Tag "Tomasz Witkowski"
Uczmy młodzież krytycznego myślenia
Odpór dawany bzdurom jest u nas bardzo słaby
Dr Tomasz Witkowski – doktor psychologii, pisarz, publicysta, scenarzysta. Autor artykułów naukowych i popularnonaukowych, publikowanych w kraju i za granicą, oraz kilkunastu książek, z których cztery ukazały się w USA. Założyciel Klubu Sceptyków Polskich, członek Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów. Jest ekspertem w zakresie psychologii, krytycznego myślenia i przenikania pseudonauki do nauki.
Pana nowa książka ma tytuł „Przepędźcie guru, którzy radzą, jak żyć”. Ale czy pan sam nie sytuuje siebie na pozycji guru, który radzi innym, aby nie odchodzić od rozumu?
– Ten tytuł jest rzeczywiście nieprzypadkowy. W filozofii mamy słynny paradoks kłamcy. Jeśli założyć, że na Krecie wszyscy kłamią, to gdy spotkamy Kreteńczyka mówiącego, że wszyscy jego pobratymcy są kłamcami, powinniśmy mu wierzyć, czy nie? Analogicznie, jeżeli mówię: „Przepędźcie guru, którzy radzą, jak żyć”, podążanie za tą radą będzie wbrew tej radzie. Ta książka właściwie od samego tytułu zachęca, by na wszystko patrzeć krytycznie. Nawet na takie rady czy osądy rzeczywistości, które ja proponuję.
Sceptyczna wobec pana też jest ogromna część środowiska polskich psychologów i psychoterapeutów. Stał się pan w tych kręgach wręcz persona non grata.
– Można powiedzieć, że w tej chwili żyję trochę na marginesie tego środowiska. Ono nie jest zainteresowane tym, co mówię. Książka, o której rozmawiamy, została wydana dwa lata temu w Stanach Zjednoczonych. Została przetłumaczona na język koreański, a dopiero w tym roku ukazała się po polsku. Przedmowę do niej napisał wybitny amerykański psycholog Roy F. Baumeister. Od rodzimego naukowca prawdopodobnie nie uzyskałbym takiej rekomendacji.
Może pozycjonowaniem się w roli ostrego krytyka sam wyklucza się pan z tego środowiska?
– W polskim środowisku naukowym szanuje się bardziej osoby, które mogą coś zrobić dla kariery innych naukowców, niż te, które mają coś sensownego do powiedzenia. Ja od wielu lat nie pracuję na uczelni, bo wybrałem drogę popularyzatora nauki. Co za tym idzie, nie jestem w stanie nikomu zagrozić, bo nie będę recenzował doktoratów czy wniosków o granty. W Stanach Zjednoczonych, gdzie znajdują się najwybitniejsze ośrodki badawcze na świecie, sytuacja wygląda zgoła inaczej. Intelektualiści nienależący do akademii mają na nią duży wpływ. Przykładem może być popularyzatorka psychologii Carol Tavris, która jest bardzo szanowana przez amerykańskich akademików, czy w Wielkiej Brytanii Susan Blackmore. W Polsce nie potrafię znaleźć ani jednej osoby spoza akademii, która miałaby na nią podobny wpływ.
Spora część pańskiej książki dotyczy tematu dewaluacji nauk społecznych. Kiedy zaczął pan obserwować ten proces?
– Skończyłem bardzo dobre liceum, w którym nauczono mnie metodologii nauk przyrodniczych. Kiedy trafiłem na Uniwersytet Wrocławski, dowiedziałem się, że jest wiele koncepcji osobowości. Na pytanie, która jest tą prawdziwą, usłyszałem: „To zależy – każdy powinien sam ocenić i wybrać właściwą”. Było to kompletnie sprzeczne z tym, czego mnie dotychczas uczono. W naukach przyrodniczych obowiązuje jedna koncepcja, która najtrafniej opisuje rzeczywistość. I dopóki nie zostanie zastąpiona lepszą, ona obowiązuje. Na studiach okazało się, że w psychologii czegoś takiego nie ma, a dodatkowo wykładowcy zachęcali do samodzielnych wyborów tego, co nam pasuje. To budziło mój sprzeciw. Bo było wbrew temu, co wiedziałem o nauce.
Opór tego środowiska jest co najmniej zastanawiający. Cała nauka opiera się przecież na krytycznym podejściu.
– Dobrze wyjaśnia to teoria rozwoju nauki Thomasa Kuhna. Mówi on, że postęp naukowy nie dokonuje się ewolucyjnie, stopniowo, tylko raczej punktualistycznie, w formie rewolucji. Wygląda to tak, że establishment naukowy skupiony jest wokół jednego paradygmatu i broni go, póki ten paradygmat nie upadnie i nie zastąpi go nowy. Przy czym w naukach społecznych tych paradygmatów jest cała masa i niejednokrotnie są ze sobą sprzeczne. Na przykład psychoanalityk mówi, że wszystkie nasze problemy zależą od relacji z rodzicami w dzieciństwie. A terapeuta poznawczo-behawioralny, że wszystko zależy od naszego myślenia o rzeczywistości. Nie może być tak, że obie koncepcje są trafne. To nie jest prawdziwa nauka.
