Pan Radosław S. Czarnecki w PRZEGLĄDZIE (nr 31) przekonuje, że „w interesie Polski i Polaków wcale nie leży silna, europejska Ukraina”. Uzasadniając tę tezę (w moim przekonaniu jak najbardziej błędną), wypacza przy okazji myśl Giedroycia. Wbrew przekonaniu p. Czarneckiego ani Giedroyc, ani Mieroszewski, ani nikt ze środowiska paryskiej „Kultury” nie twierdzili, że niepodległa Ukraina, Białoruś i Litwa mają stanowić „kordon sanitarny Zachodu przed Rosją”. Wiem to nie tylko z lektury „Kultury”, ale także z korespondencji z Giedroyciem i z osobistej z nim rozmowy. Tak myśl Giedroycia odczytali – przepraszam p. Czarneckiego – ideolodzy PiS, którzy ów kordon sanitarny chcieli przedłużyć jeszcze o Gruzję. Giedroyc nie był rusofobem! Zapewne pod wpływem Mieroszewskiego, ale też w wyniku własnych przemyśleń, Giedroyc uważał, że niepodległa Ukraina (także Białoruś) jest potrzebna do dwóch celów. Po pierwsze, aby przestać być polem walki między Polską a Rosją. Od końca XVII w. aż po traktat ryski walka ta kończyła się dla Ukrainy podziałem między Polskę a Rosję, a dla Polski przy okazji nieszczęściem. W ostatnich kilkunastu miesiącach rolę Polski przejęła Unia Europejska, jak dotąd ze skutkiem podobnym. Po drugie, zdaniem Giedroycia, Rosja bez Ukrainy, Białorusi, w mniejszym stopniu także bez państw bałtyckich, przestaje być imperium, ze wszystkimi tego konsekwencjami. Tylko nieimperialna Rosja ma szansę stać się demokratycznym, stabilnym, przewidywalnym państwem. A taka Rosja potrzebna jest Polsce, Europie i światu. To tyle, jeśli idzie o myśl Giedroycia. Co jest alternatywą dla „silnej, europejskiej Ukrainy”? Ukraina nieeuropejska, niestabilna, orientująca się na Wschód, a nie na Zachód. Ukraina pogrążona w chaosie. Czy to jest w interesie Polski? Czy nie jest w interesie Polski, by graniczyć z państwem stabilnym, które dokonało tego samego wyboru cywilizacyjnego co my? Które jest demokratyczne, szanuje prawa człowieka? Oczywiście dzisiejsza Ukraina, pogrążona w głębokim kryzysie gospodarczym, z niewydolnymi strukturami państwa, zżerana przez korupcję, nie ma najmniejszych szans, by w najbliższych latach przystąpić do Unii Europejskiej. Ukraina musi sama poradzić sobie ze swoimi problemami; nie jest w ogóle pewne, czy potrafi. Ale w naszym interesie, także w interesie Europy jest, by próbowała to zrobić. By robiła to w miarę konsekwentnie, by zbliżała się krok po kroku do Zachodu, a nie od niego oddalała. To perspektywa lat co najmniej kilkunastu. Czyż nie jest dla Polski pod każdym względem lepiej i bezpieczniej graniczyć z państwami uznającymi te same standardy demokracji i praw człowieka niż z państwami pogrążonymi w chaosie, za nic mającymi demokrację i standardy europejskie? Na razie polski hydraulik, o którego los zaniepokoił się p. Czarnecki, może być spokojny. Nieprędko wygoni go z zachodniego rynku pracy tańszy i być może nawet bardziej jurny hydraulik ukraiński. Co najwyżej hydraulika polskiego pracującego we Francji czy w Anglii nad Wisłą zastąpi tańszy hydraulik ukraiński. Jeśli się pisze: „Polska i Polacy nie powinni być zainteresowani zbytnim wzmacnianiem Ukrainy”, dobrze pomyśleć, jaka jest alternatywa i jakie byłyby jej konsekwencje. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint
Tagi:
Jan Widacki