Tag "Piastowie"
Wielebne głupstwo
Przed kilku laty, w artykule opublikowanym w kwartalniku „Łódzkie Studia Teologiczne”, ksiądz profesor, abp Marek Jędraszewski, nie poznał się na żarcie amerykańskiego historyka i do życia naukowego powołał fikcyjnego kronikarza, Kpinomira. Dziś inny ksiądz profesor, metropolita Sawa, zwierzchnik Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego, szerzy kolejne nieprawdy: „Chrześcijaństwo na nasze ziemie przynieśli uczniowie świętych Cyryla i Metodego. […] My wiemy, że Mieszko został ochrzczony w obrządku bizantyńskim, a dopiero później, w 966 r., dokonano ponownego chrztu. […]
O wdzięczności
Po dwuletniej, pandemicznej przerwie przeszła niedawno w Krakowie, z Wawelu na Skałkę, tradycyjna procesja ku czci św. Stanisława. W dzieciństwie i wczesnej młodości chodziłem na te majowe uroczystości i raz nawet zdarzyło mi się stanąć obok kroczącego dostojnie prymasa, Stefana Wyszyńskiego. Ale z biegiem lat mój świąteczny nastrój malał. Zrozumiałem, że uczestniczę w celebracji mitu. Mit św. Stanisława BM (Biskupa Męczennika) pełnił w dziejach Polski rolę doniosłą. W dobie rozbicia dzielnicowego traktowano „cudowne zrośnięcie” rozsiekanych członków świętego jako zapowiedź przyszłego
Orzeł biały
Wśród ornitologów orzeł przedni ma reputację psychopaty, a bielik pacyfisty Majówkowy weekend to aż trzy ważne święta z rzędu. Flagi wzdłuż ulic, flagi na posesjach, flagi na budynkach publicznych… 2 maja to Dzień Flagi Rzeczypospolitej, choć niestety nie jest dniem wolnym od pracy. I wszystko byłoby elegancko, gdyby nie to, że mnóstwo rodaków w ten dzień (i nie tylko w ten) użyło flagi nieprawidłowo. Najczęstszym błędem jest używanie biało-czerwonej z godłem. A że godło mamy ornitologiczne… Nim jednak dojdę do ornitologicznych podstaw naszej
Tryptyk o sensie I. Polska
Jaki sens ma Polska? Nie gorszmy się tym pytaniem – powinniśmy je sobie zadawać jak najczęściej. Był przecież czas, nawet nie tak dawny, gdy Polski na mapie nie było. I świat się nie zawalił. A przed tysiącem z górą lat nie było w ogóle przesądzone, czy jakaś Polska powstanie. To był raczej wybryk geopolityki, że ze słowiańskiego morza wyodrębnił się kolejny segment, odseparowany nawet od wcześniej powstałych Czech. A przecież taki organizm powstał. Jego sensem stało się budowanie odrębności, oparte jednak
Donos na Jędraszewskiego
Ta sprawa jest znana, udokumentowana, skomentowana i obśmiana, obecna nawet w Wikipedii. Jeżeli dziś do niej wracam, to dlatego, że arcybiskup metropolita krakowski, prof. dr hab. Marek Jędraszewski, wciąż nie daje o sobie zapomnieć. Po uwagach o „tęczowej zarazie” czy niedawnym porównaniu Strajku Kobiet do SS wypowiedział umowę najmu „Tygodnikowi Powszechnemu”. Lokal w Krakowie przy ul. Wiślnej 12 ma znaczenie historyczne, redakcja zajmowała go przez 76 lat. Czy tablicę Jerzego Turowicza też będzie musiała usunąć? Sprawa, w której Jędraszewski stał się naukowym
Bolesław Chrobry zdobywa Gniezno
Akcja tej mrocznej historii rozgrywała się w wielkopolskich grodziskach – łaknący władzy książę wypędził braci i wydłubał oczy zdrajcom, ot tyle 25 maja 992 r. śmierć po raz kolejny nawiedziła ród Piastów. (…) Tym razem przyszła po trzęsącego się starca, zmożonego gorączką Mieszka I, zwanego Królem Północy, Księciem Wandalów, Księciem Słowian i Margrabią. Rządził trzy dekady, może nawet cztery, w czasie których okazał się godnym potomkiem swego rodu. (…) Dla
Chrztu Polski nie było
Dlaczego Mieszko nie został świętym Prof. Edward Potkowski – historyk, emerytowany profesor Wydziału Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego i Akademii Humanistycznej w Pułtusku, były dyrektor Archiwum Głównego Akt Dawnych w Warszawie. Znawca średniowiecznej historii powszechnej i Polski, historii kultury, wierzeń i piśmiennictwa w średniowieczu. Czy można mówić, że historia Polski zaczęła się dopiero w 966 r., z chwilą chrztu Mieszka I? – Opisywanie dziejów Polski dopiero od 966 r. nie jest uprawnione. Owszem, byli historycy, którzy tak sądzili, zwłaszcza w okresie
Zrobię z Mieszka władcę
Dobrawa na tronie Piastów Kręty, wyboisty trakt, biegnący dotąd środkiem ciemnej puszczy, rozszerzał się, wiodąc ku zalanej światłem polanie. Wozy jeden za drugim wysypały się na otwartą przestrzeń. Wreszcie do granicy lasu dotarł także ten najbardziej okazały: wyściełana drogimi futrami i ciągnięta przez grupę niewolników kolebka, wewnątrz której zasiadała ciemnowłosa kobieta w wieku ok. 30 lat. Na jej twarzy rysowały się pełna wyniosłości obojętność i wyraźne znużenie. Niewiele interesowały ją mijane lasy,