Transfery polityków lewicy

Transfery polityków lewicy

Wielkim paradoksem najnowszych dziejów Polski jest fakt, że lewica, która dała III RP konstytucję i wprowadziła nasz kraj do Unii Europejskiej, od 20 lat znajduje się na marginesie sceny politycznej. Politykę zdominowały bowiem dwie partie postsolidarnościowe, do 2005 r. zgodne w antykomunizmie i nienawiści do lewicy. Dopiero po tej dacie zaczęły się uwydatniać różnice między PiS i PO. W tym układzie dla lewicy było coraz mniej miejsca, a dotychczasowi wyborcy SLD i Unii Pracy zaczęli przepływać bądź do partii Tuska, bądź do partii Kaczyńskiego. Trudno się dziwić, że politycy lewicy coraz liczniej uciekali i nadal uciekają tam, gdzie widzą większe możliwości kariery.

Trzeba przyznać, że PiS mimo ośmiu lat korupcjogennych rządów nie zdołało pozyskać wielu ludzi z lewej strony. Przejścia z lewicy na prawicę są mimo wszystko zbyt szokujące i mało kto ma tyle tupetu, ile były sekretarz KC PZPR i wieloletni szef tygodnika „Wprost” Marek Król, który dołączył do grona komentatorów pisowskich mediów. Z pokolenia jego rówieśników podobną drogę wybrała tylko Aleksandra Jakubowska, niegdyś ważna postać rządów SLD, była posłanka i wiceminister kultury, która kilka lat temu związała się z koncernem medialnym braci Karnowskich. Natomiast spośród ludzi lewicy o całe pokolenie młodszych takich przypadków mamy już nieco więcej: feralna kandydatka SLD z wyborów prezydenckich w 2015 r. Magdalena Ogórek, która zaraz potem została „gwiazdą” pisowskiej TVP; Rafał Woś, kiedyś jeden z najciekawszych publicystów ekonomicznych o lewicowych poglądach, przez ostatnie lata brnący coraz bliżej PiS, dziś zastępca redaktora naczelnego „Tygodnika Solidarność”; wreszcie sławetna posłanka z Lubelszczyzny Monika Pawłowska, która zaczynała w SLD, mandat poselski uzyskała w 2019 r. dzięki partii Wiosna Roberta Biedronia, by po kilkunastu miesiącach przejść do Porozumienia Jarosława Gowina, a stamtąd do PiS (w ostatnich wyborach kandydowała z listy tej partii i choć dostała zbyt mało głosów, wkrótce wróciła do Sejmu, przejmując mandat po Mariuszu Kamińskim).

O wiele mniej szokujące stały się transfery ludzi lewicy do Koalicji Obywatelskiej. Pozyskiwanie znanych nazwisk z lewej strony Donald Tusk rozpoczął już podczas swoich pierwszych rządów. W 2009 r. pierwsze miejsce na warszawskiej liście PO w wyborach do Parlamentu Europejskiego niespodziewanie otrzymała Danuta Hübner, pierwsza polska komisarz w Brukseli, wcześniej szefowa kancelarii prezydenta Kwaśniewskiego i minister w rządzie Leszka Millera. Tuskowi nie przeszkadzała już wtedy wieloletnia przynależność Hübner do PZPR ani ujawniona przez IPN i nagłośniona przez prawicowe media praca jej ojca w UB, choć jeszcze kilka lat wcześniej pozbył się z PO Zyty Gilowskiej, gdy wyszły na jaw jej problemy lustracyjne. Zresztą była komisarz z nadania lewicowego rządu znakomicie odnalazła się w realiach PE, przystępując do chadeckiej Europejskiej Partii Ludowej, do której od początku należy PO. Dzięki temu zdobywała mandat eurodeputowanej również w latach 2014 i 2019. 

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2024, 23/2024

Kategorie: Opinie