Samoloty przewożące podejrzanych o terroryzm krążyły nad Europą Po 11 września 2001 r. Amerykanie utworzyli system tajnych więzień i „mrocznych miejsc”, w których przetrzymują podejrzanych o terroryzm. Rewelacje, że jeden z takich „ośrodków specjalnych” znajdował się w Polsce, z pewnością nie odpowiadają prawdzie. Ale możliwe, że boeingi „Air CIA” z więźniami na pokładzie krążyły nad naszym krajem. Po zamachach z 11 września prezydent Bush i jego współpracownicy przyjęli nową kategorię prawną enemy combatant. Oznacza ona „nielegalnego” nieprzyjacielskiego bojownika, który nie jest żołnierzem, a więc nie przysługują mu prawa konwencji genewskiej. Amerykanie nie zamierzali przetrzymywać pojmanych dżihadystów i przywódców Al Kaidy na swoim terytorium. Wtedy jeńcy korzystaliby z osłony prawa Stanów Zjednoczonych, które zapewnia oskarżonym adwokata, humanitarne traktowanie i uczciwy proces. „Nieprzyjacielscy kombatanci” byli umieszczani w swoistych czarnych dziurach prawnych, np. w kubańskiej bazie US Army – Guantanamo. Najważniejsi dowódcy terrorystów znikali zaś bez wieści. Nie wiadomo, gdzie więziony jest Abu Zubaida, szef operacyjny Al Kaidy, ujęty w Pakistanie w marcu 2002 r., czy Ramzi Binalshibh, jeden z planistów ataku z 11 września. Dziennik „Washington Post” napisał, że obu osadzono w podziemnych celach w Tajlandii, kiedy jednak w czerwcu 2003 r. pojawiły się informacje prasowe na ten temat, przewieziono ich gdzie indziej. Według duńskich tajnych służb, umieszczono ich – przynajmniej na pewien czas – w tajnych więzieniach CIA w Europie (być może w bazie Bond Steel w Kosowie). Nieznany jest także los okrutnego Chalida Szejka Mohammeda, głównego architekta zamachu z 11 września, który własnoręcznie podciął gardło porwanemu amerykańskiemu dziennikarzowi. Mógł on trafić na samotną wyspę Diego Garcia na Oceanie Indyjskim. W każdym razie przesłuchujący oficerowie nie przebierają w środkach, aby uzyskać zeznania. Szejk Mohammed długo milczał – wprawił się w swoisty trans, recytując wersety Koranu. Jednak tak długo podtapiano go w beczce z wodą, aż zaczął „śpiewać”. Taka tortura wodna, zwana waterboarding, uważana jest za skuteczną. Podobno to ona sprawiła, że Mustafa al-Hawsawi, bankier Osamy bin Ladena, wydał bombiarzy wysłanych przez Al Kaidę do Europy Zachodniej. Ale Centralna Agencja Wywiadowcza zajmuje się tylko najważniejszymi terrorystami, mniej więcej trzydziestoma. Innych przekazuje swoim sojusznikom. Były funkcjonariusz CIA, Robert Baer, opowiada: „Jeśli chcemy, aby jeniec został twardo przesłuchany, wysyłamy go do Jordanii. Jeśli chcemy, aby go torturowano – do Syrii. Jeśli zaś wolimy, aby nigdy nie wrócił – to do Egiptu”. Do tego ostatniego kraju trafił egipski duchowny, Hassan Osama Nasr, znany także jako Abu Omar, weteran wojny w Bośni, podejrzewany przez Amerykanów o wspomaganie terrorystów. W lutym 2003 r. Abu Omar uprowadzony został z ulicy w Mediolanie. Dopiero w maju 2004 r. zadzwonił do swej rodziny we Włoszech z Kairu. Żalił się, że funkcjonariusze egipskich sił bezpieczeństwa dręczyli go w celi. Omara zamykano w chłodni, tak że jego zdrowie zostało zrujnowane. Został na krótko zwolniony, kiedy jednak egipskie służby specjalne dowiedziały się, że dzwonił do Włoch, aresztowały duchownego ponownie, po czym słuch po nim zaginął. Prokuratura włoska zamierza wystąpić z wnioskiem do władz Stanów Zjednoczonych o wydanie 22 agentów CIA odpowiedzialnych za ten polityczny kidnaping. W przypominającej grób celi więzieniu w Damaszku cierpiał przez prawie rok obywatel kanadyjski Maher Arar. Bito go kablem, aby przyznał, że jest członkiem Al Kaidy. Został w końcu zwolniony, gdy rząd Kanady zaprotestował i Amerykanie zorientowali się, że zaszła pomyłka. Nie ulega kwestii, że do przewożenia tych specjalnych więźniów CIA używa flotylli specjalnych samolotów, zwanych niekiedy ironicznie „Air CIA”. Już w maju 2005 r. serwis informacyjny ABC wytropił tajne samoloty gulfstream V i boeing 737 na lotnisku polowym w Karolinie Północnej. Londyński dziennik „The Guardian” obliczył, że w brytyjskiej przestrzeni powietrznej „Air CIA” odbyła 210 lotów z więźniami. Władze Danii twierdzą, że amerykańskie samoloty specjalne od 2001 r. 12 razy naruszyły granice ich kraju. Rząd w Madrycie sprawdza podane przez media informacje, że od stycznia 2004 do stycznia 2005 r. samoloty przewożące więźniów korzystały z lotniska na Majorce. Być może jednak w przyszłości takich lotów będzie mniej. Według niektórych informacji, CIA,
Tagi:
Jan Piaseczny