Tag "proletariat"
Chachary, czyli ludowa historia Górnego Śląska
Z powodu słabości rodzimego kapitału i postanowień konwencji genewskiej aż do połowy lat 30. znaczna część przemysłu polskiego Śląska pozostawała w ręku niemieckich koncernów. Rosła również obecność kapitałów francuskiego i amerykańskiego, które polskie władze zachęcały do inwestowania w śląski przemysł w nadziei, że podniesie to pozycję państwa na arenie międzynarodowej. Koordynację działań właścicieli wielkich zakładów dalej zapewniał Związek Przemysłowców Górniczo-Hutniczych. W przedsiębiorstwach zaczęli się pojawiać nieliczni polscy dyrektorzy, jednak było to działanie bardziej na pokaz, a inna sprawa, że część z nich okazała się podatna na propozycje korupcyjne. Także do rad nadzorczych koncernów zaczęto kooptować Polaków, chcąc tym samym zapewnić przychylność ze strony władz nowego państwa. Obok Korfantego, który zasiadał w kilku radach nadzorczych, powoływano znanych prawników, różnego rodzaju „zasłużonych działaczy”, a nawet arystokratów, takich jak książę Radziwiłł czy hrabia Poniński.
Wszystko to jednak działo się w cieniu wciąż trwającego konfliktu polsko-niemieckiego. Edward Długajczyk pisał: „W szerokich kręgach opinii publicznej panowało przekonanie, że Śląsk wymaga stałego wysiłku polonizacyjnego, gdyż życie w województwie toczy się pod przemożnym wpływem rywalizacji polsko-niemieckiej. Ten sposób widzenia zacieśniał pole praktycznego działania. Dla poszczególnych ugrupowań, wyznających zasady katechizmu narodowego, stał się wygodną odskocznią usprawiedliwiającą niemal wszystkie ich poczynania”. Rzadkie były wówczas głosy takie jak ten Adama Wojciechowskiego z „Gazety Robotniczej”: „Dziś się te dwa nacjonalizmy zawzięcie zwalczają, przynosząc nieobliczalne szkody moralne śląskiej ludności obydwóch kierunków narodowościowych”. Autor przyjął za rzecz normalną, że Niemcy bronią swych praw, jednak mimo to wierzył, że „współżycie na Śląsku jest możliwe i leży w interesie naszego życia gospodarczego i politycznego. Musimy tylko zrezygnować ze środków walki, które to współżycie utrudniają”.
Sytuację komplikowały jeszcze niemal permanentne problemy gospodarcze, z jakimi musieli się borykać mieszkańcy polskiego Śląska. W zasadzie tylko kilka lat okresu międzywojennego można uznać za pomyślne pod względem koniunktury gospodarczej. Początkowy okres, do 1925 r., to czas powojennego kryzysu, galopującej inflacji, a także wyzwań związanych z koniecznością dostosowania się przedsiębiorstw do nowych realiów działalności. Okazało się, że niezbyt chłonny polski rynek wewnętrzny nie jest w stanie przyjąć większej części produkcji górnośląskich zakładów, a to, w połączeniu z napięciami w bilansie płatniczym państwa, wymuszało prowadzenie eksportu na granicy dumpingu. Koszty ponosili często krajowi konsumenci, płacący zawyżone ceny za te same produkty, które eksportowano po zaniżonych cenach. Podkreślić przy tym należy, że po podziale regionu po polskiej stronie znalazło się aż trzy czwarte wszystkich górnośląskich górników (144 tys.). Wszelkie problemy górnictwa od razu więc odbijały się na nich, a w związku z liczebnością tej grupy także na sytuacji panującej w całym regionie. Hutnictwo zatrudniało trzykrotnie mniej osób niż kopalnie węgla, a jeszcze mniej przemysł przetwórczy. W latach 20. w związku ze wzrostem wydajności pracy liczba górników zmniejszyła się jednak aż o jedną trzecią, do 100 tys. w 1929 r. Okres dobrej koniunktury trwał tylko kilka lat i został przerwany gwałtownie na przełomie lat 20. i 30., wraz z wybuchem globalnego kryzysu gospodarczego.
