Tag "Krzysztof Daukszewicz"
Rolnik pierdolnik
Od kilku miesięcy zastanawiamy się ze znajomym, czy nie kupić kilku hektarów ziemi, zasadzić na niej aronie i w taki sposób dorobić do emerytury, omijając w ten sposób pomysły ministra Hausnera. Jak założyć plantację aronii wiem, bo przeczytałem na ten temat książkę i porozmawiałem z paroma osobami, które się tym zajmują. Muszę się jednak spieszyć, ponieważ ma wyjść ustawa, że ziemię będzie mógł kupić tylko ten, kto posiada uprawnienia rolnicze. Muszę i nie muszę, bo takowe posiadam. Otrzymałem je na kursie
Trzy dowcipy
Pierwszy, jak sądzę, będzie taki, piszę „jak sądzę”, ponieważ dotyczy bliżej nieokreślonej przyszłości. Policja po zwycięstwie nad bandytami w bitwie o TIR-a pod Nadarzynem wyłapuje wszystkich gangsterów i dochodzi do rozprawy. Udział w niej biorą przestępcy, którym odebrano wolność, ale tradycyjnie pozostawiono pieniądze na bardzo dobrego adwokata, sędzia i prokurator opłacany zamrożoną pensją, który w podsumowaniu oskarżenia mówi, że nie rozumie postępowania tych bandytów. Na to wstaje adwokat i stwierdza stanowczym głosem, że jego klienci nie są winni, ponieważ bronili tylko swojej własności.
Żart nr 1
Opowiadał mi ktoś, kto bywał w Moskwie za czasów Leonida Breżniewa, że w jednym z satyrycznych teatrzyków koncerty prowadził znakomity i niebywale dowcipny konferansjer, niestety, nazwiska nie pamiętam, który właśnie odchodził na emeryturę. A trzeba pamiętać, że w tamtej epoce razem z wysługą lat kończył się i zawodowy talent. Wyszedł więc ów artysta na scenę, żeby pożegnać się z publicznością, w ręku miał ażurową siatkę, w której leżały cztery kiszone ogórki, kilogram słoniny i butelka wódki. Wyszedł, stanął przed mikrofonem, patrzy na zgromadzoną widownię i milczy. 30 sekund,
A ja za mgłą
Ostatnio często miewam taki sen. Jest jeszcze ciemno, ale zza horyzontu już widać poświatę słońca, które za chwilę przepada we mgle. Mgła sunie w moją stronę, gęstniejąc z minuty na minutę, a na jej czele płynie minister Barbara Piwnik, cytując słynne powiedzenie Lecha Wałęsy: „Jestem za, a nawet przeciw”. Tylko że w przypadku byłego pana prezydenta wszystko miało wymiar globalny, zaś w przypadku pani minister dotyczy wyłącznie świadka koronnego i obrony instytucji, którymi dowodzi.
Nie ma tłumu
Tydzień minął nam bez specjalnych rewelacji. Laweciarze przywieźli do Polski to, co mieli przywieźć, przez to Niemcy stały się jeszcze bardziej czyste i schludne niż dotychczas. A dzieje się to wszystko dlatego, że społeczeństwo woli samochody używane od nowych, wyprodukowanych na Żeraniu i na Śląsku. Skoro woli takie, to zamiast na stare niemieckie nakładać wysoką akcyzę, powinniśmy rozpocząć produkcję własnych używanych. I nie byłoby problemu na przejściach. A ponieważ znaleźliśmy się na granicy, to wypada wpaść na moment do Harachowa, gdzie od tygodnia
Wesoły pluton
To musiało się stać. Od pewnego czasu było tajemnicą poliszynela, że hunwejbini namawiają się z talibami po kątach Izby, krzycząc: – Tak być nie może!! I nagle gruchnęła po opłotkach wieść, że 1 marca roku pańskiego 2002 problem zostanie rozwiązany ostatecznie. I rzeczywiście, od samego rana z gorących głów aż parowało, a co zapalczywsi pokrzykiwali gromkim głosem: POLSKA DLA POLAKÓW – ZIEMIA DLA ZIEMNIAKÓW!!! W chwilę później na ulicy Wiejskiej stanął przed plutonem egzekucyjnym złożonym z około 400 talibów
Ksywa „Wpojona zasada”
Przebój sezonu tym razem to niewątpliwie historia poznańska, ale ja nie chcę w tej kwestii mnożyć opinii, bo od spraw moralnych w naszym uroczym grajdołku mamy tyle wybitnych autorytetów, że już samo zabranie głosu z mojej strony mogłoby zostać odebrane jako niestosowny żart. Rozbawiła mnie tylko, a może nawet lepiej zabrzmi, zaskoczyła i zastanowiła pani poseł Anna Sobecka z Ligi Polskich Rodzin. Otóż ten wybitny przedstawiciel naszego parlamentaryzmu powiada o całym tym zdarzeniu tak: „Celem artykułu
Perpetuum mobile
Przeboje sezonu Hitem tygodnia była wiadomość, że Komenda Stołeczna Policji, czyli najważniejsza Komenda w Kraju pobierała niezgodnie z prawem pieniądze za zużyte paliwo od załóg patrolowych. Gdy policjanci przekraczali limit kilometrów, resztę trasy musieli opłacać z własnej kieszeni. – Naliczano nam kary za przekroczenie limitu – mówi jeden z funkcjonariuszy – ale za litr paliwa musieliśmy płacić po cenach rynkowych, podczas gdy wydział transportu benzynę kupował po cenach hurtowych. Odzyskane w cenie detalicznej pieniądze komenda