Tag "Jan Dziedziczak"
Polska wolna od Dziedziczaka
Jeśli coś w dojnej zmianie obrodziło, to kosmici. Choćby taki Jan Dziedziczak. Odlot nawet jak na standardy PiS. Przypadek człowieka, który za cokolwiek się weźmie – to klapa. 15 lat temu był rzecznikiem prasowym Jarosława Kaczyńskiego. I na tym jedzie. Od posady do posady. Przyssał się do Polonii – najpierw w MSZ jako sekretarz stanu, a teraz w Kancelarii Premiera jako pełnomocnik rządu ds. Polonii. Taka paprotka, która lubi zjeść. Ale czasem się odezwie. I to Dziedziczakowi gwarantuje wysokie
Dziedziczak z tatką pod rękę
Sezon ogórkowy w pełni, więc zabieramy się do Dziedziczaka. Mógłby mieć u nas abonament. Bo co się odezwie, to trudno uwierzyć, że PiS daje robotę komuś o wdzięku tasaka do mięsa. Ale Jan Dziedziczak o to nie dba. Dla niego liczy się tylko łaskawość o. Rydzyka. Stara się więc pilnować interesów zakonnika w kancelarii Morawieckiego, gdzie robi za sekretarza stanu. Dopóki kasa z Warszawy płynie, a politycy PiS na gwizdek jadą do Torunia, tatko jest z Dziedziczaka zadowolony. Jak go wyrzucili z MSZ, Rydzyk mu załatwił
Gawrony dyplomacji
Znikąd nadziei. Wystarczy posłuchać, co mówi wiceminister Szymon Szynkowski vel Sęk. Z łaski PiS reprezentant „dobrej zmiany” w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. I gwarant tego, że nic tam nie będzie mądrze zrobione. Uczeń Ryszarda Czarneckiego! Pracował u niego jako dyrektor biura. I kolega Jana Dziedziczaka, którego nawet w PiS uznano za merytoryczną niemotę. Czaputowicz ma w MSZ takich Szynkowskich vel Sęków na pęczki. Co widać po licznych gafach. I słychać. Jak butnie dowalają całemu światu… w TVP Info.
Dziedziczak, czyli Janek Wędrowniczek
Jeśli podróże czegoś uczą, to może warto było wydać w tym roku 80 tys. zł na eskapady Jana Dziedziczaka, posła PiS. Zdymisjonowanego z tajemniczych powodów wiceministra spraw zagranicznych. W Brazylii na obchodach 60-lecia Towarzystwa Chrystusowego mógł omówić przypadek księdza pedofila, który gwałcił 14-latkę. Za co tenże zakon wypłacił jej milion złotych. W USA na zjeździe klubów „Gazety Polskiej” Dziedziczak mógł opowiedzieć o wojnie klanów w PiS. A na deser o niezwykłych sukcesach Macierewicza. Nawet Polonia w RPA
Czyje jest teraz MSZ?
Dzwony biją w PiS, bo z jednej strony z MSZ wyleciał wiceminister Jan Dziedziczak (o czym pisaliśmy tydzień temu), a z drugiej oficjalnym doradcą prezydenta RP został Bogusław Winid. Dla twardych pisowców Dziedziczak był jakimś punktem oparcia, uważali go za głównego kadrowego w MSZ (jego, a nie Waszczykowskiego), przedstawiciela tej grupy, która domagała się przeprowadzenia szybszych zmian personalnych. Waszczykowski te zapędy hamował, tłumaczył, że na 100 ambasadorów i tak odwołał już 65. I że nie mógł odwołać wszystkich przed szczytem NATO, bo wróciliby do Warszawy i w mediach
Walczyli. Polegli…
Kadry decydują o polityce. Najpierw z funkcji wiceministra spraw zagranicznych został odwołany Jan Dziedziczak, potem jego podwładna, szefowa Departamentu Dyplomacji Publicznej i Kulturalnej Małgorzata Wierzejska. A teraz nowy wiceminister Andrzej Papierz zakomunikował, że Instytuty Polskie mają się zająć promowaniem polskiej kultury, a nie polityką historyczną. Dyrektorzy instytutów odetchnęli z ulgą. Nie tylko oni. Bo w ten sposób w MSZ kończy się (taką mamy nadzieję) pewna epoka. Epoka walki z „pedagogiką wstydu”. Oraz walki o dobre imię
Jak uciec spod szafotu?
Wszystkie opowieści o rekonstrukcji rządu mają jeden wspólny mianownik – Jarosław Kaczyński pozbędzie się przy tej okazji Witolda Waszczykowskiego. On sam też to czuje. Niedawne ataki, które przypuścił na Donalda Tuska, to przecież była forma obrony, pokazania Kaczyńskiemu, że Waszczykowski jest wierny, dyspozycyjny i wstydu nie ma. A wiadomo, w PiS jest tak jak na porządnym dworze – najważniejsze to podlizać się imperatorowi. A nie ma lepszego sposobu niż atakowanie Tuska lub Wałęsy. Waszczykowski wyskoczył więc przed szereg. Czy mu się
Będzie czystka do spodu
Witold Waszczykowski to wie. Wie, że musi się starać, bo Prezes jest niezadowolony z jego pracy. Sygnały, że Prezes patrzy na Witolda bez entuzjazmu, są łatwe do uchwycenia nawet przez osoby postronne. Swego czasu Prezes mówił o ministerstwach, które ciągną się w ariergardzie. W taborach. Mówiono też, że szefowanie MSZ zaproponował prof. Legutce, ale ten na przyjęcie oferty się nie zdecydował. A jak odebrać ostentacyjną nieobecność Prezesa w Sejmie, gdy szef MSZ prezentował założenia polityki zagranicznej? A czegóż to Prezes oczekuje od ministra? W czym