Tag "Krzysztof Teodor Toeplitz"
Upiór konspiry
Jacek Żakowski jest publicystą wziętym i ruchliwym. Najbardziej cenię go za zbiór wywiadów ze światowej sławy uczonymi i myślicielami społecznymi, opublikowany w książce „Anty-TINA”, w której pokazał, że wie, iż wbrew dominującej dzisiaj w Polsce doktrynie społeczno-gospodarczej przyszłość należy do ludzi, którzy uważają, że jest alternatywa dla neoliberalizmu. Dlatego z wielką uwagą przeczytałem w „Polityce” (nr 36) jego artykuł „Hańba bohaterom”, w którym stara się wyjaśnić obecny obłęd lustracyjno-paszkwilancki skierowany także przeciwko niedawnym jeszcze bohaterom i idolom transformacji ustrojowej –
Lament kibica
Futbol jest tajemniczą dyscypliną sportową, nad którą już od niemal stulecia głowią się socjologowie i psychologowie społeczni pragnący zrozumieć, dlaczego 22 ludzi w kolorowych koszulkach biegających przez 90 minut za jedną piłką po porośniętym trawą boisku zdolnych jest podniecać emocje tłumów, powodować entuzjazm lub przygnębienie wpływające na losy państw i narodów, być przyczyną katastrof, walk ulicznych, korupcji i innych czynów karalnych z morderstwami włącznie. A wszystko to dotyczy całego świata, od Ziemi Ognistej po Alaskę.
Co będzie potem
Obracając się w świecie łże-elit, a więc ludzi jako tako wykształconych, inteligentnych i obytych, coraz częściej spotykam się z pytaniem: kiedy to się skończy? Otóż jeśli mam wobec łże-elit jakieś zarzuty, to głównie z powodu ich naiwności. To bowiem – a domyślam się, że chodzi tu o powstające właśnie zręby IV RP – z pewnością nie skończy się samo. Nie skończy się gospodarczo, ponieważ w nadchodzącym czasie spadnie na nas fura unijnych pieniędzy. Nie skończy się też przy społecznej bierności
Styl to człowiek
Pośród uczuć, jakie u sporej liczby obywateli budzi coraz energiczniejsze budowanie IV Rzeczypospolitej, na pierwsze miejsce wybija się uczucie niesmaku. Nie jest to uczucie szczególnie gorące i namiętne, niesmak ma też z pewnością mniejszy wpływ na bieg wypadków politycznych niż nienawiść, sprzeciw, wściekłość lub entuzjazm. Ale niesmak pogarsza samopoczucie społeczne, rodzi zniechęcenie, obniża jakość życia. „Dobrej nocy życz nam, bądź sympatyczna”, śpiewali do Polski Ludowej satyrycy z STS-u, można to powtórzyć
Hej Gerwazy, daj gwintówkę
Są tematy, od których nie można uciec. Nie dlatego, aby były ciekawe, pouczające czy zagadkowe, ale dlatego, że są natrętne. Takim tematem jest teraz lustracja. Mamy epidemię lustracji. Niedawno jeszcze dyskutowano o rozmaitych wariantach ustawy lustracyjnej, nad którą pracował Sejm, i lustrację można było uważać za problem prawny i ustrojowy. Obecnie jednak, gdy lustracja stała się epidemią i wymknęła się wszelkim regułom, prawny i ustrojowy kształt ustawy lustracyjnej nie ma już żadnego znaczenia, tak jak podczas epidemii grypy mało kogo
Dobry materiał
„Po pierwszym tygodniu powstania Warszawa wygląda już niesamowicie. To nie to, co będzie za dwa tygodnie, zwłaszcza na Starówce. Ale ta piorunująca zmiana Warszawy z walczącej w konspiracji, gnębionej i prześladowanej – jednocześnie jednak zarabiającej i używającej życia – na miasto w rewolucji, to coś imponującego. Zamiast po ulicach chodzi się po podwórzach i piwnicach. Ulice przechodzi się nie na skrzyżowaniach, a tam, gdzie są barykady. Ludzie nauczyli się jeść zupę zamiast obiadu, chleb kartkowy uważany jest za szczyt przysmaku. (…) Ludzie potracili
Na wstecznym biegu
Jarosław Kaczyński, premier, obiecał przyspieszyć. I przyspiesza. Owocem tego są kolejne ustawy, na chybcika uchwalone przez Sejm, wśród których najwięcej protestów wzbudziła ustawa o zmianie ordynacji wyborczej do samorządów. Ustawa ta jest oczywistym trikiem politycznym, mającym dopomóc PiS w zdobyciu mandatów samorządowych i poszerzeniu jego władzy, ponieważ PiS nie potrafi niczego innego poza poszerzaniem swojej władzy i ciekawe, co będzie robiło, kiedy nie będzie już gdzie jej poszerzać. Nie bardzo mnie wzrusza, że dzięki tej ustawie
Ani ugryźć, ani strawić
Najczęściej powtarzanym cytatem z Jana Pawła II jest zdanie, że „prawda nas wyzwoli”. Nie ma się czemu dziwić, ponieważ ludzie zawsze marzą o tym, czego mają najmniej. Niedosyt prawdy dotyczy zwłaszcza polityków, publicystów, historyków i innych konstruktorów polskiej „polityki historycznej”. Niedawno prof. Andrzej Romanowski, historyk z UJ, opublikował artykuł „Historia, kłamstwo, banał” („GW” 15-16.07), w którym pisze, że ma „niechętny stosunek” do wysuwanego przez „polityków historycznych” postulatu, aby spreparować historię narodową tak, by kapała z niej duma.
Zidane
Przeżywamy prowincjonalną komedię. Aby się o tym przekonać, wystarczy choćby na krótko opuścić granice naszego kraju, a tam choćby raz, dla zabicia czasu, włączyć radio lub telewizor. Czy słychać tam choćby przez moment o jakiejś sprawie prof. Gilowskiej? Albo o tym, kto kogo i dlaczego zlustrował w Polsce? Obecnie nasza prasa przytacza dość obficie zagraniczne opinie o zmianach rządowych w Polsce, ale podkreśla się w nich głównie ścisłe więzy braterstwa łączące u nas prezydenturę z rządem, obszerniejsze
Duma i rozrzewnienie
Mamy upalne lato, dzieci wyjechały na wakacje, a minister Giertych przez dwa miesiące nie będzie ich uczył patriotyzmu. Jest to oczywiście tylko częściowa prawda, bo im bardziej jesteśmy wolni i niepodlegli, tym mniej dzieci naprawdę wyjeżdża gdziekolwiek, piekąc się w miastach, w mieszkaniach i na podwórkach. Ale dlatego właśnie nasze dzieci potrzebują znacznie więcej patriotyzmu, aby zrozumieć, że na tym polega ich wyższość nad innymi, zagranicznymi dziećmi, które bawią się na plażach, pływają w basenach czy chodzą po górach i lasach, że my za to mamy