Telewizja Wildsteina

Telewizja Wildsteina

TVP zawsze była polityczna. Ale też nigdy, jak pamiętam, sytuacja nie była tak fatalna jak teraz Bolesław Sulik – reżyser, emigrant polityczny, do Polski wrócił na stałe w roku 1991, autor m.in. filmu „In Solidarity”. Obecnie pracuje w Agencji Filmowej TVP, gdzie szefuje komórce oceniającej scenariusze filmowe. Wcześniej był członkiem Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji oraz Rady Nadzorczej TVP SA. – No to telewizja publiczna ma nowego prezesa – Bronisława Wildsteina… – Tak naprawdę jest to ukoronowanie zupełnie bezwstydnej operacji. Zaczęło się od uchwalenia ustawy o Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji, potem było nocne powołanie Rady Nadzorczej TVP, aż wreszcie mieliśmy, o czym pisały gazety, spotkanie Jarosława Kaczyńskiego z Bronisławem Wildsteinem i jakieś wspólne uzgodnienia. Czyli jest to nominacja czysto polityczna. Wcześniej Wildstein, jako publicysta, Kaczyńskiego chwalił… Teraz, na końcu operacji, lider PiS wyciągnął go z rękawa. – Jaki to będzie prezes? – Doświadczenie w kierowaniu instytucjami ma niewielkie. Był krótkotrwałym szefem pisma „Kontakt” w Paryżu, a potem szefem Radia Kraków. Nigdzie nie zapisał się dobrze. Życzę jak najlepiej TVP, wobec tego i jemu, ale oczekiwań dużych nie mam. – A sama TVP – jest publiczna czy partyjna? – Zawsze była polityczna. Ale też nigdy, jak pamiętam, sytuacja nie była tak fatalna jak teraz. Ja już po prostu wiem z własnego doświadczenia, że przy każdej zmianie politycznej zaczyna się od tego, że mówi się, że trzeba odpolitycznić telewizję publiczną. I za każdym razem „odpolitycznia” się ją, upolityczniając jeszcze intensywniej i jeszcze bardziej jednoznacznie. – Jak wygląda ten cały mechanizm? – Nieszczęściem jest, że PiS przekreśla doświadczenia lat poprzednich, że zaczynamy od czystej karty. W sytuacji, kiedy nie buduje się tradycji praktyki demokratycznej, nie ma innego odniesienia niż interesy partyjne, niezależnie od tego, co się mówi. Bo tak to się kończy. A nigdy nie było to aż tak brutalnie zademonstrowane jak teraz. IM NIŻEJ, TYM LEPIEJ – Czego więc się spodziewacie teraz w TVP? – Ja i moi koledzy – rzemieślnicy, ci którzy naprawdę robią programy – spotykamy się na korytarzach, rozmawiamy i narzekamy na to, co się dzieje. Sytuacja w TVP jest taka, że im niżej, tym lepiej. Głównym atutem telewizji publicznej jest bardzo duży rezerwuar umiejętności fachowych. Operatorzy, montażyści, kierownicy produkcji, dziennikarze – to są ludzie, którzy nie tylko znają swój fach, ale chce się im pracować. I to w sytuacji często absurdalnej. – Jak to – absurdalnej? – Mam wrażenie, że w TVP wszystkie decyzje, i te jakoś tam słuszne, i niesłuszne, są podejmowane w sposób zupełnie przypadkowy, nie wiadomo jaki. Weźmy Agencję Filmową, gdzie pracuję: czytamy tu scenariusze, projekty filmów, recenzujemy je, piszemy rekomendacje, potem odsyłamy do zwierzchników i do anten. I okazuje się, że nasze sugestie bardzo często w ogóle nie są brane pod uwagę, dobre projekty są zatrzymywane, natomiast wracają – do realizacji – projekty, które myśmy uznali za gorsze. Jakie są mechanizmy decyzyjne – ja już nie wiem… W każdym razie jest to sytuacja demoralizująca. – Czy telewizja publiczna jest skazana na bycie łupem? – Tak to wygląda. Więc dziś ludzie pracujący w telewizji nie są pewni swojej przyszłości, kariery zawodowej; to atmosfera, w której bardzo łatwo o rozwój intryg, podejrzeń. Co nie znaczy, że nie powstają dobre filmy. Bo powstają! Ale atmosfera jest fatalna. – Gdzie zatem tkwi błąd, że TVP wciąż wpada w spiralę upartyjnienia? – Podstawowym błędem w systemie naszej telewizji publicznej, chociażby w porównaniu z BBC, jest to, że ludzie, którzy kierują telewizją, przychodzą z zewnątrz. U nas, niestety, jest to reguła. Dworak był od niej wyjątkiem. Dlatego jak wypadło na niego, czuliśmy pewną ulgę. Niestety Janek Dworak, którego znam od dawna, skupił się na tym, że przyjmował odpowiedzialność za cudze decyzje. A własnych miał niewiele. W ten sposób bałagan się powiększał. – A jak to powinno być ustawione? Jak powinna funkcjonować TVP? Żeby można było powiedzieć: oto telewizja publiczna, która jest telewizją wszystkich. – Telewizja publiczna powinna przede wszystkim ustanawiać pewne standardy. I to zarówno w rozrywce, jak i w programach poważnych. Jeśli chodzi o programy tzw. wysokiej kultury, choć nie lubię tego określenia,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 20/2006, 2006

Kategorie: Wywiady