opresyjnym świecie analogowym.

Tamte lata to również początek tzw. dziennikarstwa obywatelskiego, koncepcji, którą dzisiaj trzeba wrzucić do worka zawierającego najbardziej naiwne pomysły w historii tej branży. Największe redakcje zaczęły dostrzegać wtedy potęgę internetu, przechodząc na wydawanie i tworzenie treści skalibrowanych pod media społecznościowe. Świat zachłysnął się pomysłem udostępnienia wszystkiego wszystkim, więc w gazetach i w portalach powstawały specjalne miejsca na publikacje czytelników. Bez zbędnego nadzoru redakcyjnego, bez cenzurowania poglądów, z prawem do nielimitowanego wyrażania własnych opinii. Nikt wtedy nie zastanawiał się, czy świat jest na to gotowy, nie mówiąc o samym sektorze dziennikarskim.

To tylko mit.

Tymczasem wolny i jednolity internet to mit, nic więcej. Sieć nigdy nie była jednakowa dla wszystkich użytkowników i nigdy nie była w pełni wolna, nawet na samym początku. Zaczynając od wysoko ustawionej bariery wejścia technologicznego, a skończywszy na tym, co szybko zajęło miejsce naiwności czasów dziennikarstwa obywatelskiego, czyli płatnych treści. Dzisiaj widać to dobitniej niż kiedykolwiek, internet można podzielić według kilku kryteriów. Najważniejsze, teraz nawet dla wielu wręcz egzystencjalne, jest kryterium finansowe, czyli to, czy dane treści otrzymujemy za opłatą, czy (pozornie) za darmo.

Złudzenia też odłóżmy na bok, nic na świecie nie jest w pełni darmowe, w internecie tym bardziej. Ale rozróżnienie na internet darmowy, zwany często otwartym, i internet płatny, zamknięty, jest mimo wszystko przydatne. Choć należy przyznać, że bywa zbyt dużym uproszczeniem.

I tak do internetu otwartego należeć będzie np. portal, na którego stronę można wejść bez zalogowania, tworzenia konta, podawania jakichkolwiek informacji, a przede wszystkim bez płacenia. Dawniej była to po prostu kwestia wpisania odpowiedniego adresu internetowego, jednak teraz coraz częściej strony wymagają wyłączenia oprogramowania blokującego wyskakiwanie tzw. pop-upów, czyli okienek z reklamami. Wiadomo, że użytkownicy tych stron płacili swoimi danymi i czasem spędzanym na stronie, także na oglądaniu reklam, ale bezpośredniej opłaty nie uiszczali.

Z kolei internet zamknięty to przestrzeń za paywallem – murem, do którego przejścia potrzeba wkładu finansowego. Tu znajdują się gazety, które żadnych treści nie udostępniają w internecie za darmo. Chcesz czytać – płać, jak w tradycyjnym kiosku. Pośrodku znajduje się jeszcze teoretycznie model freemium, powstały z połączenia angielskich słów free (wolny, darmowy) i premium (opłata). To rozwiązanie kompromisowe, polegające na udostępnianiu części (bardzo ograniczonej) treści i usług za darmo, po wykorzystaniu których za dalsze korzystanie z serwisu trzeba już zapłacić. Przykład? Cztery artykuły w miesiącu za darmo, reszta wymaga komercyjnej subskrypcji.

Dla dalszych rozważań o przyszłości internetu kluczowe jest też podkreślenie, że do otwartej jego części należą przede wszystkim media społecznościowe. Za Facebooka przecież się nie płaci, a Zuckerberg kilka lat temu w Kongresie USA powiedział nawet pod przysięgą, że płacić nie będzie się nigdy.

m.mazzini@tygodnikprzeglad.pl

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Aktualne Promocja

Ubezpieczenia online vs. tradycyjne: czy cyfrowe polisy są lepsze?

Czy zastanawiałeś się kiedyś, jak bardzo świat ubezpieczeń zmienił się w erze cyfrowej? Czy wiesz, jakie korzyści i wyzwania niesie ze sobą zakup ubezpieczenia przez internet? W tym artykule przyjrzymy się bliżej różnicom między ubezpieczeniami online, a tradycyjnymi

Aktualne Promocja

Pozycjonowanie stron – klucz do sukcesu Twojej firmy w internecie

Pozycjonowanie stron to proces, który ma na celu zwiększenie widoczności witryny internetowej w wynikach wyszukiwania. Dzięki temu potencjalni klienci mogą łatwiej znaleźć Twoją firmę, co przekłada się na większy ruch na stronie i wyższe wskaźniki konwersji. W tym artykule omówimy

Aktualne Promocja

Jak rozwój technologii zmienił świat gier online na pieniądze

Rozwój nowoczesnych technologii odmienił świat gier online na pieniądze, wprowadzając innowacje, które wcześniej wydawały się niemożliwe. Zaawansowane grafiki, profesjonalne ścieżki dźwiękowe oraz wirtualna i rozszerzona rzeczywistość zasiliły branżę, podnosząc ją na wyższy poziom rozrywki. Mobilne

Kraj

Cyber(nie)bezpieczeństwo Polaków

W kwestii bezpieczeństwa w sieci jesteśmy dobrzy, ale w teorii. W praktyce radzimy sobie nie najlepiej.

