Tag "Sejm"
Z kropidłem na suszę
Ech, ta cywilizacja. Piękne marzenie. Niby ją gonimy. A niektórym to się nawet wydaje, że jest tuż-tuż. Że za chwilę ją dopadniemy. Niestety, pobudka jest bolesna. Niemcy na suszę mają potężne zraszacze pól. A my? My mamy księdza, który odprawia modły w intencji deszczu. Znowu. Bo już w 2006 r. za rządów PiS o deszcz modlili się posłowie w Sejmie.
Łamacz w roli kaznodziei
No to poświętowali. Każda okazja do pobiesiadowania w imieniu podatników jest dobra. A jak nie ma okazji, to obóz prawicy zjednoczonej posadami wymyślił nową. A co? Dlaczego PiS nie miałoby stworzyć własnej wersji historii polskiego parlamentaryzmu? Skoro udało się ustawić w kraju tyle pomników Lecha Kaczyńskiego i obsadzić go w roli prawdziwego przywódcy Solidarności, to wymyślenie 550. rocznicy poszło gładko. A jeśli coś jeszcze dziwi, to skromność władzy. Przecież bez większego problemu mogłaby ogłosić 800-lecie, a może i więcej. Niestety,
Tarczyński bierze, nie biorąc
Jakoś nas nie dziwi, że Dominik Tarczyński, poseł PiS, kłamie w sprawie uposażenia poselskiego. Nie biorę kasy z Sejmu – opowiada wszędzie i każdemu. To „nie biorę” oznacza skromniutkie 142 tys. zł, które dostał z Sejmu w 2017 r. Plus 33 tys. zł diet. W tym roku też bierze kasę. I też kłamie. A nas dziwi, po co PiS taki palancik?
Czarny piątunio totalnego Sejmu
W PRL bolączką mieszkańców miast bywały niedziałające kioski Ruchu. Do zastępczej rozpaczy doprowadzały spragnionych, a niedoszłych konsumentów (przecież nic nie było do kupienia, nieprawdaż?) karteczki: „Wyszłem na pocztę”, „Wyszłem do banku” (po bilon do wydawania reszty), samo „Zaraz wracam” wybrzmiewające rozszerzającą definicją „zaraz” (dzisiejsze „niezwłocznie”). W moim wspomnieniu utkwiło nieusuwalnie wytłumaczenie: „Wyszłem do kiosku, bo ten nieczynny”. Można pewnie twierdzić, że Sejm tej kadencji, jak poprzednie, miewał gorsze dni, słabsze posiedzenia, marne chwile, rozczarowujące
Objawienia w Sejmie
Ciekawe, jak wyglądałoby 100-lecie „dobrej zmiany”. Skąd takie pytanie? Ano z aktywności „dobrej zmiany” w celebrowaniu przez Sejm 100-lecia opowieści pastuszków z Fatimy. Nikt tak nie kocha objawień jak prawica. Trudno więc, żeby przepuściła kolejną okazję do imprezowania. Nawet gdy o samym wydarzeniu politycy PiS wiedzą tyle, ile posłanka Mirosława Stachowiak-Różecka z Wrocławia. Ta, która myślała, że ma wykształcenie wyższe, i tak podawała w papierach. Może miała objawienie? Okazało się jednak, że wyższe dopiero ma mieć. Stachowiak-Różecka niewiedząca, kim
Dyskretny urok instytucji
Dobry wojak Szwejk, jak pamiętamy, wyniósł z domu wariatów całkiem przyjemne wspomnienia: „Taka tam panuje wolność, o jakiej nawet socjalistom się nie śniło. Można tam się podawać za Pana Boga albo za Przenajświętszą Panienkę, za papieża, za angielskiego króla czy za świętego Wacława, aczkolwiek ten ostatni bywał ciągle wiązany i musiał nago leżeć w izolatce. Był tam też jeden, który wykrzykiwał, że jest arcybiskupem, ale nic nie robił, tylko żarł, spał i jeszcze za przeproszeniem robił coś takiego, co można
Dzień po…
Zwycięzcy otwierają szampana, a przegrani szukają winnychWieczory wyborcze zawsze są podobne. Tańce i śpiewy w obozie zwycięzców, wielkie nadzieje i niepewność tam, gdzie jeszcze wyniki są nieznane, a smutek tam, gdzie nastąpiła porażka. W III RP mieliśmy siedem wyborczych maratonów do parlamentu. I zawsze, z wyjątkiem jednego razu, w roku 2011, zmieniała się władza, zmieniał się układ na górze. Tylko dwukrotnie premier wybrany na początku kadencji dotrwał do jej końca. I niemal zawsze powtarzał się scenariusz, że na początku
Złoty wiek zakończony rozbiorami
Upadek Polski w 1795 r. to wynik słabości państwa, konserwatyzmu magnaterii, przekupności szlachty i nierówności społecznych Wrażenie jest silne i porównanie, niestety, ciśnie się samo. Z jednej strony, podziw obecnej koalicji rządzącej dla własnych niezwykłych sukcesów i „złotego wieku”. Z drugiej, katastrofalna sytuacja Polski w świetle danych statystycznych o wysokości zarobków i dysproporcjach majątkowych – dwie trzecie Polaków zarabia poniżej 2,7 tys. zł netto. Szanse zwykłego Kowalskiego na kupienie mieszkania są minimalne. Miliony