Teraz Chiny

Teraz Chiny

Prezydent Francji Emmanuel Macron odwiedził Chiny. Towarzyszyli mu reprezentanci francuskiego biznesu. Wracając, stwierdził, że Europa musi częściowo zrzucić zależność od USA. Nic to nadzwyczajnego. Ale oto ekipa nad Wisłą wyczuła okazję do pokazania światu bezwarunkowej miłości do Ameryki.   Mieliśmy więc zawody w atakowaniu Macrona, kto go potępi z większym zapałem. Cóż, tym razem palma pierwszeństwa należy się Janowi Dziedziczakowi, sekretarzowi stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Oto jego słowa: „Ta wypowiedź powinna się spotkać wyłącznie z oburzeniem. Mamy do czynienia ze skrajną nielojalnością Francji wobec świata zachodniego. Uderza mnie też niewyobrażalna głupota prezydenta Republiki”.  Szanowni Państwo, to nie pokrzykiwanie działacza kółek rolniczych gdzieś z powiatu, lekko nietrzeźwego, to są słowa wysokiego urzędnika w KPRM, jeszcze niedawno wiceministra spraw zagranicznych. Jeżeli tacy ludzie tam pracują, to jakiej dyplomacji możemy się spodziewać? Aha, wspomnieliśmy o Chinach… Pół MSZ opowiada, że nowym ambasadorem w Pekinie będzie Jakub Kumoch, do niedawna szef Biura Polityki Międzynarodowej Kancelarii Prezydenta RP w stopniu sekretarza stanu. Z tego stanowiska odwołany w styczniu 2023 r.  Okoliczności odwołania Kumocha wciąż są dobrze pamiętane. Otóż w listopadzie 2022 r., po tym jak na Przewodów spadły rakiety, prezydent Andrzej Duda odbył telefoniczną rozmowę z prezydentem Macronem. Przez siedem minut ze swadą opowiadał, co się zdarzyło i jakie jest polskie stanowisko w tej sprawie. Rzecz w tym, że jego rozmówcą nie był prezydent Francji, tylko dwaj rosyjscy pranksterzy, pracujący dla Kremla. To była druga taka rozmowa, w której Duda został oszukany. Wcześniej Rosjanie podszyli się pod sekretarza generalnego ONZ. Rosjanie wyśmiewali Dudę przed całym światem. Prezydent zapowiedział więc kontrolę w swoim biurze i konsekwencje wobec tych, którzy zawinili. Jako pierwszy kancelarię opuścił Piotr Gillert, dyrektor Biura Polityki Międzynarodowej. Uznano zatem, że to on odpowiada za skandal. Ale Kumoch temu zaprzeczał. W końcu odszedł i on. Tłumaczył na Twitterze, że o zamiarze odejścia poinformował prezydenta już w październiku (czyli przed feralną rozmową), a odchodzi, bo nawał obowiązków powoduje, że nie ma czasu spotkać się z dziećmi. „Sytuacja rodzinna i rozłąka z najbliższymi okazała się dla mnie i moich dzieci sprawą nie do przezwyciężenia – pisał. – Musiałem wybrać, między obecnymi obowiązkami wobec państwa oraz byciem ojcem”. Znaczy się, to on wybrał i zadecydował. Że woli pracować mniej.  Teraz, z takim bagażem, Kumoch ma jechać do Chin. Do tego dochodzi jego życiorys – pracę w rządzie zaczynał w Ośrodku Studiów Wschodnich, potem wyjechał do Moskwy, jako dziennikarz PAP. I dopiero później znalazł się w MSZ. Pytań nasuwa się kilka: jak Pekin odbierze nowego ambasadora? Czy jako wysłannika prezydenta? Czy raczej wysłannika kogoś innego? Albo jako człowieka, któremu wciąż coś się zdarza, więc znaleziono mu na otarcie łez daleką placówkę. Rodzinną, jak najbardziej. Choć w sumie, jeśli spojrzeć, jak ambasada ChRL w Warszawie potraktowała premiera Morawieckiego, chyba nie ma to już znaczenia. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 17/2023, 2023

Kategorie: Aktualne, Kronika Dobrej Zmiany