Do urlopów tacierzyńskich jak w krajach skandynawskich jeszcze nam daleko, ale rodzice z USA mogą Polakom zazdrościć Włączanie młodych ojców w obowiązki domowe trwa. Od 1 stycznia 2010 r. świeżo upieczony ojciec nie wykręci się już od opieki nad dzieckiem, zapewniając, że musi iść do pracy, więc wstawanie w nocy jest nie dla niego. Może – i powinien – zostać w domu na urlopie ojcowskim (zwanym powszechnie tacierzyńskim), na razie tygodniowym, a od 2012 r. – dwutygodniowym. Historycznie urlop macierzyński był wprowadzany nie po to, aby zapewnić opiekę nad dzieckiem, ale by zmniejszyć umieralność kobiet po porodzie, pozwalając im na wydobrzenie w okresie połogu. Tym samym nie dotyczył ojca, bo to nie on znosił trud bycia w ciąży i rodzenia dziecka. Nie on także karmi piersią – na tyle jeszcze natury nie udało się ujarzmić. Jednak mężczyźni starają się być z maluchami od pierwszych chwil. – Biorąc pod uwagę popularność porodów rodzinnych w Polsce, można przypuszczać, że młodym ojcom naprawdę zależy na kontakcie z nowo narodzonym dzieckiem, i dobrze, że państwo ich w tym wspiera – mówi Julia Kubisa z Fundacji MaMa. Można i dłużej Wbrew pozorom możliwości dla młodych ojców jest nieco więcej niż tylko te siedem nowych, ustawowych dni wolnego. Nowelizacja prawa przedłużyła urlopy macierzyńskie do 20 tygodni w przypadku urodzenia jednego dziecka (jeśli urodzą się bliźnięta, matka dostaje 31 tygodni wolnego). Jednak w istocie mama może wrócić do pracy już po 14 tygodniach, pozostawiając resztę pełnopłatnego urlopu tacie. Dodatkowo do puli urlopu macierzyńskiego doszły dwa tygodnie fakultatywnego urlopu (ma on być stopniowo przedłużany aż do sześciu tygodni), w czasie których jedno z rodziców może zostać z dzieckiem lub np. zdecydować się na pracę na część etatu. Rodzice mają także wybór, kto z nich pójdzie na urlop wychowawczy – maksymalnie trzyletni. Ustawodawca dopuszcza nawet możliwość korzystania z urlopu macierzyńskiego jednocześnie przez oboje rodziców lub opiekunów dziecka, nie dłużej jednak niż przez trzy miesiące. Urlop wychowawczy jest bezpłatny, budżet państwa pokrywa jedynie ubezpieczenie społeczne, a w razie dochodów poniżej 504 zł na członka rodziny – dodatek wychowawczy w wysokości 400 zł. Urlopy dla ojców są istotne z dwóch powodów. Po pierwsze, mają na celu zwiększenie ich udziału w opiece nad dzieckiem. Nie da się oczywiście ustawowo uregulować stosunków panujących w domu. To, jak rodzice podzielą między siebie obowiązki związane z opieką nad niemowlęciem, zawsze w ostatecznym rozrachunku będzie ich sprawą. Trudno jednak wymagać od ojca pełnego zaangażowania w opiekę, kiedy malucha widuje on wieczorami i w weekendy. Oczywiście wiele zależy też od samych mam. Na szczęście pokolenie dzisiejszych 20- i 30-latków coraz rzadziej ma skłonność do upierania się: „zrobię to lepiej”. Nasze mamy i babcie często nie dopuszczały mężów do opieki nad dzieckiem, wychodząc z założenia, że same zrobią wszystko lepiej, szybciej, sprawniej, czyściej. Tata, chcąc nie chcąc, stawał się rodzicem weekendowym i zyskiwał bliższy kontakt z dzieckiem dopiero w czasie, gdy wyrosło już ono z pieluszek i mogło powędrować na spacer. Drugi aspekt ojcowskiego urlopu to zmiana spojrzenia pracodawców na zatrudnianie młodych kobiet. Dwudziestokilkulatka często wydaje się pracodawcy niepewną inwestycją. Od trzeciego miesiąca ciąży nie można jej zwolnić, a przyszła mama w każdej chwili ma prawo iść na chorobowe i nie wracać aż do końca urlopu macierzyńskiego. Ustawowa pomoc dla kobiet paradoksalnie zwraca się nieraz przeciwko nim – pracodawcy obawiają się, że ewentualna ciąża pracownicy zwiąże im ręce. I choć tydzień czy dwa urlopu ojcowskiego nie zrewolucjonizują rynku pracy, to przynajmniej w pewnym stopniu uświadamiają pracodawcę, że i mężczyznę czekają urlopy i zwolnienie z powodu opieki nad dzieckiem. Jak dotąd wciąż wielu pracodawcom młoda kobieta wydaje się o wiele bardziej „ryzykownym” pracownikiem niż jej rówieśnik. U sąsiadów Jak radzą sobie z macierzyństwem i ojcostwem inne kraje? W Unii Europejskiej urlop ojcowski nie jest jeszcze obowiązkowy, ale taki projekt co kilka miesięcy powraca do dyskusji. Jedyną regulacją jest na razie obowiązkowe minimum dotyczące mam – 14 tygodni urlopu macierzyńskiego. Większość krajów rozszerza te przepisy i włącza w nie mężczyzn. Największe rewolucje szykuje obecnie Wielka Brytania. Do tej pory
Tagi:
Agata Grabau