Tag "Słowianie"

Powrót na stronę główną
Andrzej Romanowski Felietony

Tryptyk rosyjski I. Ottorżennaja wozwratich

Dwa tygodnie temu pytałem w tej rubryce, co właściwie w świecie słowiańskim robi Rosja. Co wśród słowiańskiego planktonu robi ten wieloryb, którego głowa leży 100 km od polskiego Elbląga, a ogon sięga Chin i Pacyfiku?

Umom Rossiju nie poniat’ (rozumem Rosji nie pojmiesz) – pisał kiedyś rosyjski poeta, Fiodor Tiutczew. Tymczasem zrozumieć Rosję jest dziecinnie łatwo – jej istotą, od początku istnienia, jest podbój. Przecież to nie tyle z Polski, Niemiec czy Francji, lecz przede wszystkim z samej Moskwy (i z Mngolii) szły zawsze na „świętą Ruś” wojna i niewola. Już w roku 1169 Andrzej Bogolubski, władca poprzednika Moskwy, księstwa włodzimiersko-suzdalskiego, złupił Kijów, „matkę ruskich grodów”. Potem, w XIII w., na ponad 200 lat ujarzmili Ruś Tatarzy. A od XIV w. „zbierała ziemie ruskie” Moskwa.

Wciąż, po upływie stuleci, warto i trzeba pytać: dlaczego akurat Moskwa? I dlaczego to „zbieranie” dokonywało się ogniem i żelazem? Owszem, Kijów nie mógł realizować jednoczenia (cokolwiek to wtedy znaczyło), bo był pod panowaniem Litwy, lecz przecież istniała równa mu znaczeniem (i ogromna) republika Nowogrodu Wielkiego. Tymczasem to nie Nowogród Moskwę, lecz Moskwa Nowogród podbiła i wcieliła do swego państwa. W ciągu zaledwie 60 lat przełomu XV i XVI w. Moskwa, często wśród strasznych okrucieństw, połknęła kolejne państwa ruskie: księstwa perejasławskie, rostowskie, twerskie, riazańskie, republikę pskowską… Aż na koniec, w XVIII w., przyszła kolej na Rzeczpospolitą: jej władca, król Polski, panował nad większością dzisiejszej Ukrainy i Białorusi oraz nosił tytuł księcia Rusi…

a.romanowski@tygodnikprzeglad.pl

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Andrzej Romanowski Felietony

Pocztówka z Ninu

Z Zadaru do Ninu jedzie się 20 minut. Tuż przed celem, na pagórku po lewej stronie, miga zza szyb charakterystyczna sylwetka kościoła św. Mikołaja (crkva sv. Nikole). Stary polski przewodnik, który trzymam w ręce, informuje, że kościół ten pochodzi z IX w., w rzeczywistości jednak zbudowano go dopiero na przełomie XI i XII stulecia. Ale perła Ninu – kościół św. Krzyża (crkva sv. Križa) rzeczywiście powstał w połowie, może drugiej połowie, IX w. Jego rozmiary są mniejsze niż kościółka św. Wojciecha na krakowskim Rynku. W środku jest pusty, od dawna już nie służy celom liturgicznym. Na jego białych ścianach tylko gdzieniegdzie można dostrzec ślady po freskach. Oto najmniejsza katedra świata.

Ale dla zachodnich Słowian jest to katedra najczcigodniejsza. Bo w Ninie wszystko się zaczęło. Najpierw, z początkiem VII w., na starożytne miasto Aenona runęły hordy Słowian. Przybyły one z tzw. Białej Chrobacji (Białej Chorwacji), którą lokowano niegdyś w dzisiejszych Czechach i Małopolsce, choć raczej były to same Czechy. Ta słowiańska ekspansja przyniosła środkowej Europie regres. Zanikło koło garncarskie, zapomniano o metalurgii, ceramika stała się uboga i prymitywna, naczynia produkowano głównie z drewna, osady były nieobronne, a chaty półziemiankowe. Takich dzikusów Europa czasu wędrówki ludów dotąd nie widziała. Słowianie, wraz z bardziej od nich cywilizowanymi Awarami, wlewali się na ziemie nad Adriatykiem i dopiero tu ich oślepił blask tysiącletniej kultury. W Ninie ujrzeli rzymską świątynię, największą w Dalmacji, liczącą już ponad 500 lat, bo pochodzącą z I w. Zburzyli ją, bo tylko to umieli. Dziś ze świątyni pozostało rumowisko głazów i stercząca ku niebu jedna samotna kolumna.

a.romanowski@tygodnikprzeglad.pl

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Aktualne Pytanie Tygodnia

Co to znaczy „słowiańska dusza”?

Dr hab. Jacek Wasilewski, badacz narracji w komunikacji społecznej Istnieje przeświadczenie, że jest coś takiego jak charakter narodowy. Jest on związany z pewnymi normami kulturowymi i pewnymi rytuałami. Natomiast „słowiańska dusza” jest pewnym konstruktem, który ma nas trochę przeciwstawić Zachodowi i wyrazić to, że nasze rozmowy albo sposoby zachowania są inne, bo głębsze i bardziej melancholijne. Czy możemy wyobrazić sobie zimnego Holendra bądź pragmatycznego Anglika, którzy będą traktować rzeczywistość inaczej niż z właściwą sobie flegmą i praktycznością? Tymczasem

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Ekologia

Uciec, ale dokąd?

