Transformacja z atomem czy bez?

Transformacja z atomem czy bez?

Ten, kto myśli, że walcząc z atomem, skutecznie walczy z korporacjami, niech pomyśli jeszcze raz Korespondencja z Niemiec Unia Europejska stoi przed skomplikowanym, wielokrotnie złożonym problemem transformacji energetycznej. Aby jak najszybciej ograniczyć antropogeniczne zmiany klimatu, musi pogodzić dekarbonizację, której najważniejszym elementem jest wycofanie się z wysoko emisyjnych źródeł energii, z utrzymaniem dostępnych dla odbiorców indywidualnych i przemysłu cen prądu elektrycznego oraz zabezpieczeniem niezależności energetycznej państw członkowskich, a także przystosowaniem się do już zachodzących zmian klimatycznych i odbudową bioróżnorodności. Będzie to obfitować w napięcia, ale tylko wspólnie społeczność europejska może sprostać tym zadaniom. Podejmowanie kluczowych decyzji odwleka się, ponieważ dwa państwa twardego rdzenia unijnego w krótkim odstępie czasu przeprowadzają wybory do władz centralnych. Kiedy powstaje ten tekst, w Niemczech po wrześniowym głosowaniu do Bundestagu trwają rozmowy koalicyjne. We Francji, gdzie pierwsza tura wyborów prezydenckich zapowiedziana jest na 10 kwietnia 2022 r., właśnie rozgrzewa się kampania wyborcza. Elity polityczne obu krajów mają odmienne opinie na temat narzędzi, które należy zastosować do przeprowadzenia transformacji na czas. Niezależnie od wyników procesu konstytuowania się nowych władz nie zapowiada się, by coś w tej materii się zmieniło. W skrócie różnica sprowadza się do odpowiedzi na pytania, czy elektrownie atomowe mogą zostać zaliczone do narzędzi walki z wysokimi emisjami gazów cieplarnianych i jaka ma być rola gazu ziemnego w tym procesie. Obydwa kraje są też wspierane przez grupy państw popierających jedno z dwóch rozwiązań. Podziały idą w poprzek barw politycznych poszczególnych rządów. Jednym z punktów ogniskujących konflikt jest spór o europejską taksonomię. To jeden z ważniejszych sporów w UE, którego wynik określi kierunek rozwoju Wspólnoty na dziesięciolecia. Taksonomia to kluczowy element Europejskiego Zielonego Ładu i tzw. zielonej transformacji. Celem pracy instytucji europejskich jest wyeliminowanie greenwashingu – powszechnego zjawiska przedstawiania dowolnych technologii i produktów jako zielonych czy ekologicznych, po polsku często zwanego ekościemą. UE chce się stać pierwszym ponadnarodowym regulatorem, który stworzy zasady wymuszające na aktorach rynkowych zachowanie standardów, jeśli chcą twierdzić, że oferują „zielone” produkty lub proklimatyczne inwestycje. Tym technologiom, które zostaną wypchnięte poza taksonomię, choć nie będą w żaden sposób zakazane, znacznie trudniej będzie otrzymać dostęp do kapitałów potrzebnych do ich rozbudowy. Oceny zależą od realizowanych celów pogrupowanych w sześciu kategoriach: łagodzenie zmian klimatu, adaptacja do zmian klimatu, zrównoważone użytkowanie i ochrona zasobów wodnych oraz morskich, przejście na gospodarkę o obiegu zamkniętym, zapobieganie i kontrola zanieczyszczeń, a także ochrona i przywracanie różnorodności biologicznej ekosystemów. Energiewende Jeszcze dekadę temu podział na państwa pro- i antyatomowe byłby niemożliwy. Jednak w 2001 r. Angela Merkel, która wówczas mogła się poszczycić przydomkiem „klimatycznej kanclerz”, pod wpływem zbiorowych emocji na niespotykaną skalę rozkręconych przez jej politycznych konkurentów i niemieckie media po katastrofie w Fukushimie oraz w wyniku kalkulacji politycznej nastawionej na przejęcie części „zielonego” elektoratu, zadecydowała o wyłączeniu wszystkich niemieckich reaktorów jądrowych do końca 2022 r. Osiem zostało wyłączonych niemal natychmiast. Konserwatywna kanclerz tym samym ostatecznie zrealizowała główny postulat pochodzącej jeszcze z lat 70. XX w. koncepcji Energiewende (zmiana, przełom, zwrot w energetyce). Początkowo była to jedynie garść rozproszonych pomysłów, krążących wśród uczestników antyatomowych protestów. Pierwszy raz ta koncepcja została opisana w książce „Energiewende. Wzrost i dobrobyt bez ropy i uranu” wydanej w 1980 r. przez Öko-Institut z Freiburga, którego założycielami byli przeciwnicy energii atomowej. W 1990 r. Energiewende uzyskała pierwszy kształt legislacyjny wraz z ustawą o dostawie energii elektrycznej ze źródeł odnawialnych, która nakładała na przedsiębiorstwa energetyczne obowiązek przyjęcia energii elektrycznej z odnawialnych źródeł energii (OZE) i określała minimalne stawki należne dostawcom. Po niej nadeszły kolejne ustawy. Co istotne, od początku nadrzędnym celem Energiewende była eliminacja atomu z miksu energetycznego. Kanclerz Merkel swoją decyzją domknęła proces trwający de facto jedno pokolenie. Tym samym najbardziej zindustrializowany kraj Unii, czwarta gospodarka świata, porzucił na samym początku walki ze zmianami klimatycznymi najbardziej wydajne, niskoemisyjne źródło energii. Niemcy muszą w pośpiechu szukać innych sposobów na dekarbonizację. Na „technologię pomostową”

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2021, 47/2021

Kategorie: Świat