W III RP podsłuchy obalały rządy. A teraz? Po raz pierwszy w historii po 1989 r. mamy do czynienia ze zorganizowanym z zewnątrz – w sensie rozmówców – nielegalnym podsłuchem. Ten aspekt dotyczy próby takiego zamachu stanu, zamachu na polskie państwo czy obalenia rządu poprzez nielegalne metody. Są podstawy, by sądzić, że ten proceder był dobrze zorganizowany, trwał długo i dotyczył kilku miejsc. To dobrze zorganizowane przestępstwo miało na celu permanentne podsłuchiwanie polityków partii rządzącej. Donald Tusk na konferencji prasowej, 16 czerwca 2014 r. Potajemne nagrywanie rozmów, a potem ich ujawnianie to polska specjalność. W III RP co kilka lat wybuchała jakaś afera związana z publikowaniem nagrań, które nigdy nie miały ujrzeć światła dziennego. Dokonywali ich różni spece – oficerowie służb specjalnych, dziennikarze, osoby postronne. Z jakim efektem? Z takim, że tajne nagrania obalały w Polsce rządy, ale i wynosiły je do władzy. Przeglądając bardzo obszerny katalog ujawnionych tajemnic, warto pamiętać o 4 czerwca 1992 r. Kiedy upadał nieudolny rząd Jana Olszewskiego, do Sejmu przyjechał Lech Wałęsa, aby być przy operacji odwołania premiera i zastąpienia go Waldemarem Pawlakiem. Razem z Wałęsą przyjechała też prezydencka ekipa telewizyjna, by dokumentować ważne wydarzenie. I jej nagrania, również te z narad Wałęsy z liderami klubów sejmowych, posłużyły później do zmontowania filmu „Nocna zmiana”. Innymi słowy, Wałęsa, zupełnie niechcący, nakręcił film na siebie. Ów film stał się bardzo szybko niezbędnikiem polskiej prawicy, elementem służącym budowie legendy rządu obalonego w wyniku spisku sił bojących się lustracji. Olin i Rywin Jeżeli mowa o spiskach, to na przełomie lat 1995-1996 polską sceną polityczną wstrząsała inna afera – afera Olina. Czyli oskarżenie Józefa Oleksego o to, że był rosyjskim szpiegiem, właśnie owym Olinem. W tej aferze tajnych nagrań jeszcze nie mieliśmy, ale już się pojawiały. W dwojakiej formie. Po pierwsze, jako przecieki do różnych gazet, które budowały atmosferę zagrożenia. Media cytowały za tajemniczym informatorem: kontrwywiad ma nagraną rozmowę Oleksego z rosyjskim agentem Ałganowem, podczas której padają słowa: „Musimy zmienić formę kontaktów”. Później, jak się okazało, żadnych takich nagrań nie było, tajemniczy informator oszukał dziennikarzy. Po drugie, istniało nagranie spotkania Mariana Zacharskiego z Ałganowem, podczas którego panowie pili wódkę i rozmawiali o różnych sprawach, w tym o Oleksym. Niczego wielkiego nie usłyszeliśmy, a w pewnym momencie nagranie się skończyło. Jak zarzekał się Zacharski, dopiero wtedy padły najważniejsze informacje. Nie usłyszeliśmy ich, bo polski as miał jakoby kiepski magnetofon. Ale i to wystarczyło, by złamać Oleksemu karierę. W sferze nagrań przełomem okazał się rok 2002. Wtedy to doszło do spotkania Lwa Rywina z Adamem Michnikiem i dziwnej propozycji producenta filmowego. Rozmowę nagrał Adam Michnik, słyszymy, jak Rywin proponuje w niej deal – on załatwi ustawę medialną, jaką chce Agora, a w zamian tajemnicza „grupa trzymająca władzę” zainkasuje 35 mln zł. Nagranie spowodowało powołanie komisji śledczej, która miesiącami sprawę wałkowała. W jej wyniku zmasakrowany został SLD, spadając do poziomu kilku procent poparcia, zatrzymała się kariera Leszka Millera, a rozkwitły dwie prawicowe partie – Platforma Obywatelska oraz Prawo i Sprawiedliwość. Taśmy po raz pierwszy zmieniły Polskę. Od tej pory nagrywanie stało się modne i co jakiś czas wyskakiwała kolejna afera. Beger i Oleksy po raz drugi We wrześniu 2006 r. światło dzienne ujrzały tzw. taśmy Renaty Beger. To był czas rozpadu koalicji PiS-Samoobrona-LPR i gorączkowego szukania przez ekipę Jarosława Kaczyńskiego sejmowej większości. Jednym ze sposobów na tę większość była próba rozbicia Samoobrony i przeciągnięcia na stronę rządu grupy jej posłów. W tym celu w pokoju hotelowym Renaty Beger rozmawiali z nią wysłannicy Kaczyńskiego: Wojciech Mojzesowicz i Adam Lipiński, wiceszef PiS. Rozmowy ukrytą kamerą zarejestrowali na prośbę Beger dziennikarze TVN. I pokazali w programie „Teraz My!”. Zobaczyliśmy, jak Lipiński kupuje Beger obietnicami stanowisk i wykupu partyjnych weksli. Program wywołał burzę. „Jestem poruszony zawartością tych taśm. Dziękuję dziennikarzom za wspieranie demokracji poprzez ujawnienie kompromitującego przypadku skandalicznej
Tagi:
Robert Walenciak