Tag "Kraków i Świat"
Więcej światła, proszę
Nadchodzi mrok. A ja namawiam, żeby rozpraszać go kulturą – polecam magazyn „Kraków i Świat”, z którym redakcja właśnie skacze do basenu wolnego rynku. Ale czy tam w ogóle jest woda?
Zwycięstwo za Atlantykiem faceta, który chciał leczyć covid „zastrzykami ze środka dezynfekującego”, to wsparcie dla wszelakich prawico-szajbusów. A jeśli dodać strach przed światowym konfliktem, media społecznościowe nie do okiełznania i demona, który za chwilę wykluje się ze sztucznej inteligencji – to można upaść na duchu. Ale może zamiast ślomtać, wziąć się do roboty? Sposobem są wolne media, szeroko pojmowana kultura obywatelska, edukacja humanistyczna i wspólnota ludzi myślących podobnie. Nie jest nas tak mało!
Przed laty, gdy Tusk rządził po raz pierwszy, ale w TVP świetnie się mieli narodowcy, jeden z ważnych polityków Platformy popatrzył na mnie z byka. Namawiałem go, aby wymusić zmiany w telewizji. Żachnął się ponuro: „Przecież ci, co mają telewizję, wcale nie wygrywają wyborów”. Zacząłem mu tłumaczyć, że kulturotwórcza misja mediów to coś więcej i ratuje społeczeństwo przed populizmem. A ten na to z pobłażaniem: „Eh, to pan mówi o takiej odległej, powyborczej perspektywie…”.
W ten sposób jesienią 2023 r. poszli głosować po raz pierwszy ci, którzy od dziesiątego roku życia nie słyszeli w szkołach ani mediach niczego innego poza dyrdymałami o „żołnierzach wyklętych”. To, że dzięki nadludzkiemu wysiłkowi obywateli zło zostało odsunięte – to cud niemal. Ale kolejny cud jest mniej prawdopodobny niż World Cup dla jedenastki biało-czerwonych. Zacznijmy więc pracować wokół wartości wolnościowych i europejskich.
Ja akurat, krakus z serca, chciałbym tych, którzy myślą podobnie, zachęcić do budowania takiej wspólnoty wokół magazynu „Kraków i Świat”, który obchodzi 20-lecie. Że taka wspólnota jest możliwa, dowodzi choćby to zaproszenie „Przeglądu” (dzięki!). Ale sprawa jest trudna, bo rezygnuję z ciepełka samorządowego etatu i wyprowadzam nasze pismo na ocean niespokojny spieprzonego rynku mediów i kultury III RP.
Spieprzonego? Mało powiedziane. Ustawa o prowadzeniu działalności kulturalnej powstawała ponad 30 lat temu, między cysternami przemycanego spirytusu i cielęciną z polowego łóżka. Ustawa o mediach pamięta doradców króla Łokietka. O punkcie 98 z przedwyborczych „Stu konkretów”, gwarantującym artystom zabezpieczenie socjalne, nie wspomnę, żeby ktoś się nie zadławił ze śmiechu.
Ale podejmiemy to ryzyko. Nie, nie dlatego, że samorząd nam niemiły – bardziej dlatego, że cała Polska tonie w marazmie. – Ahoj, kapitanie, 2 km przed nami wielka góra lodowa… – O, poważna sprawa, powołajmy speckomisję. (I już godzinę później – dup!).
A ja, dziaders z młodzieżową nadzieją, wierzę, że nam się uda. Że ludzi wrażliwych namówię do prenumeraty – kto do końca 2024 r. wykupi ją w przedsprzedaży, otrzyma w przyszłym roku sześć podwójnych numerów pisma opowiadającego o kulturze, która politykom się nie kłania, i dziękczynną grafikę. A jakby się znaleźli dobroczyńcy z większą kasą, to będzie jeszcze komplet pożywnych książek (o prof. Majchrowskim oraz Hassliebe między krakówkiem a warszawką), i tajno-syte spotkania pod Wawelem.
Wszystkie dane znajdziecie na stronie: PanaceumStudio.pl.
Spróbujemy?