Jaką metodologią powinni więc posługiwać się badacze społeczni, żeby była ona wiarygodna?
– Metodologia nauk społecznych jest dość ułomna i prawdopodobnie nigdy do końca sobie z tym nie poradzimy. Natomiast najwybitniejsi psycholodzy stosują metodologię empiryczną, w której wnioski płynące z badań są formułowane na podstawie weryfikowalnych dowodów. Jest ona wystarczająco dobra, żeby formułować pewne ogólne prawidłowości. Tymczasem dziś tworzy się je głównie na podstawie sądów ludzi. Zamiast badać ich zachowanie, badamy to, co oni na swój temat mówią. Na przykład pytamy ludzi, jak często i w jakim stopniu odczuwają stres. A potem formułujemy wnioski, jakbyśmy badali obiektywny poziom stresu, którego zbadać jeszcze nie potrafimy.
Czyli badania realnego stanu psychicznego są zastępowane badaniami deklarowanego, niezweryfikowanego stanu. Z czego to wynika?
– Z nieuczciwości samych uczonych, zwykłej chęci pójścia na skróty. Tego typu zachowania są charakterystyczne dla każdego zawodu. Z przedstawicielami nauk społecznych jest jednak o tyle trudniej, że większość ludzi nie zna metodologii badań i przyjmuje za dobrą monetę te bardzo uproszczone wnioski naukowców. Choć one wcale nie dają nam obiektywnych informacji o rzeczywistości.
Psychoterapeuci z jarmarku
W tej chwili psychoterapia jest w ogóle niekontrolowanym procederem Tomasz Witkowski – doktor psychologii, pisarz, publicysta. Autor kilkunastu książek, m.in. „Giganci psychologii. Rozmowy na miarę XXI wieku”. Na co – w świetle coraz częstszych problemów psychicznych społeczeństwa – powinniśmy być teraz szczególnie wyczuleni? – Przede wszystkim powinniśmy pamiętać o bardzo ważnej zasadzie, która obowiązywała jeszcze w starożytności: caveat emptor – kupujący niech się strzeże. Obecnie potrzeba psychoterapii wzbudzana jest w nas głównie przez sprzedawców
Kłamstwo i strach to paliwo polityki
Politycy kłamią, bo są przekonani o swojej moralnej wyższości Dr Tomasz Witkowski – psycholog, publicysta, autor kilkunastu książek, m.in. „Psychologia kłamstwa. Motywy, strategie, narzędzia”. Współpracuje na stałe z „Research Digest” publikowanym przez British Psychological Society. Założyciel Klubu Sceptyków Polskich. Wyobraźmy sobie, że jestem dobrze zapowiadającym się politykiem i właśnie panu obiecuję bon 2000+ na wakacje. Uwierzy mi pan? – Nie. Co powinnam powiedzieć, jaka powinnam być, żeby mi pan uwierzył? – Powinna pani być kimś,
Żniwa pseudonauki
Jeśli jakaś przełomowa metoda została stworzona przez jednego człowieka, to już jest to podejrzane Dr Tomasz Witkowski – psycholog, sceptyk, popularyzator nauki. Współzałożyciel Klubu Sceptyków Polskich, zajmującego się m.in. demistyfikacją pseudonaukowych teorii. Autor m.in. serii „Zakazana psychologia”, której trzeci tom trafił do księgarń. Według badania opinii HealthWave sprzed miesiąca co czwarty Polak nie wierzy w medycynę konwencjonalną, a aż 10% uważa, że szczepionki są szkodliwe. Co więcej, lekarz jest uznawany za autorytet w sprawach zdrowotnych równie często, co Ewa
Hochsztplerka na kozetce
Coraz więcej Polaków korzysta z psychoterapii, tymczasem nie ma przepisów, które chroniłyby ich przed nadużyciami C., psychoterapeutka z Warszawy, anonsuje się m.in. jako „trener, coach i hipnodietetyk”, pomagający w radzeniu sobie z dysleksją, „konfliktami wewnętrznymi” i brakiem motywacji do nauki języków obcych. Na stronie internetowej oferuje indywidualne podejście do klienta, łączące „coaching, hipnoterapię (…), techniki NLP, EFT, edukację psychodietetyczną, radiestezję i pracę z dźwiękiem”. To jednak nie wyczerpuje katalogu metod stosowanych przez C., w „Akademii Neurocoachingu” możemy bowiem wraz