Tag "Państwowa Straż Pożarna"

Powrót na stronę główną
Kraj

Strażak prezesa

Kto recenzował działania straży pożarnej w czasie powodzi

Politycy Prawa i Sprawiedliwości do krytykowania działań służb walczących z powodzią zaprzęgli byłego komendanta głównego Państwowej Straży Pożarnej (PSP), Andrzeja Bartkowiaka. Pojawił się on w Sejmie na partyjnej nasiadówie zatytułowanej „Powódź 2024: przyczyny i skutki”. Z jego wywodów Polacy mogli się dowiedzieć, że dowódcy PSP zawalili akcję ratowniczą, ich decyzje były chybione, spóźnione, a siły i środki niewystarczające, by uratować życie i dobytek mieszkańców. Zachowanie Bartkowiaka było oburzające. Nie tylko dlatego, że jeszcze nigdy się nie zdarzyło, aby tak wysoki rangą dowódca krytykował kolegów po fachu. Przede wszystkim Bartkowiak robił to, mijając się z prawdą i przedstawiając zmanipulowane dane.

Do Sejmu przybył w generalskim mundurze, lecz zachowywał się jak polityk, a nie jak oficer i były komendant główny PSP. Najwidoczniej pomyliły mu się role…

Zawrotna kariera

Andrzej Bartkowiak zawdzięcza karierę PiS. W 2016 r., będąc w stopniu ledwie kapitana (odpowiednik porucznika w wojsku), został powołany na komendanta wojewódzkiego PSP w Poznaniu, a zaraz po tym otrzymał awans na starszego kapitana. W 2017 r. był już młodszym brygadierem, a rok później brygadierem. W grudniu 2019 r. premier Mateusz Morawiecki powołał go na komendanta głównego PSP. W lutym 2020 r. Bartkowiak był już starszym brygadierem, a w kwietniu nadbrygadierem, czyli generałem. W cztery lata zaliczył więc zawrotny awans, który normalnie zajmuje ok. 20 lat! Było to oburzające, gdyż wielu doświadczonych i dobrze wykształconych, ale niemających politycznych znajomości strażaków nie mogło liczyć na takie zaszczyty.

To jednak nie koniec. W maju 2022 r. prezydent Andrzej Duda dał Bartkowiakowi drugą generalską gwiazdkę i najwyższy stopień generała brygadiera. Komendant główny PSP miał wtedy ledwie 50 lat.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Kraj

Nie pali się, czyli strażak na emeryturze

Prorządowe kierownictwo Państwowej Straży Pożarnej pozbywa się komendantów powiatowych i ich zastępców, tymczasem w kadrze dowódczej brakuje oficerów Około 30 tys. funkcjonariuszy PSP pełni służbę w 335 komendach powiatowych/miejskich oraz 16 komendach wojewódzkich. Są to zawodowcy w pełnym tego słowa znaczeniu, dzielni ludzie niosący ratunek w czasie pożarów, klęsk żywiołowych i wypadków drogowych. Wspomaga ich ponad 600 tys. ochotników, ale to zawodowi strażacy, podlegli ministrowi spraw wewnętrznych i administracji, nadają ton tej służbie.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Kraj

Jak komendanci spadali z drabiny

Pod rządami „dobrej zmiany” odwołano aż 242 z 335 komendantów powiatowych Państwowej Straży Pożarnej Strażacy to najdzielniejsi z dzielnych. Można na nich liczyć, gdy wybuchnie pożar, podczas powodzi czy wichury, katastrofy lub wypadku drogowego. Nic dziwnego, że cieszą się największym zaufaniem społecznym. Za bohaterską postawę otrzymują słowa uznania, medale i awanse, jak choćby pomorski komendant wojewódzki Państwowej Straży Pożarnej Tomasz Komoszyński, który tak się wyróżnił przy usuwaniu skutków nawałnicy, że dostał stopień generalski. Przymusowa

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.