Tag "stocznie"
Pod pełnymi żaglami
Polska stała się pionierem w przemyśle jachtowym. Wprowadzamy rozwiązania i dyktujemy trendy, które inni powielają Upadek państwowych stoczni morskich w Polsce nie oznaczał zupełnej plajty budownictwa okrętowego. Najlepiej chyba z transformacyjnymi perturbacjami poradziła sobie branża budownictwa jachtowego. Nie tylko utrzymała wysoką międzynarodową pozycję, ale wręcz powiększyła znacząco stan posiadania. Towarzyszą jej od lat osiągnięcia polskich żeglarzy. Takie nazwiska jak Teliga, Baranowski, Jaskuła, Puchalski, Chojnowska-Liskiewicz, Kusznierewicz czy Kuczyński – i wielu innych
Na dno
Ponura historia „ratowania” przemysłu stoczniowego Był czas, gdy Stocznia Gdańska zajmowała piąte miejsce na świecie pod względem wielkości produkcji. W roku 1960 zwodowano w niej 32 kadłuby statków o łącznej nośności 207,2 tys. ton. W Stoczni Szczecińskiej im. Adolfa Warskiego do roku 1998 powstało łącznie 597 jednostek, w tym 79 masowców, 97 kontenerowców, 11 promów pasażersko-samochodowych, a nawet cztery statki elektrownie. Specjalnością i dumą stoczniowców było 13 chemikaliowców. To niezwykle trudne do zaprojektowania i budowy
Niemieckie stocznie w obcych rękach
Politycy PiS mają nadzieję, że Polska znowu stanie się ważnym graczem na rynku stoczniowym, ale nie wiedzą, jak trudne to zadanie. Nasi zachodni sąsiedzi przez dobrych kilkanaście lat za wszelką cenę starali się utrzymać swoje stocznie, podejmując działania, które w Polsce nie miałyby racji bytu. W graniczącej z Polską Meklemburgii-Pomorzu Przednim stocznie najpierw sprzedano rosyjskiemu biznesmenowi Witalijowi Jusufowowi, właścicielowi Nordic Yards, który gwarantował moce przerobowe. Jednak kiedy portfel zamówień zaczął się kurczyć
Prom na wariackich papierach
Pomysły PiS na ratowanie przemysłu stoczniowego są oparte na mitach i sentymentach, a nie na zasadach zdrowej ekonomii Przemysł stoczniowy stał się w Polsce rekwizytem walki i propagandy politycznej. Nikt nie dostrzega, że w ostatnim ćwierćwieczu żegluga morska i śródlądowa oraz przemysł stoczniowy podlegają globalnym przeobrażeniom. W elitach partii mających korzenie w opozycyjnej Solidarności ugruntował się mit silnego, „niszczonego” przez poprzedników sektora dużych stoczni budowlanych, który należy odbudować. To, że przy kryteriach globalnej gospodarki rynkowej w przemyśle stoczniowym nie ma on w Polsce racji