Tag "Zygmunt Solorz"
Atomowe jądra Sasina
Budowa elektrowni jądrowej w Polsce. Najgorsze jest przed nami Informacja o tym, że amerykańska firma Westinghouse zbuduje pierwszą w Polsce elektrownię atomową, pojawiła się najpierw na Twitterze. Pochwalili się tym sekretarz Departamentu Energii w administracji Bidena Jennifer Granholm, premier Mateusz Morawiecki oraz ambasador USA w Polsce Mark Brzezinski. Szczegóły umowy dopinali w Waszyngtonie wicepremier Jacek Sasin oraz minister klimatu i środowiska Anna Moskwa. Koszt inwestycji szacowany jest na 100 mld zł, choć nie brakuje
Dziennikarze ogrywani przez polityków
Pisanie o mediach w Polsce, czyli w gruncie rzeczy także o sobie, zaczyna być szczególną formą masochizmu. Jak jest? Nawet ci, którzy korzystają z mediów doraźnie, widzą, że dziennikarze są skłóceni, podzieleni prawie we wszystkich sprawach i niemiłosiernie ogrywani przez polityków. Co jest tym bardziej wstydliwe, że akurat ta grupa z mądrali nie jest znana. Ale o wiele ważniejsi od polityków są właściciele mediów. Dla nich, choć chętnie mówią o wartościach, najważniejszy jest zysk. Przez lata tresury wychowali sobie usłużnych i dyspozycyjnych dziennikarzy.
Kasiorka za prorządowość
Żyje się coraz trudniej. Nie tylko zwykłym ludziom. Lekko nie mają nawet tacy potentaci jak Zygmunt Solorz. Właściciel Polsatu musi tak żeglować, żeby go nie utopili politycy, których zaniedbał. Dogaduje się więc z każdym. Robi to bardzo zręcznie. Pałeczkę dyrygenta dostają w Polsacie ci, którzy są najmilsi aktualnej władzy. Dorota Gawryluk i Bogdan Rymanowski, poplecznicy PiS, zapewniają mu nie tylko spokój. Jak podaje „Press”, w 2019 r. Grupa Polsat zarobiła 179 mln zł. W 2020 r. trafiła do niej jedna trzecia reklam spółek
Baterie z zapaszkiem
W maju ekipa z Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego złożyła „wizytę” w siedzibie Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej i nic. Jeśli za nic można uznać gwałtowne zniknięcie prezesa Piotra Woźnego. ABW weszła. Prezes przestał być prezesem. O co tu chodzi? Próbuje to rozwikłać Mateusz Cieślak z „NIE”. Niestrudzony tropiciel przekrętów trafił na ślad aktywności biznesowej Marcina Emilewicza. Zbieżność nazwisk z wicepremier Jadwigą nie jest przypadkowa. Tak jak nieprzypadkowe są inne kontakty. Osobisty małżonek pani wice, spółka
Wirus w Polsat News
Był sobie poważny program publicystyczny. „Cztery strony prasy” w Polsat News. Kompetentna prowadząca, Joanna Wrześniewska-Sieger, i dziennikarze mający coś do powiedzenia. Ale nie po to dojna zmiana złapała prezesa Solorza za delikatną część ciała, by nie zamieniać kolejnych programów w propagandową szczekaczkę. Jaki jest najnowszy szczyt bezczelności? Grzegorz Jankowski, wieloletni szef „Faktu”, obrzydliwego brukowca, rozmawiający ze Sławomirem Jastrzębowskim, swoim alter ego z „Super Expressu”. Prymitywne badziewie wcisnęło się do salonu. I puszcza bąki.
Czy PiS zadusi media?
Oni mają do mediów taki stosunek jak do puszczy – wyciąć i zasadzić od początku Jacek Żakowski Czy PiS zadusi media? – Chciałoby! Da radę? – Myślę, że jest to formacja schyłkowa, która głównie będzie potykała się o własny ogon. Będzie szkodziła, oczywiście. Ale z rosnącym kosztem i z umiarkowanym sukcesem. A poza tym, wydaje się, że nie zdążą zbudować i nie dadzą rady zbudować na tyle funkcjonalnego autorytaryzmu, żeby wyhamować fenomen nowych mediów. Nawet jeżeli jakimś sposobem zamordują „Politykę”,
Jankowski – z buta na Superstację
Gdy PiS wydusiło na Solorzu zmianę nastawienia Polsatu do partii, wiadomo było, że to skromny początek zaprzęgania stacji do pisowskiego rydwanu. By załoga nie myślała o buncie, pokazową egzekucję wykonano na Superstacji. Na komisarza wysłano tam Grzegorza Jankowskiego, wieloletniego szefa brukowca „Fakt”. Nikt tak nie zepsuł rynku prasowego jak springerowski produkt. Rekordzista kłamstw i przegranych procesów. Wszystko pod rządami Jankowskiego. I w takie łapy wpadła Superstacja. Jankowski z przytupem i tupetem mówi tam: „Jestem dyrektorem programowym Superstacji i mam dla
Odejścia
Ryszard Bugajski nie żyje – jakby mnie zmroził nagły podmuch wiatru. Byliśmy blisko już na początku lat 70. Ta śmierć nadal szuka sobie we mnie miejsca i nie może go znaleźć. Przez ostatnie lata gniewał się na mnie o jakieś głupstwo, a ja gniewałem się na niego, że się gniewa o takie głupstwo, ale ponad rok temu spotkaliśmy się przypadkiem na dworcu w Poznaniu, usiedliśmy na kawie i wszystko poszło w niepamięć. Zdawało mi się wtedy, że jakby zmalał, zmarniał. Pomyślałem, że może być