Tag "Ludwik Stomma"
Enigma pod choinką
Ile razy można powtarzać to samo? Na przykład, że tzw. polityka historyczna to contradictio in adiecto – albo historia, albo polityka. Jeżeli dostosowuje się odczytywanie historii do dzisiejszych zapotrzebowań politycznych, ambicji narodowych i sloganów, już w punkcie wyjścia popełnia się fałsz. Niby to proste i elementarne, a jednak „polityka historyczna” niczym potwór z Loch Ness wciąż wysuwa z odmętów cyniczną mordę. Dzisiaj znowu. Na początek drobny przykładzik. Przeczytałem właśnie w „L’Express” (2-8 grudnia 2015 r.) obszerne dossier
Prowadź, wodzu!
I stało się. Jarosław Gowin nie będzie ministrem obrony narodowej. Inny Jarosław wsadził go w drezynę jadącą na boczny tor szkolnictwa wyższego i nauki. Bo kto jeszcze w Polsce się przejmuje wykształciuchami? Krytyczne to, przemądrzałe, kwestionujące wolę ludu… Co z nimi można zrobić? Ostatecznie odebrać dotacje, zmniejszyć budżet, zweryfikować ideologicznie i zapędzić do spowiedzi. A jeżeli nie uzyskają rozgrzeszenia? Jest to pytanie bez odpowiedzi, przynajmniej w najbliższym czasie. Na razie – trzymajmy się faktów – ministrem obrony narodowej
Płacz po lewicy
Tak więc nie będzie lewicy w Sejmie. Wszyscy tam teraz nawzajem się oskarżają, prawią o wojnie domowej, kłótniach personalnych, nielojalnej konkurencji… Pozwolę sobie mieć inne zdanie. Rzecz zaczęła się dużo wcześniej. Mam ogromnie wiele sympatii dla Leszka Millera. Uważam go za człowieka krystalicznie uczciwego, inteligentnego, mającego strategiczną wizję rozwoju Polski. Czego zabrakło? Elementarnego poczucia psychologii wyborców. Piwko z Kuklińskim, przywileje dla ks. Jankowskiego na wydobywanie bursztynu, podatek liniowy… Jakże dobre
Olga na stos
Podobno Olga Tokarczuk ośmieliła się napisać, że my, Polacy, nie zawsze byliśmy wzorowo poczciwi, a wręcz odwrotnie – pełno w naszej szlachetnej historii pogardy i nienawiści do mniejszości narodowych czy sąsiadów, a niejednokrotnie od słów i przesądów przechodzono do złowrogich czynów. Spotkał ją oczywiście zdecydowany odpór ze strony „prawdziwych Polaków”, wyrażający się m.in. listami z inwektywami i pogróżkami. Jest to dosyć paradoksalne. Czemu zaprzeczać owym negatywnym uczuciom, skoro propaguje je właśnie nasza najbardziej patriotyczna literatura? Jak Henryk Sienkiewicz
Polityka mrówka
Polska ma się zbroić. Coraz to któryś polityk proponuje zwiększenie wydatków na wojsko w budżecie o 1%, 2%, 3%… Licytacja trwa. Niekiedy ktoś przytomniejszy bąknie nieśmiało, że budżet nie jest z gumy i to, co damy armii, musimy komuś zabrać: służbie zdrowia, oświacie, opiece społecznej… Mniejsza o to, jak się Polska zbroi, kupując na dziwacznych przetargach zrupieciałe samoloty czy wozy pancerne rozpadające się po paru miesiącach. To są sprawy drugorzędne. Wiemy przecież z historii, że bywały „błędy i wypaczenia”,
Codex pictoratus
Swoją książkę „Gazeta Krakowska w antrakcie. Wspomnienia redaktora” (Wydawnictwo Śląsk, 2014) otwiera Sławomir J. Tabkowski trzema dedykacjami. Dwie z nich pozwolę sobie przytoczyć. „Przyjaciołom, kolegom, znajomym – wszystkim z mojej generacji – przypominając, że czas naszej aktywności przypadający na okres PRL nie należy, jak chcą niektórzy, do straconych, bowiem na miarę sił i ówczesnych możliwości zrobiliśmy bardzo dużo dla innych i dla Polski”. „Szanownym czytelnikom, wyrażając nadzieję, że ta praca, przybliżając do prawdy o opisywanych
Jestem fanem Fajdka
Ja, niżej podpisany Ludwik Stomma, oświadczam i zaświadczam oraz słowem honoru pieczętuję, że od 24 sierpnia 2015 r. jestem szczerym, oddanym i niezłomnym fanem Pawła Fajdka. Co takiego zrobił Fajdek? Zdobył złoty medal lekkoatletycznych mistrzostw świata w rzucie młotem. To akurat mało mnie obchodzi. Na owych mistrzostwach jest kilkadziesiąt konkurencji i tyluż zwycięzców. Ale on się ucieszył. Ruszył w Pekin (niemała to miejscowość – 20 mln mieszkańców) i płynął barami, dopóki mu sił sarmaty i młotomiota stało. Wziął
O wytrzymałości papieru
Stare polskie powiedzenie zapewnia, że papier wszystko wytrzyma. I rzeczywiście. W tygodniku „Tylko Polska” (nr 25/2015) „relacja naocznego świadka”. Najpierw „naoczny” się przedstawia: „Nazywam się Zbigniew Flis, pochodzę z Jastrzębia-Zdroju, jestem posiadaczem Świadectwa Internowania nr 1 w Polsce, organizatorem strajku na kopalni Borynia, byłem aresztowany wielokrotnie, bity i torturowany w latach 80.”. Po tym wstępie może już się zacząć relacja „ze spotkania, jakie miało miejsce w prywatnej willi pod Warszawą w listopadzie 1980 r.”. „Pierwszego
Czyj jest mój tekst?
Pawła Kukiza poznałem przy okazji serialu dokumentalnego „Stacja PRL” realizowanego przez dwie przemiłe Joanny – Pieciukiewicz i Tryniszewską-Obłoj z Telewizji Szczecin. Ja byłem konsultantem, Paweł prezenterem. Zrobił na mnie ogromnie sympatyczne wrażenie artysty z głową w chmurach, który wścieka się na rzeczywistość, jednocześnie żyjąc od niej daleko i nie wgłębiając się w narzucane przez nią fakty, czyli z punktu widzenia obłoków nieistotne detale. Jak pisał Andrzej Bursa: Bo fajno jest poecie Nie musi w biurze ślipić I fuk mu cała
Jonasz
Dlaczego Bronisław Komorowski przegrał wybory prezydenckie? Mamy już w tym względzie tysiące enuncjacji i teorii tak podniosłych, naukowo podbudowanych, w sondażach potwierdzonych, że za chwilę staną się przedmiotem uczonych doktoratów i habilitacji. Pozwolę sobie tutaj mieć zdanie inne od wybitnych specjalistów i najświatlejszych politologów. Wyjaśnienie może prostackie, dla mnie jednak najbardziej przekonujące. W polskiej kulturze ludowej – a Tadeusz Chmielewski w filmie „Gdzie jest generał?” uprzystępnił je i innym grupom społecznym – funkcjonuje oto