Tag "Krzysztof Teodor Toeplitz"
Proste pytanie
Neil Postman, amerykański autor książki „Zabawić się na śmierć”, przytacza następującą anegdotę: „Jako młody człowiek pewnego listopada uchyliłem się od głosowania na demokratycznego kandydata na stanowisko burmistrza, który według mnie był zarówno nieinteligentny, jak i skorumpowany. – A co to ma do rzeczy ? – zaprotestował mój ojciec. – W s z y s c y demokratyczni kandydaci są nieinteligentni i skorumpowani. Czy chcesz, żeby wygrali republikanie?”. Dalej zaś Postman wyjaśnia, iż ojciec jego miał na myśli (minioną już zresztą w obecnym systemie politycznym USA) sytuację,
Wściekłość
Wiem, że wygląda to dziwacznie, że po rozstrzygnięciu referendum nie napisałem na tym miejscu ani słowa o Unii Europejskiej. Przyczyną jest jednak splot dat, które sprawiły, że wyjeżdżając na urlop zagraniczny, pozostawiłem w redakcji „Przeglądu” zapas felietonów, a w dniu referendum, zagłosowawszy z rana obiema rękami za udziałem Polski we wspólnocie państw europejskich, wyleciałem z kraju, nie znając oczywiście wyniku głosowania, a jedynie żywiąc co do niego najlepsze nadzieje. Jestem pewien, że inni napisali na ten temat przenikliwie i mądrze. Ja natomiast chciałbym napisać
Ubić zgreda
Ilekroć w powieści, sztuce teatralnej czy filmie natrafiam na dość często pojawiającą się postać starego pisarza, kompozytora, dramaturga, reżysera czy malarza, który sterany burzami twórczego życia siedzi obecnie na tarasie w trzcinowym fotelu, z pledem na kolanach, rzucając co jakiś
Primum non nocere
Minister finansów, prof. Grzegorz Kołodko, dba o kondycję fizyczną. Wprawdzie do szlifowania formy obrał sobie dość zdradliwą dyscyplinę, jaką są biegi maratońskie, bowiem pierwszy maratończyk, nieznany Grek, który w roku 490 p.n.e. przebiegł w zbroi 42 km z Maratonu do Aten, krzyknął jedynie: „Zwycięstwo!” i padł martwy z wyczerpania, ale forma ministra jest zdecydowanie lepsza. Z doniesień prasowych wynika wręcz, że plasuje się on stale wśród pierwszych trzech tysięcy biegaczy kończących biegi uliczne we wszystkich miastach,
Czas na zmiany?
Zastraszający spadek notowań SLD sprawia, że coraz częściej mówi się o zmianach. Ironia polega na tym, że hasło „Czas na zmiany!” towarzyszyło zwycięskiej kampanii SLD w nie tak dawnych przecież wyborach. Obecnie Sojusz musi zmieniać się sam. Najczęściej omawianą zmianą jest zmiana premiera, tyle że nie wiadomo, na kogo by go wymienić. Innymi więc zmianami dyskutowanymi na łamach prasy są zmiany w samym SLD, między innymi odseparowanie się od SLD Stowarzyszenia „Ordynacka”, co zaproponował p. Lech Witkowski z Torunia w artykule w „Gazecie
Czy uwierzyć „złym”?
Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, jak mówią etnografowie. W wyniku przesłuchań, jakie prowadzi komisja Nałęcza, nie jesteśmy ani trochę bliżej odpowiedzi na pytanie, kto do kogo przyszedł i po co, nie wiemy też dokładnie, do czego chce doprowadzić ta komisja, ale za to na marginesie jej przesłuchań zarysowało się kilka niebagatelnych problemów dotyczących tak zwanego ładu medialnego, od których nie ma już ucieczki. Te problemy, szczerze mówiąc, powinny być już dawno rozwiązane i sam pamiętam, jak parę ładnych lat
Obsesja?
Nie, nie wpadłem jeszcze w obsesję europejsko-unijno-referendalną, choć pewnie mi to grozi. Coraz trudniej bowiem przychodzi mi przyglądanie się, jak kolejne władze, instancje i osoby robią wszystko co w ich mocy, aby zarówno wynik, jak i frekwencja w zbliżającym się bezlitośnie referendum były możliwie najgorsze. Nie mam na myśli osób i instancji, które integracji unijnej są przeciwne, te bowiem nie wydają mi się aż tak skuteczne, lecz na odwrót – tych, którzy mają pełne gęby integracji, biorąc za to w większości stosowne pieniądze. Nie wiem
Wioska Ateny
Pan Roman Giertych, przewodniczący Ligi Polskich Rodzin, traktuje mnie, mieszkańca podwarszawskiej gminy rolniczej, na serio. Już drugi raz dostarcza mi bowiem ulotkę wyjaśniającą jego stanowisko w sprawie Unii Europejskiej. W pierwszej z tych ulotek obliczał, ile kosztować nas będą unijne składki oraz o ile wzrosną w Polsce ceny podstawowych produktów konsumpcyjnych, w drugiej zaś informuje, czego chciał, a co otrzymał rząd polski podczas negocjacji w Kopenhadze. A więc chciał, abyśmy na przykład mogli produkować
Uff…?
W czwartek, 10 kwietnia, telewizje brytyjska i amerykańska, a za nimi i nasze, powtarzały radośnie: „Uff”, co miało być westchnieniem ulgi, że wszystko w końcu poszło dobrze. Amerykanie są w Bagdadzie, Anglicy są w Basrze, ludność, do tej pory raczej wrogo nastawiona, pojawiła się na ulicach w pobliżu amerykańskich pojazdów pancernych i jacyś ludzie – choć nie było ich zbyt wielu, co widzieliśmy na żywo – przewrócili przy bratniej pomocy amerykańskiego czołgu pomnik Saddama Husajna. Mam tę wątpliwą przyjemność, że kilkakrotnie na własne