Drugi rok z rzędu media obiegła informacja, że Polska znalazła się na szczycie rankingu cyberbezpieczeństwa. Nie obywa się jednak bez wpadek. Pisowski minister zdrowia zalogował się do systemu i całej Polsce podał w internetowym wpisie wrażliwe dane lekarza, który go zirytował. Nowego ministra cyfryzacji oszukano przy zakupie samochodu. Kupił kradzione auto, mimo że sprawdził je przed ostateczną transakcją, w rządowej zresztą aplikacji o nazwie Historia pojazdu. Nie można jednak odmówić administracji, że daje radę. Według raportu „Cyberbezpieczeństwo urządzeń końcowych po 2022 roku” przygotowanego przez ekspertów Cyfrowej Polski liczba ataków informatycznych na administrację wzrosła o 500%, a 58% firm działających w Polsce odnotowało co najmniej jeden incydent naruszający ich cyfrowe bezpieczeństwo. Dodatkowo do zespołu CERT Polska, który został powołany do reagowania na tego typu zdarzenia, tylko w 2022 r. wpłynęło ponad 322 tys. zgłoszeń dotyczących podobnych incydentów. Mimo to jesteśmy od dwóch lat liderami cyberbezpieczeństwa.

 

Dwa porządki.

W dyskusji o cyberbezpieczeństwie Polaków trzeba nadmienić, że mamy do czynienia z różnymi aspektami życia państwa. Jeden z nich skupia się na przygotowaniu technologicznym i administracyjnym rządzących do zmagania się z zagrożeniami cyfrowego świata. To również rozwój usług elektronicznych, takich jak mObywatel, zdalne załatwianie spraw w urzędach, ePUAP czy Internetowe Konto Pacjenta. W tym aspekcie jesteśmy od dwóch lat chwaleni za organizację cyberbezpieczeństwa na poziomie władzy centralnej.

Zarazem mieszkanki i mieszkańcy Polski mają przeciętną wiedzę na ten temat. Są bardzo dobrzy w teorii, ale dużo gorsi w codziennej praktyce posługiwania się narzędziami internetowymi. Z najnowszego badania Biura Informacji Kredytowej „Bezpieczeństwo urządzeń i logowania” wynika, że co 10. Polak używa jednego wspólnego hasła do wszystkich swoich urządzeń, aplikacji i kont internetowych. Zebrane przez BIK dane pokazują, że tylko 46% Polaków w ogóle ma świadomość, że trzeba korzystać z wielu haseł w przypadku logowania się do różnych sklepów internetowych lub platform streamingowych.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Kraj

Walka o tantiemy

Polska jest jedynym krajem Unii Europejskiej, który jeszcze nie wprowadził dyrektywy o jednolitym rynku cyfrowym.

11 czerwca 2024 r. przed Sejmem odbyła się pikieta środowiska filmowego pod hasłem „Dość czekania na tantiemy z internetu!”. Filmowcy zebrali się, ponieważ właśnie we wtorek po raz pierwszy czytano długo wyczekiwany przez twórców projekt nowelizacji ustawy o prawie autorskim. Czy branża doczeka się wreszcie należnych tantiem z internetu?

Cudzym płacicie, swoim nie dacie.

Polska jest jedynym krajem UE, który jeszcze nie wprowadził unijnej dyrektywy o jednolitym rynku cyfrowym, zobowiązującej platformy streamingowe do płacenia twórcom za korzystanie z ich utworów. Na łamach PRZEGLĄDU pisaliśmy, że środowisko filmowe wyliczyło, iż artyści tracą ponad 40 mln zł rocznie z powodu niewypłacania im należnych wynagrodzeń przez streamingi. 

Filmowcy pikietujący pod Sejmem podkreślali też, że niebawem na braku aktualizacji prawa stracą polscy podatnicy. Już teraz Polsce grozi 57 mln zł kary za samo zwlekanie z wprowadzeniem przepisów zgodnych z unijną dyrektywą. 

– Od 20 lat toczy się bój o tantiemy. Zatrzymał się na poziomie płyt DVD. Chcemy, żeby to dostosować do tego, jak potoczyło się życie. Rynek platform streamingowych to przyszłość seriali i filmów. Platformy tylko czerpią zyski, a nie ponoszą żadnych konsekwencji – mówiła na antenie RMF FM o proteście filmowców aktorka Magdalena Boczarska, która aktywnie uczestniczy w walce o tantiemy, podobnie jak jej koleżanki i koledzy po fachu, m.in. Eryk Kulm Jr., Maria Dębska czy Ilona Ostrowska. Wśród protestujących byli również reżyserzy: Jan P. Matuszyński, Paweł Maślona, Agnieszka Smoczyńska, Małgorzata Szumowska, Juliusz Machulski. Siły zmobilizowało wiele organizacji: Koło Młodych SFP, Związek Autorów i Producentów Audiowizualnych, Gildia Scenarzystów Polskich, Gildia Reżyserów Polskich, Stowarzyszenie Autorek i Autorów Zdjęć Filmowych PSC, a także Związek Zawodowy Aktorów Polskich oraz ZASP. 

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.