Tako rzecze… Tomasz Nałęcz

Tako rzecze… Tomasz Nałęcz

Motto: Poseł ma konstytucyjne prawo mówienia rzeczy mądrych i głupich. „Gazeta Wyborcza”, 2-3.03.2002 JAKO LEWICOWIEC Partia wzięła się raczej z chęci przebywania w gronie ciekawych, sympatycznych ludzi, choć oczywiście legitymacja ułatwiała awans. „Gazeta Wyborcza”, 30.10-01.11.1993 Gdy wybuchła „Solidarność”, a potem stan wojenny, byłem bardzo zajęty sprawami domowymi. Urodził mi się syn, który był dzieckiem alergicznym. Do polityki nie miałem głowy. „Gazeta Wyborcza”, 30.10-01.11.1993 Z SdRP wypłukał mnie aparat. „Gazeta Wyborcza”, 30.10-01.11.1993 Kombatanctwo jest dla ludzi bardzo ważne. Rzeczywiście wielu ludziom przeszkadzało oddychanie tym samym powietrzem, co dawni członkowie PZPR. Traktowano mnie jak chorego na AIDS. „Gazeta Wyborcza”, 30.10-01.11.1993 Będąc w opozycji, Sojusz nabrał socjaldemokratycznych rumieńców i porzucił swoją liberalną bladość. „Gazeta Wyborcza”, 30.04-03.05.1999 Jako opozycjonista… Od wielu lat domagamy się jak najmniejszego wpływu państwa na kwestie obyczajowe. Widzimy potrzebę nowelizacji ustawy antyaborcyjnej, która dziś nie pozwala kobiecie na podjęcie decyzji o macierzyństwie. „Głos Wybrzeża”, 8.05.2001 …i jako współrządzący koalicjant Jest to sprawa, w której Polacy są bardzo podzieleni i w której nie uda się zdobyć większości. A ponieważ widzę o wiele pilniejsze problemy (…), chciałbym zostawić sprawę aborcji tak, jak była uregulowana do tej pory. „Słowo Ludu”, 17.06.2003 O korupcji… Skuteczność polityków odpowiedzialnych za ściganie korupcji stała się wielkim atutem kampanii wyborczej. Publiczne manifestowanie walki z korupcją musi podobać się wyborcom. „Głos Wybrzeża”, 19.07.2001 …i przed następną kampanią To, co dzisiaj nas boli, zniesmacza, odpycha i brzydzi, czyli odchylanie trupiego całunu i zaglądanie w twarz korupcji, zostanie uznane za początek skutecznej walki z korupcją. „Życie Warszawy”, 31.12.2004 „Wprost” forever? Sprawa Aleksandra Małachowskiego jest zupełnie odrębną kwestią i nie ma wpływu na moje publikacje we „Wprost”. „Trybuna”, 20.03.2003 Marek Król nazwał AM osobą chorą psychicznie. Sprawa współpracy z tygodnikiem wróciła w 2005 r., gdy redakcyjnym kolegą TN został B. Wildstein. O POLITYKACH Kiedy się dzisiaj patrzy na garnitury, koszule, fryzury i perfumy Andrzeja Leppera, to przy nim taki Ludwik Dorn, w garniturze kupionym w pierwszym lepszym sklepie i na pewno bez uprzedniego przymierzenia, wygląda jak polityczny outsider. Gdyby zamienić hasło Samoobrony: „Oni już byli, oni nakradli i muszą odejść” na hasło: „Głosujcie na polityków nieudrapowanych i nieuczesanych”, to Dorn lepiej tu pasuje. „Życie Warszawy”, 31.12.2004 Dziwię się, że Andrzej Lepper ten swój wizerunek swobodnie hasającego wierzchowca polskiej polityki chce zamienić na wizerunek upolowanej w sali kolumnowej krowy. „Słowo Ludu”, 13.01.2005 O kandydowaniu AL do Komisji Śledczej. Łowczym jest na przykład poseł Roman Giertych. Z tym że idąc tropem tych porównań, trzeba sobie też powiedzieć, że ci myśliwi jadą przez teren, gdzie jest dużo zwierzyny. Najczęściej strzelają do drapieżników, choć niepotrzebne strzały do tubylców też im się zdarzają. Jak mówię o tubylcach, to myślę o bezwzględnym ataku na Jolantę Kwaśniewską. „Gazeta Wrocławska/Słowo Polskie”, 13-14.11.2004 O Komisji Śledczej ds. Orlenu. Pan poseł Florek zaistniał w telewizji, głównie pokazując gołą pupę w programie reality-show. „Życie Warszawy”, 31.12.2004 Nie pytaj, komu bije dzwon chamstwa. Bije on tobie. „Gazeta Wyborcza”, 2-3.03.2002 Na pytanie, czy bojkotować nieparlamentarne wypowiedzi, podczas debaty, czy Leon Kieres jest prawdziwym Polakiem. EROS NA JĘZYKU Mój romans z polityką nie trwa długo. (…) Jak człowiek pracuje na uniwersytecie i uczy już prawie od ćwierć wieku, robi habilitację, to się mówi, że albo czas na jakiś romans z kobietą, albo z polityką. Ja nie jestem spragniony pozamałżeńskich przygód, więc wybrałem politykę. „Businesman”, 10.2004 Nie będzie małżeństwa z SLD. Nie zamierzamy iść do łóżka z kimś chorym na AIDS. „Życie Warszawy”, 23.01.2005 Posłowie mają pokusę, żeby dopytać o sprawy niezwiązane z głównym wątkiem. Ja stosuję zasadę przeniesioną z podręczników seksuologii: do przyjęcia jest to, co odpowiada obojgu partnerom. „Super Express”, 06.06.2003 O pracy komisji ds. afery Rywina. * Tomasz Nałęcz: profesor historii na UW. Należał do PZPR (1970-1990). Przeszedł do SdRP (był jej wiceprzewodniczącym), w 1991 r. odszedł. Od 1993 do 2004 r. członek UP. Obecnie w SdPl. Wicemarszałek Sejmu, przewodniczący pierwszej Komisji Śledczej – ds. afery Rywina.   Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2005, 23/2005

Kategorie: Kraj