Tag "Ludwik Stomma"
Łuk
Pewien sfrustrowany kabareciarz – a dołączyli do niego niestety i ludzie, którym przypisywałbym więcej rozsądku czy przynajmniej wiedzy – postuluje budowę w Warszawie łuku triumfalnego ku czci polskiego zwycięstwa nad bolszewikami w sierpniu 1920 r. Zacznijmy od pewnego poplątania z pomieszaniem. Łuki rzymskie (a jest ich dziewięć, co trochę banalizuje patos) budowane były, by uczcić kolejne podboje imperium. Wchodzimy na Via Appia. Pisał Henryk Sienkiewicz: „I tak minął Nero, jak mija wicher, burza, pożar, wojna lub mór
1 września 1939
W polskich podręcznikach, deklaracjach, patosach i jubileuszach uznaje się za oczywistość, że 1 września, w momencie ataku niemieckiego na Polskę, wybuchła II wojna światowa. Odrzućmy jednak na chwilę megalomańsko-polonocentryczną wizję świata. Rozpatrzmy najpierw kwestie prawno-logiczne: 1 września 1939 r. rozpoczęła się wojna polsko-niemiecka. Na razie tyle, kropka. Wiemy dzisiaj, że reakcja sprzymierzonych z Rzecząpospolitą mocarstw nie była wcale pewna. Dopiero zdecydowana postawa Anglii wymusza na Francji dochowanie wierności traktatom. 3 września Francja i Wielka Brytania
Logika przeklęta
Minęło prawie 70 lat od zakończenia II wojny światowej. W normalnych krajach jest to od dawna cezura pozwalająca przenieść minione już dni do podręczników historii i czcić je od czasu do czasu w fajerwerkach rocznic, podczas których dawni wrogowie ściskają sobie ręce w ucieczce od onegdysiejszych nienawiści. Ten czas właśnie wybrał IPN na wskrzeszanie pamięci „żołnierzy wyklętych”, czyli tych, którzy z bronią w ręku walczyli z Polską w jej kształcie powstałym po wejściu wojsk radzieckich. W wersji IPN były dwie równorzędne okupacje:
Jaka jest stolica Francji?
Aleksander Gieysztor tłumaczył zawsze studentom: „Owszem, to prawda, wszyscy wiemy, że Londyn jest stolicą Anglii. Kiedy o tym piszemy, to na wszelki wypadek sprawdźmy jednak w solidnym leksykonie”. Przypominam sobie zawsze te słowa, kiedy czytam już nie tylko w prasie, ale i w pracach mieniących się historycznymi, że narodowe święto francuskie 14 Lipca upamiętnia zdobycie Bastylii. Powiela ten błąd np. Andrzej Cisek, autor jednej z najbardziej bałamutnych, tendencyjnych i pełnych błędów „historii” rewolucji francuskiej. Jego książka ma tytuł
Zapomniana i nieudana rocznica
Natłok tegorocznych, letnie tylko wspominając, podniosłych jubileuszy, którymi żywi się nasza „polityka historyczna” (70-lecie powstania warszawskiego, 150-lecie powieszenia Romualda Traugutta, 100-lecie wkroczenia pierwszej kadrowej do Kongresówki), każe mi na odtrutkę wspomnieć o rocznicy zapomnianej w tym morzu patosu.Od 4 maja 1814 r. Napoleon I przebywa na Elbie, gdzie zesłany został decyzją zwycięskich koalicjantów. W ostatnich dniach lipca wysyła do przebywającej we Florencji Marii Walewskiej list, w którym czytamy: „Jedź do Neapolu, uregulować swoje interesy (…), spotkamy
Skomplikowane dzieje
20 lipca 1944 r. pułkownik Claus Schenk Graf von Stauffenberg dokonał nieudanego zamachu na Hitlera, co przypłacił życiem własnym i większości swojej rodziny. Wszedł w ten sposób do panteonu bojowników antyfaszystowskich i bohaterów II wojny światowej. Czy na pewno słusznie? Wywodził się ze szlacheckiej, katolickiej rodziny szwabskiej, sięgającej tradycją, podług rodzinnych dokumentów, do XIII w. Mieli być wtedy Stauffenbergowie przez parę pokoleń majordomusami na dworze hrabiów von Zollern – jednego z najmożniejszych rodów środkowej Frankonii.
Moi laureaci
Hej! Gdybym wygrał w Lotto, a niestety nigdy nie wygram, bo nie gram, więc gdybym wygrał w Lotto, ufundowałbym wielką nagrodę (Nike by się schowała do mysiej dziury) dla autorów, którzy mnie zachwycają. Z braku kapitału mogę im tylko złożyć u stóp klucz do mojego domu, gdzie w piwniczce czekać będzie chablis z najwykwintniejszego rocznika, który mieszkańcy Burgundii wspominają w snach. Kandydatów było wielu, nie mogą oni jednak się wywodzić, co znacznie ogranicza listę, z „Przeglądu” ani „Polityki”, gdyż sam bym się posądził o kumoterstwo. Ale dwóch moich laureatów znalazłem
Wybory tuż-tuż
Jedną z najbardziej charakterystycznych cech współczesnej demokracji jest nieustanne mnożenie się „konsultacji społecznych”, czyli wyborów wszelkiego rodzaju. Mamy więc we Francji wybory: prezydenckie, parlamentarne, europejskie, regionalne, lokalne, związkowe… W Rzeczypospolitej podobnie, a jeszcze spragniony ponoć głosowania naród upomina się o upowszechnienie społecznych referendów. Jest to proces nie do powstrzymania, gdyż tak jak biurokracja podług prawa Parkinsona, również demokracja zaczyna w pewnym momencie żyć własnym życiem i przez pączkowanie wyłania coraz to nowe instytucje. Coroczne (a często
Epitafium
Stanisław Swianiewicz, jedyny polski prawie naoczny świadek zbrodni katyńskiej, opisuje, jak udało mu się zaokrętować na ostatni ze statków ewakuujących z ZSRR armię Andersa: „Dopadamy do przystani, powiadają, że statek właśnie odpływa: pokazuję oficerowi NKWD swoją wizę, który grzecznie salutuje, i biegnę z całej siły poprzez rodzaj ogrodu, który przylega do przystani i otacza coś w rodzaju pawilonu dla honorowych gości. Dokoła pełno ludzi: jacyś sowieccy dygnitarze, dużo enkawudzistów, członkowie korpusu dyplomatycznego, zagraniczni
Kozaki i Ukraina
W „Przeglądzie” nr 20 znakomity (jak zwykle) felieton Jana Widackiego „Jeszcze raz o Ukrainie”. Zgadzam się właściwie ze wszystkim, a jednak jedno istotne zastrzeżenie. Pisze Widacki: „Wojny kozackie XVII w. zrodziły poczucie odrębności narodowej. To do kozackiej tradycji będą odtąd się odwoływać wszyscy, którzy budowali nowoczesny naród ukraiński i próbowali odbudować (raczej zbudować – L.S.) ukraińską państwowość”. Jest to oczywiście prawda. Widacki nie zaznacza jednak, co bardzo ważne, że były to i są odwołania czysto mityczne,