Technokrata na ołtarzach

Technokrata na ołtarzach

Papież kanonizował ks. Escrivę de Balaguera, założyciela Opus Dei – organizacji mającej swoich członków w elitach wielu krajów Na rekordową liczbę 465 świętych wyniesionych na ołtarze przez Jana Pawła II tylko trzech ściągnęło do Watykanu podobne tłumy. Pierwszym był Polak, Maksymilian Kolbe, drugim ojciec Pio, trzecim – kanonizowany w ostatnią niedzielę, Hiszpan Jose Maria Escriva de Balaguer, twórca Opus Dei (Dzieła Bożego). Ponad 300 tys. osób z całego świata śledziło ceremonię na siedmiu gigantycznych telebimach. „Założyciel”, jak nazywają go najchętniej członkowie organizacji, napisał o niej: „Będziemy morzem bez brzegów”. Plac św. Piotra i okolice przypominały w dniu kanonizacji o tej przepowiedni. 74 lata po założeniu przez 26-letniego ks. Escrivę w październiku 1928 r. Opus Dei owo stowarzyszenie, dla którego członków drogą do zbawienia ma być praca wykonywana z maksymalnym profesjonalizmem i kompetencją, stało się w wielu krajach jedną z wpływowych elit. Nazywają ich często zakonem technokratów, chociaż zakonem nie są. Organizacja składa się z 84 tys. osób świeckich (nie licząc setek tysięcy współpracowników), z których tylko niewielka część prowadzi życie na pół zakonne, oraz z 1,7 tys. księży. Co roku przybywa tysiąc członków. Z powodu niemal konspiracyjnych metod działania nazywano ich też często piątą kolumną Pana Boga, czarną (ale też białą masonerią) lub nawet ośmiornicą. Dziś Dzieło, choć nadal zachowuje skłonność do działania w cieniu, wydaje w Polsce ilustrowany „Biuletyn Informacyjny”, a numer biura informacyjnego jest już w książce telefonicznej. Przyciąganie elit Członkowie Opus Dei to zazwyczaj ludzie wybitni w swej dziedzinie, niezależnie od tego, czy będzie to bankier, czy najlepszy fryzjer w mieście. Zajmując wysoką pozycję zawodową, mają duże możliwości oddziaływania. Prowadzony przez Dzieło Boże Uniwersytet Navarry w Pampelunie, który od 40 lat stanowi fabrykę kadr organizacji i w którym 44% studentów pochodzi z niezamożnych rodzin i z Trzeciego Świata, jest jednym z najdoskonalszych w Europie – oceniają władze Unii Europejskiej. Działający na bazie tego uniwersytetu Instytut Wyższych Studiów Menedżerskich (IESE) od 40 lat kształci profesjonalistów kontraktowanych na pniu przez koncerny. 7 tys. absolwentów IESE pracuje dziś na kluczowych stanowiskach w ponad 3 tys. firm w 40 krajach. W Polsce, gdzie „świecki zakon” zaczął działać za czasów rządu Tadeusza Mazowieckiego, ma 300 członków, ok. tysiąca współpracowników oraz siedmiu księży. Do Opus Dei należał chadecki premier Włoch, Emilio Colombo, i prezydent Portugalii, gen. Ramalho Eanes. Przywódca włoskiej prawicy chadeckiej, Giulio Andreotti, siedmiokrotnie stający na czele rządu i przez 30 lat trzymający w ręku wszystkie nici władzy w Italii, powiedział kiedyś, że książką, którą zawsze ma na nocnym stoliku, jest dzieło programowe Escrivy de Balaguera „Droga”. Nowy święty, który mówił, że powołał Opus Dei pod wpływem natchnienia, jakiego doznał podczas modlitwy, jako cel wyznaczył uświęcenie świeckiej społeczności. Postanowił to osiągnąć przez przyciąganie elit. W pierwszym statucie Opus Dei, zatwierdzonym przez Piusa XII w 1950 r., napisał: „Pracować ze wszystkich sił, aby klasa, która nosi miano intelektualistów i nie ma sobie równych tak pod względem stanowisk, jakie sprawuje, jak pod względem prestiżu społecznego, którym się cieszy, uznała za swoje nauki Chrystusa”. Ważne jest – podkreślał paragraf 15. statutu – aby członkowie Dzieła – „funkcjonariusze administracji publicznej lub uniwersytetów i instytucji świeckich, a także przedstawiciele wolnych zawodów (…) lub ludzie zajmujący się handlem i działalnością gospodarczą” uprawiali swój zawód bądź sprawowali urząd „w sposób doskonały, szerząc uczucia chrześcijańskie”. Mieli przy tym spełniać swą misję dyskretnie, poprzez „milczące i niejawne działanie”, „z obcymi mówić o Opus Dei ostrożnie”, niczym się na zewnątrz nie wyróżniając. Escriva ostrzegał: „Uważaj, co mówisz i do kogo. Bo klepanie bez zastanowienia (co dotyczyło również modlitwy), to pusty hałas, łomotanie w blachę!”. Święta bezczelność Konspiracyjne odruchy „Założyciela” mają zapewne przyczynę w sytuacji, w jakiej tworzono Dzieło. Hiszpania podzielona była na dwa wrogie obozy. Działalność Escrivy przerwała w 1936 r. okrutna po obu stronach wojna domowa, w której republikanie wybijali duchowieństwo, utożsamiane z nacjonalistyczną prawicą powstałą przeciwko Republice. Escriva musiał uciekać. W 1938 r., na rok przed zwycięstwem

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2002, 40/2002

Kategorie: Kościół