Tag "Lech Kaczyński"
Daszyński, Kaczyński, pterodaktyle
Polityczne boje o historię to zawsze walka o teraźniejszość i rząd dusz w przyszłości, kształtowanie, choć czasem bardziej adekwatne byłoby określenie manipulowanie, i konstruowanie opowieści o tym, co minione. To legitymizowanie, potwierdzanie i utrwalanie władzy decydentów politycznych. W polityce historycznej nie bierze się jeńców. Im mocniej naruszony zostaje uznany i akceptowalny układ odniesień, zależności, zasług i realnych osiągnięć, tym bardziej można oczekiwać, że to zadziała. Małe kłamstwa działają w ograniczonym polu, potężne i nieskrępowane mają moc atomowego niszczenia. Obecny
Buciczki
Przed laty ktoś mi przesłał mejlem wiersz „Buciczki”, o butach dziecka. Nadawca nie znał autora, pytał, czy nie jest nim mój ojciec, Mieczysław Jastrun. Bardzo chciałem, aby to był jego utwór, bo piękny, szukałem tego wiersza wszędzie, też w utworach zebranych ojca, ale nie znalazłem. Wiersz leżał mi na sercu, wygięty w znak zapytania, i był zagadką. Straciłem już nadzieję, że ustalę autora, gdy kilka dni temu dostałem list od szkolnego wydawnictwa, że chcieliby wiersz Mieczysława Jastruna „Buciczki” wydrukować. Krzyknąłem:
Co nam po tym Smoleńsku?
Niby żadna okazja, niby żadna wyróżniająca się rocznica, niby nic nowego, a jednak domyka się jakiś dziwny dziadowsko-chocholi cykl wokół smoleńskich histerii, manipulacji, pseudodociekań, ćwierćżałób politycznych. Będzie ostatni nietriumfalny przemarszyk przez zamkniętą część miasta. W tym samym czasie pod kopułą namiotu na zmilitaryzowanym placu Piłsudskiego wznoszony jest po kryjomu pomnik ofiar katastrofy. W tym samym czasie z państwowej kasy płyną kolejne przelewy mające uzasadnić bezowocne wieloletnie wysiłki dowiedzenia
Tyrania większości
Znam i cenię Marcina Króla, chociaż nie zawsze z nim się zgadzam. Ile to już lat minęło, odkąd robiliśmy razem miesięcznik „Res Publica”, kierował tym pismem. Było niezwykłe nie tylko przez swój walor intelektualny, ale i dlatego, że to pierwsze w PRL pismo niezależne, a jednak nie podziemne. Powstało w roku 1988, czyli blisko przełomu, było znakiem, że coś się kończy, a coś zaczyna. Przez pierwszy rok miesięcznik ukazywał się, co było niezwykłe, z zaznaczonymi interwencjami cenzury, jak to bywało przed wojną.
Las Birnam ruszył
To, co zrobiliśmy z rocznicą sierpnia, jest haniebne. Byłem w czasie tego strajku w stoczni, pamiętam, jak niezwykłe było to wydarzenie, jaki dramat, ilu pięknych ludzi, ile niezwykłych zdarzeń. Wracaliśmy z Gdańska samochodem. Jestem prawie pewien, ale głowy bym nie dał, że oprócz mnie byli w wozie Ryszard Kapuściński, Janusz Głowacki i Tomek Łubieński. Ryszarda i Janusza już nie ma, są ich książki. Tomek ciężko ranny na życie. Zanotowałem potem: „Wyjeżdżamy samochodem z Gdańska. Oszołomieni i nie do końca wierzący,
Duda zadziwia
Dziwne miny mają ludzie blisko związani z Lechem Kaczyńskim, gdy słyszą, jak ważny w jego kancelarii był Andrzej Duda. Miny tym dziwniejsze, gdy autorem tych sensacji jest sam Duda. Machiavelli z Krakowa! Pan prezydent zadziwił też ekspertów swoją interpretacją katastrofy pod Smoleńskiem. Dlaczego samolot się rozbił? – pyta Duda. „Podobno sprawdzony, podobno świeżo remontowany, podobno wszystko było w porządku. Podobno”. Tako rzecze podobno prezydent.
Smoleńsk – instrukcja obsługi
Jak czytać kolejne sensacyjne doniesienia o katastrofie Tu-154M? Katastrofa smoleńska jest dziś oficjalną religią partii rządzącej, jej mitem założycielskim. Owszem, PiS funkcjonowało wcześniej, działali bracia Kaczyńscy. Ale tamten okres to czasy przed naszą erą, czasy dawnych legend, Stary Testament. Dla Jarosława Kaczyńskiego liczy się przede wszystkim Smoleńsk. On jednoczy prawicę. To jest kluczowe wydarzenie, które obrosło takimi określeniami jak „zdradzeni o świcie”, „polegli pod Smoleńskiem”, „męczeńska śmierć”
Solidarność skończyła się 4 czerwca ‘89
Walka o znaczki, sztandary i bohaterów zmarłej w 1989 r. Solidarności będzie nie mniej bezwzględna niż rywalizacja o spadek Solidarność była ruchem protestu, zwyciężając w wyborach i przejmując władzę, zaprzeczyła własnej istocie, odeszła w niebyt, pozostawiając po sobie sztandary, pieśni i mity, o które toczy się wściekła kłótnia członków dawno rozwiedzionej rodziny. To nie jest walka o majątek i pamiątki po zmarłym. Ten, kto wygra spór o historię, będzie – zgodnie z wykładnią Orwella – kontrolował teraźniejszość i najbliższą przyszłość.