Fragmenty książki Dariusza Zalegi Chachary. Ludowa historia Górnego Śląska, Krytyka Polityczna, Warszawa 2024
Fakty i mity o rewolucjach
W armii carskiej 119 generałów miało polskie korzenie Prof. Andrzej Andrusiewicz – historyk, politolog i socjolog. Specjalizuje się w dziejach Rosji i stosunków polsko-rosyjskich. Autor ponad 20 publikacji książkowych dotyczących historii Rosji, szczególnie okresu wielkiej smuty, oraz wielu biografii carów, m.in. Iwana Groźnego, Piotra Wielkiego, Katarzyny II, a także Aleksandra Kiereńskiego. PRZEGLĄD wydał jego książkę „Buntownicy i marzyciele. O rewolucji rosyjskiej, rewolucjonistach i terrorystach”. Skąd się wzięli rewolucjoniści? – Rewolucji nie można
Niechciana tradycja
Czy kompletnie już zapomniane określenie „ruch robotniczy” należy wyrzucić na śmietnik historii? To było 40 lat temu: władze partii i państwa oraz wszystkie podległe im agendy naukowe, kulturalne i propagandowe celebrowały 100-lecie polskiego ruchu robotniczego. Do tej rocznicy przygotowywano się od co najmniej kilku lat, wydając ogromną liczbę tytułów książkowych w gigantycznych – zwłaszcza jak na nasze czasy – nakładach, organizując liczne wystawy, publikując masę tekstów we wszelkich organach prasowych, drukując okolicznościowe znaczki pocztowe
Meandry śląskiej historii
Historia śląskich chłopów jest inna niż tych z byłej Kongresówki czy Galicji Górny Śląsk – pruski i austriacki – był obok Czech pierwszym słowiańskim regionem, który wszedł w orbitę kapitalistycznej modernizacji. Już samo to zjawisko odróżnia go od reszty współczesnej Polski. Na początku XX w. było to największe skupisko robotników w Europie Środkowej. Historyczka Maria Wanatowicz zwróciła uwagę, że „w dużych skupiskach łatwiej rodziła się solidarność robotnicza, (…) wcześniej kształtował się wspólny
Droga do wolności. Waryński
Sprawa niepodległości Polski była Waryńskiemu droższa niż rewolucja ogólnoeuropejska 2 marca 1889 r. rano, gdy więźniowie odbywali spacer, Waryński umarł w samotności w swojej celi numer 14. Sześć lat krótkiego życia (33 lata) spędził w więzieniu, 15 lat w ruchu socjalistycznym. Losy jego współwięźniów różnie się potoczyły. Kazimierz Puchewicz już pięć lat wcześniej zszedł do grobu – zmarł na gruźlicę (1884). [Ludwik] Janowicz po dziesięciu latach Szlisselburga został zesłany
Moje wystąpienie inauguracyjne
Mówią, że święta księga prawdę ci powie. Tora, Koran i Nowy Testament, Wedy i Brahmany, Platon i Rorty. Przynajmniej tę jedną prawdę: w życiu nie jest łatwo. I że love hurts (jak przez całe lata 80. śpiewali rozżaleni wokaliści). A ponieważ każda sztuka teatralna, film, baśń czy bajka sprzedają podobny sens, właściwie powinniśmy się dziwić, że się dziwimy, że idzie jak po grudzie i w ogóle – jak to kiedyś napisał poeta – trzeba przerzucać ten gnój. Dwie najsłynniejsze
Proletariat w obronie Warszawy
Wymazuje się rolę robotniczej brygady. Place i skwery noszą imiona tych, którzy we wrześniu 1939 roku zrejterowali We wrześniu 1939 r., podczas tragicznych dni oblężenia Warszawy, skompromitowany rząd postanawia opuścić miasto, zostawiając na pastwę losu stolicę i jej mieszkańców. W tym samym czasie z inicjatywy PPS powstaje Robotnicza Brygada Obrony Warszawy, która zapisuje piękną kartę w wojnie obronnej 1939 r. Klasa robotnicza na czele walki To bardzo symboliczny moment dla Warszawy. W nocy z 6 na 7