Tag "Polski Związek Piłki Siatkowej"
Rycho nie odpuszcza
Szykuje się gruby numer. I nie jest to bynajmniej aluzja do sylwetki Rycha Czarneckiego. Jeśli ktoś myśli, że są granice bezwstydu, to jest w tzw. mylnym błędzie. Patrzysz na Czarneckiego i widzisz, jak wszystkie dotychczasowe grube numery spływają po nim jak po kaczce. I to też nie jest aluzja. Tenże Rycho jeszcze we wrześniu może zostać prezesem Polskiego Związku Piłki Siatkowej. Ma przecież cenny atut, którym się chwali działaczom: „Umiem pozyskiwać środki finansowe, wiem, jak to się robi”. I to akurat
Czarnecki, czyli żenada w Tokio
Płaczący po spotkaniu z Francją siatkarze. I zadowolona gęba Ryszarda Czarneckiego na widowni w Tokio. Tak symbolicznie rozjechała się polska siatkówka. Żadna drużyna na świecie nie udźwignie takiego balastu jak Czarnecki. Bezczelnie żeruje na sukcesach siatkarzy, ale też na podatnikach, którzy sfinansowali mu eskapadę do Japonii. Poleciał, bo chciał się ogrzać w blasku złotego medalu. A przyniósł Polakom porażkę w ćwierćfinale. Nie było więc lansiku. Był hucpiarz niszczący wszystko, do czego się weźmie. Na szczęście tym razem nie wyłudził unijnej kasy na kilometrówkach za jazdę
Jak długo jeszcze?
Oszczerca, cwaniak, kombinator, karierowicz, lawirant. Ryszard Czarnecki to modelowy przykład patologii polskiego życia publicznego Ciągnie się za nim cały łańcuszek różnych afer, ale – jak widać – mało komu to przeszkadza. Choć wydawałoby się, że człowiek z taką opinią – polityka nielojalnego i przede wszystkim malwersanta publicznych pieniędzy – powinien być skończony. A tak nie jest. Czarneckiego widać na partyjnych konferencjach za plecami Jarosława Kaczyńskiego, PiS go oklaskuje, dziennikarze zapraszają do wywiadów. Wstydu nie ma. O czym
Rychu Czarnecki przy siatce
Prześladowany przez Unię Europejską, która zmusiła go do zwrotu ukradzionych ponad 100 tys. euro, tupeciarz Czarnecki poluje na posadę w sporcie. Chce zostać prezesem Polskiego Związku Piłki Siatkowej. Polował na prezesurę w PZPN, ale dla działaczy piłkarskich Rychu to mniej niż cienki Bolek. Siatkarki i siatkarze, mając go za prezesa, musieliby się przemieszczać kanałami. Bo na drodze mogliby zobaczyć fatamorganę, czyli Rycha, który wyciągniętym ze złomu fiatem punto cabrio zasuwa z Jasła do Brukseli. Okradając Unię na lewych delegacjach, europoseł
Siatkarze szukają Rycha
Rycho Czarnecki, europoseł PiS znany unijnym organom ścigającym nadużycia, ma trzy pasje. O dwóch powszechnie wiadomo – media i kasa. Trzecia to polowanie na posady w sporcie. Rycho uwielbia być gościem programów telewizyjnych. Jakichkolwiek. Może być coś o praniu. I o skarpetkach. Podnieca go każda kamera. Jedno, co go może powstrzymać, to kasa. Rycho lubi zarobić. Na wszystkim. Jest w tym bardzo pomysłowy. I uparty. Od lat poluje na fuchy w sporcie. Chciał być prezesem PZPN, ale dla piłkarzy jest
Czarnecki matka i ojciec
Rychu Czarnecki miał udany tydzień. I dwa sukcesy. Jako wiceprezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej jest matką złotego medalu. A jako ojciec Przemka załapał się na taśmy Morawieckiego z Sowy i Przyjaciół. Wiemy więc, jak młody Czarnecki trafił do roboty w banku Jagiełły. Rychu jest w swoich sprawach bardzo skuteczny. Wymusił na działaczach siatkówki wiceprezesurę. A na kolegach robotę dla syneczka. Wie też, jak się ustawić do kamery. Łaził z siatkarzami od lotniska do Dudy. I wszędzie