W 2022 r. ponad 100 mln ludzi uciekało przed wojną, głodem czy katastrofami klimatycznymi Ponad 100 mln ludzi uciekało w 2022 r. przed wojną, głodem, katastrofami klimatycznymi, autokratyczną władzą lub wszystkimi tymi czynnikami naraz. To niechlubny rekord w historii globu, jednak w obliczu rosnącej populacji i piętrzących się problemów, które nie wiadomo jak skutecznie rozwiązać, można przypuszczać, że na jego pobicie nie będziemy musieli długo czekać. Migracje w poszukiwaniu lepszego miejsca do życia to nic nowego ani dla

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Historia

Słowianie napłynęli ze wschodu

Nie ma wątpliwości, że najwcześniej, już w drugiej połowie V w., pojawili się na południowo-wschodnich rubieżach naszych ziem Sporni Pierwsza kultura wiązana przez archeologów z żywiołem słowiańskim pojawiła się w III w. i zwana jest kijowską. Trochę młodsza, też występująca na terenie dzisiejszej Ukrainy i wschodniej Rumunii, jest kultura pieńkowska, z kolei na Słowacji, w Czechach, Austrii, Polsce i południowych Niemczech wykształciła się kultura praska. Większość archeologów wskazuje, że kolebkę Słowiańszczyzny stanowi dorzecze środkowego i górnego Dniepru, ale są i tacy,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Sylwetki

Plurimos annos!

Profesor Aleksander Krawczuk kończy 100 lat Prof. dr hab. Aleksander Krawczuk (ur. w 1922 r. w Krakowie), nestor polskich historyków starożytności, we wtorek 7 czerwca skończy 100 lat. To dzięki niemu Polacy pokochali czasy starożytne, zaciekawili się historią Grecji i Rzymu. W swoich 100 książkach potrafił w pasjonujący sposób opisać cesarzy rzymskich i greckich bohaterów. Starał się ich nie wybielać ani nie oczerniać, lecz opierać się wyłącznie na faktach. Nie krył, że Juliusz Cezar, podbijając Galię, wyrżnął

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Zwierzęta

Orzeł biały

Wśród ornitologów orzeł przedni ma reputację psychopaty, a bielik pacyfisty Majówkowy weekend to aż trzy ważne święta z rzędu. Flagi wzdłuż ulic, flagi na posesjach, flagi na budynkach publicznych… 2 maja to Dzień Flagi Rzeczypospolitej, choć niestety nie jest dniem wolnym od pracy. I wszystko byłoby elegancko, gdyby nie to, że mnóstwo rodaków w ten dzień (i nie tylko w ten) użyło flagi nieprawidłowo. Najczęstszym błędem jest używanie biało-czerwonej z godłem. A że godło mamy ornitologiczne… Nim jednak dojdę do ornitologicznych podstaw naszej

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Kultura

Kłamstwo to nie żarty

Prof. Jerzy Bralczyk o tym, co straszy ludzkość od zarania dziejów KŁAMSTWO Niegdyś za poważnie piętnujące uważane były słowa łgać i łgarstwo (dawniej łeż), które dziś dzięki archaiczności zyskały pewien żartobliwy odcień. Słowo kłamać oznaczało raczej ‘szydzić, żartować’, także ‘udawać’, wreszcie ‘przeczyć, nie być w zgodzie’ – a dzisiejsze znaczenie jest późniejsze. Kłamać to teraz tylko ‘świadomie wprowadzać w błąd, mówiąc nieprawdę’, i już. No, może czasem też ‘mylić się’, jak w zwrotach żeby nie skłamać

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Andrzej Romanowski Felietony

Samobójstwo

Nie wiemy, ile trupów jest jeszcze potrzebnych tyranowi, nie wiemy, jak się zakończy wojna rosyjsko-ukraińska, ale jedno wiemy na pewno: już nie ma Rosji. To znaczy: Rosja istnieje jako państwo, nadal ma broń jądrową, nadal też jest globalnym graczem, ale nie ma Rosji z jej entelechią, z jej wielowiekową misją, z jej uniwersalizmem. Razem z pociskami, które spadły na Kijów, umarła ruskość Rosji. Ruskość Rosji! W Polsce często sobie z niej dworowaliśmy: jaka ruskość? Wszak to „potomek Czyngis-chana”! Ale takie

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Historia

Nie chcemy polskiej biedoty

Napływ setek tysięcy Polaków, do tego katolików, Amerykanie odbierali jako zagrożenie cywilizacyjne, które doprowadzi do rychłego upadku USA „Jakieś restrykcyjne metody należy koniecznie wprowadzić, aby Ameryka przestała już być wysypiskiem ludzkich odpadów z Europy. Obdartusi z Polski i Rosji, których nikt nie chce, są często tak brudni, że nie sposób powiedzieć, czy są czarni, czy biali. Mało tego, są całkowicie nieprzystosowani i niezaznajomieni z dobrodziejstwami naszej cywilizacji” – te i inne opinie można było przeczytać w amerykańskiej prasie na przełomie XIX

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.