Toruń to codzienność

Toruń to codzienność

Wracamy do tematu Artykuł o przyczynach uczniowskiej przemocy w Toruniu („P” nr 38) wywołał żywe zainteresowanie w szkołach. Szczerze, aż do bólu, rozmawialiśmy na ten temat w Malborku. – Jak długo chodzę do szkoły, nie widziałam tak biernego nauczyciela – wyrywa się Patrycji z maturalnej klasy miejscowego liceum ogólnokształcącego. Chłopcy są jeszcze bardziej konkretni, mówią po prostu, że facet powinien dać sobie spokój z nauczaniem, przecież na świecie jest tyle innych zawodów. – Mógł się zwolnić po półroczu, gdy widział, że nie da rady, więcej zarobiłby na korepetycjach – tłumaczy praktycznie Bartek. – A może taki zimny prysznic mu się przyda i inaczej ułoży sobie życie? – spekulują dziewczyny, którym jednak trochę żal anglisty. Nie rozumieją tylko, dlaczego zgodził się na te wszystkie wywiady. – Nawet w tej sprawie okazał się pierdołą. Długo ściemniał, że nic się nie stało – ocenia Kasia. Sposób ukarania toruńskich nastolatków też budzi wśród rówieśników śmiech i politowanie. – W tej klasie byli uczniowie ze świadectwem z czerwonym paskiem, a więc musieli mieć zachowanie wzorowe. Gdzie byli, gdy nauczycielowi wylądował kosz na głowie? To znaczy, że system ocen nie przystaje do rzeczywistości – konkludują czwartoklasiści z Malborka. Cały system szkolnych kar postrzegają jako anachroniczny. – Myśli pani, że ktoś z nas boi się upomnienia, uwagi, nagany? Najlepiej być cool Więcej słów współczucia padło w pokoju nauczycielskim, choć i tam przeważała opinia, że jeśli kolega po fachu taki ciapowaty, niech szuka dla siebie innego sposobu na życie. – Z jednej strony, żal człowieka – mówią nauczyciele – ale z drugiej, dobrze, że ta sprawa wypłynęła. Wreszcie okazało się, że do pracy w oświacie nie każdy się nadaje, że nie można tu przyjść z ulicy, trzeba mieć pewne predyspozycje. – Ta historia w Toruniu to żałosne pokłosie dyskredytowania oświaty i nauczycieli w ostatnich latach – denerwuje się Ewa, nauczycielka łaciny, pedagog z doświadczeniem, która wychowała niejednego olimpijczyka. Od kilku lat robi to społecznie, bo szkoła nie ma funduszy na jakiekolwiek zajęcia pozalekcyjne. Nauczyciele potwierdzają, że system karania jest niewydolny. Pozbawieni wsparcia władz oświatowych w różny sposób próbują utrzymać dyscyplinę w kasie. Jedni za cenę zniszczenia własnych nerwów wyznaczają jakieś granice rozwydrzenia uczniów, drudzy idą na cichy układ z klasą. Udają, że nie widzą wybryków, nie słyszą uwag, bagatelizują chamstwo, wagary. Grają człowieka na luzie, który jest cool. Nikomu się nie przyznają, ile ich to kosztuje. – Taka metoda wychowawcza staje się coraz bardziej popularna – mówi Magda, nauczycielka biologii. Ale udawanie, że nie ma żadnych problemów, przymilanie się uczniom i rodzicom wzmaga falę bezkarności młodzieży. Każdy pedagog potrafi wymienić co najmniej kilka historii związanych z przemocą wobec uczącego. W Malborku jest technikum, gdzie młodzież pastwi się nad katechetą. Wszyscy o tym wiedzą, ale nikt nie reaguje. Kto będzie szukał posłuchania u biskupa? W tej szkole przemoc zdarzała się już wcześniej. Zatrudnionej tam polonistce wrzucano do klasy zapalone gazety, wyzywano ją na ulicy. W miejscowych gimnazjach też nie jest lepiej. Ostatnio w jednym z nich uczniowie porysowali samochód dyrektorowi. Młoda wuefistka musiała zrezygnować z pracy, bo nie mogła znieść seksualnych komentarzy i bezczelnych propozycji pod swoim adresem. – Jacy są rodzice, taka jest klasa – mówi Ewa. Z roku na rok jest gorzej, poziom chamstwa i agresji wzrasta, i to niezależnie od wykształcenia i stanowiska rodziców. Na kim mają się wzorować ich dzieci, do kogo się zwrócić? Nauczyciel im nie podskoczy. Ile szkół ma wykwalifikowanego psychologa czy pedagoga? Najczęściej, pedagogiem jest nauczyciel przedmiotu, który uzupełnia sobie etat. Ile jest świetlic socjoterapeutycznych dla trudnej młodzieży? Kadry i programy są, ale nie ma funduszy. Za to kontrole mijają się w drzwiach, nauczyciel zamiast wychowywać, bez przerwy wypełnia papierki. Te wszystkie teczki, pomiary jakości, które jak w Toruniu, niczego nie odzwierciedlają… Spisała Helena Leman   Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2003, 39/2003

Kategorie: Kraj
Tagi: Helena Leman