Tag "pogrzeby"
Cmentarze przyszłości
Skromniejsze, bardziej ekologiczne formy pochówku mają być odpowiedzą na przepełnienie cmentarzy
W większych miastach robi się coraz ciaśniej. Zmęczeni walką o życiową przestrzeń, u schyłku życia coraz częściej odchodzimy od tradycji i wybieramy skromniejsze formy pochówku, proekologiczne i tańsze. Na cmentarzach komunalnych w największych miastach miejsca ma wystarczyć na niespełna dekadę.
Nowoczesne nekropolie powinny wpisywać się w krajobraz miast przyjaznych mieszkańcom. Świeże kwiaty, znicze wielokrotnego użytku, dekorowanie grobu z umiarem, segregacja odpadów, oszczędzanie przestrzeni, różnorodność rytuałów pogrzebowych: od tradycyjnego pochówku po kremację, kriokonserwację czy nawet kompostowanie ciał, tworzenie przestrzeni sprzyjającej wyciszeniu i odzyskiwaniu energii życiowej – to główne założenia cmentarzy przyszłości.
Za mało miejsca
W przeludnionych metropoliach Azji i Ameryki Południowej od dekad projektuje się wieżowce funeralne czy wyspy kolumbaria. Pierwszy taki wieżowiec, 14-piętrowy, zbudowano w latach 80. ubiegłego stulecia w brazylijskim Santos. W stolicy Meksyku zaprojektowano podziemną wieżę zmarłych w dole głębokim na 250 m. W Hongkongu na komunalną niszę urnową czeka się kilka lat. W tym czasie rodzina słono płaci za przechowywanie urny poza domem, zgodnie z wierzeniami, że żywi i martwi nie mogą przebywać pod jednym dachem. Rząd robi wszystko, by promować pochówek ekologiczny, mimo to rozsypywanie prochów w ogrodzie pamięci lub na morzu nie zyskuje zwolenników. Zamożniejsze rodziny za miejsce w prywatnym kolumbarium, niewiele większe od pudełka na buty, płacą tyle, ile w Polsce kosztuje nowy dom na wsi. Stąd pomysł wyspy kolumbarium pływającej po Morzu Południowochińskim, z miejscem na 370 tys. urn. Wyspa miałaby powstać na pokładzie frachtowca, który zawijałby do portu dwa razy w roku podczas świąt. W pozostałe dni krewni mogliby dostać się do zmarłych promem.
Z bliższych nam kulturowo Włoch pochodzi koncepcja chowania zwłok w biodegradowalnych kapsułach, które trafiają bezpośrednio do ziemi. Nad kapsułą sadzone jest drzewo jako naturalny pomnik pochowanej osoby. We Włoszech wolno też rozsypać prochy w naturze i na terenach prywatnych, o ile spełnione są określone warunki. Wolno także przechowywać urnę z prochami w domu.
W ubiegłym roku w Süssen na południu Niemiec otwarto Campus Vivorum – modelowy cmentarz przyszłości. Ma on inspirować do takiego projektowania nekropolii, aby lepiej wspierały przeżywanie żałoby. Campus Vivorum to miejsce dla żywych i umarłych. Zapewnia przestrzeń do medytacji, ale i do wspólnego spędzania czasu. Kluczową rolę w tej koncepcji odgrywa terapeutyczna rola przyrody.
Niemieckie nekropolie od lat wdrażają idee zrównoważonego rozwoju. Prowadzone są zaawansowane prace nad metodą pochówku polegającą na kompostowaniu ciał. Pierwszy na świecie obiekt, w którym możliwa jest „naturalna redukcja organiczna” ludzkiego ciała po śmierci, powstał w 2021 r. w Seattle;
Dla wszystkich znajdzie się miejsce
Na Podlasiu chowane są kolejne ofiary polityki zamykania drzwi przed ludźmi z Bliskiego Wschodu i Afryki Polska otwiera serca i przejścia graniczne dla uchodźców z Ukrainy, a na Podlasiu – w ciszy – chowane są kolejne ofiary polityki zamykania drzwi przed ludźmi z Bliskiego Wschodu i Afryki. 14 marca odbył się pogrzeb Ahmeda al-Shawafiego, 26-letniego Jemeńczyka, którego ciało zostało znalezione w Puszczy Białowieskiej. Medyka, Korczowa, Krościenko – to miejsca na mapie Polski, które bardzo wielu osobom z Ukrainy, w większości
Haniebna decyzja
Instytut Pamięci Narodowej odmówił zgody na pochowanie z honorami wojskowymi gen. broni Ryszarda Olszewskiego Gen. broni pilot Ryszard Olszewski zmarł 8 lutego br. W III RP był komendantem-rektorem Wyższej Szkoły Oficerskiej Sił Powietrznych w Dęblinie, szefem Generalnego Zarządu Operacyjnego P3, a przez wiele lat dowódcą Wojsk Lotniczych i Obrony Powietrznej (po restrukturyzacji w 2004 r. Sił Powietrznych). Wychował pokolenia polskich pilotów. Dziś bronią oni polskiego nieba. Instytut Pamięci Narodowej odmówił zgody na pochowanie
Covid nie umiera, gdy umiera człowiek
Rodziny nie zawsze mówią, że zmarły chorował na covid. A wtedy jest ryzyko Największy warszawski cmentarz – Północny, zwany też cmentarzem na Wólce. 143 ha, 800 kwater, ok. 200 tys. grobów. Jak przystało na największy cmentarz, jest tu szeroka droga wjazdowa biegnąca od bramy do wielkiego domu pogrzebowego z kilkoma salami pożegnań. Na lewo od gmachu na skromnym drogowskazie napis: „Przechowalnia”. Kieruje do podziemi. Tu kluczową infrastrukturę ma Miejskie Przedsiębiorstwo Usług Komunalnych. Wiesław Fiedorowicz, kierownik działu
Ferfecki, samozwańczy strażnik cmentarny
Specjalizację ma wąską, ale dobrze rokującą. Wiktor Ferfecki z „Rzeczpospolitej” jest szczególnym rodzajem płaczki. Gdy umrze ktoś znaczący z PRL, niezawodny Ferfecki będzie jęczał z rozpaczy. Nie po nieboszczyku, lecz z powodu pochówku na Powązkach. Ferfecki uznał się za strażnika tej nekropolii. I osobiście wyznacza, kto może tam leżeć, a kto broń Boże nie. Dobrze mu to rokuje, ludzie Polski Ludowej będą umierali coraz częściej, więc dorobi do pensji. Zajęcie ma bezpieczne – bohaterowie paszkwili już mu się nie odwiną, a ich rodziny
Płużański czy zombie?
Czytelnicy pytają, co on bierze? Nie pamiętamy jakiegoś pogrzebu prominenta z PRL, by obyło się bez ujadania Tadeusza Płużańskiego. Na zmianę lżenie nieboszczyków i toporne kłamstwa. I tak setki razy. Zombie przy nim to pastelowe figurki. Płużański mógłby zrobić światową karierę w horrorach o nieboszczykach. Albo i nie. Bo za robienie bohaterów z „Ognia”, „Burego” i podobnych im zbrodniarzy ich piewcom nie podaje się ręki. Choć z drugiej strony zasługi Płużańskiego w dziele kompromitowania „wyklętych” są wielkie jak stodoła, w której palili albo zabijali dzieci, kobiety, geodetów
Włochów chowa się w modnym ubraniu
Czasem rodzina zmarłego chce, żeby podbicie do trumny było w barwach Juventusu albo Interu Mediolan O swojej pracy opowiada Jakub Murasicki, pracownik zakładu pogrzebowego na włoskiej prowincji Jak to się stało, że w epoce pandemii ty, chłopak z Mrozów, miasteczka pod Mińskiem Mazowieckim, zacząłeś pracować w zakładzie pogrzebowym we Włoszech? – Mieszkam we Włoszech, z rodzicami i siostrą, od 2016 r. I tam zastała mnie pandemia. Jak tylko skończył się lockdown, poszedłem do pracy. Wysłałem ze sto CV, byłem na kilku spotkaniach
Kroplówka z wody święconej
Najbardziej żywotną z legend miejskich mojego dzieciństwa była ta o czarnej wołdze. Straszyła nie tylko sprzecznymi informacjami na temat tego, kto do niej porywa dzieci (najczęściej mówiono, że spocony katabas). Wołga jako samochód była już passé, po ulicach błąkała się rzadko, by nie rzec od święta (Pracy), próżno było szukać modelu wołgi wśród zabawek, nie sposób było ją wypatrzeć przez okno. Był to więc pojazd w dwójnasób mityczny, wszyscy mówili „wołga, wołga”, a ja nigdy wołgi nie widziałem. Aż do czasu pogrzebu starej polonistki,
Sztuka sikania
Swego czasu w szaletach dworców PKP i PKS w Jaśle wisiały (a może nadal wiszą?) instrukcje korzystania z tych niezbędnych przybytków. Oto jeden z pomieszczonych w nich nakazów (niczego nie zmyślam, rzecz jak najbardziej autentyczna): „Przy korzystaniu z pisuaru należy podejść do niego jak najbliżej, pochylić się lekko do przodu, wyjąć całkowicie narząd moczowy, lekko nachylić go w dół i oddać mocz do ostatniej kropli. Przed całkowitym zakończeniem oddawania moczu nie należy odchodzić od pisuaru i rozbryzgiwać moczu po podłodze”.
Po pogrzebie Pawła Adamowicza
Traumatyczne zdarzenia powodują, że pokazujemy, jacy naprawdę jesteśmy. Zabójstwo Pawła Adamowicza było takim wydarzeniem. Najpierw zareagowali dziennikarze. Sądząc po ich pierwszych reakcjach, najważniejsze dla nich było, czy zamach na prezydenta Gdańska był aktem terrorystycznym i czy chorobę psychiczną można symulować. To ostatnie pytanie generowało kolejne: czy z zabójcy ktoś celowo chce zrobić chorego psychicznie, aby uwolnić go od odpowiedzialności karnej. Już takie postawienie sprawy sugerowało wiarę w jakiś spisek. Stefan W. zapewne